Pompowana histeria przez główne przekaziory w ostatnich dniach odnośnie przemarszu Rosjan, spaliła na panewce. Jakieś drobne incydenty z takiego nadymania grozy, to pryszcz.
Jednak nie odpuszczają. Z tej igły robi się już widły. Michnikowszczyzna miała plan dużych zadym i obarczenia winą za nie "polską tłuszcze". Można przypuszczać, że sami wysłali tych prowokatorów, którzy próbowali rozkręcić awanturę polsko - rosyjską. Trochę głupców do tego znaleźli, ale zbyt mało, więc z małego dymku próbują robić pożogę. Wśród głupców znalazł się też człowiek wyjątkowo lekkomyślny Janusz Korwin Mikke. Opisał on na swoim blogu przebieg i cel jego obecności na trasie przemarszu Rosjan. I co z tego, że na blogu opisał? Głupiec, głupiec, głupiec. Po stokroć głupiec (lub rosyjski agent, ale chyba jednak głupiec). I nie chodzi mi o to, że to był akurat JKM. Tam nie powinno być żadnego Polaka, poza dziennikarzami i policją. Policja, ponoć, spisała się dobrze, tym razem, co wskazywałoby, że niegodziwość zrobienia z Narodu rusofobów i hołoty, zaplanowana została przez michnikowszczyznę, jednak bez udziału tuskowszczyzny. Chwała Tuskowi za to, że nie maczał w tym paluchów. Może to jego dawne stwierdzenie, że "polskość to nienormalność" mu się zdewaluowało i już inaczej myśli.
Podobno Putin już wysłał umyślnego z pretensjami, że mu ludzi w Polsce biją, ale to może tylko plotki.
Inne tematy w dziale Polityka