Nie było dotychczas w historii świata zjawiska wymierania społeczeństw z racji braku przyrostu naturalnego. Były plemiona, po których ślad zaginął, ale stało się tak z innych przyczyn. Przeważnie w wyniku eksterminacji. Zjawiska nie było, ale jakieś spostrzeżenie (albo prawo ) mówi, że co jest możliwe w końcu się stanie. No i dzieje się.
Zjawisko negatywnego przyrostu obserwujemy wszędzie tam, gdzie wprowadzono systemy emerytalne. Nastąpiło ono w wyniku zmiany mentalności. Nie od razu. W ludziach musiał się ukształtować pogląd, że posiadanie dzieci nie daje żadnego zabezpieczenia, a jedynie obciążenie. zanim się usamodzielnią. Fałszywym jest twierdzaenie, że zamożność społeczeństwa wpływa na brak dzietności (pogląd wielu liberałów), podobnie jak fałszywym jest pogląd (w tym wypadku lewicowców), że bieda - bo brak mieszkań, bo brak finansów na wychowanie i inne braki.
Bieda i zamożność to pojęcia względne. Chłopi polscy emigrowali masowo do USA i tam zakładali rodziny w których liczba dzieci wahała się wokół dziesiątki. Ludzie innych nacji podobnie. A przecież awans w zamożności w stosunku do tej z kraju pochodzenia, był ogromny. Tak wysoki przyrost naturalny utrzymywał się jeszcze jakiś czas po wprowadzeniu przez F.D. Roosevelta "New Dealu". Podobnie działo się w Niemczech. Tam Bismarck wprowadził wiek emerytalny 65 lat (dla mężczyzn - bo to oni utrzymywali rodziny), który to jest dzisiaj podważany jako zbyt niski, bo ludzie żyją dłużej.
Mamy dzisiaj przepychanki co do wieku, co do systemu i co do płciowegop zróżnicowania wieku. Dość dobrym pomysłem i kto wie czy nie najlepszym, jest emerytura obywatelska. Niska, równa dla wszystkich i pozwalająca jedynie na bardzo skromne życie - w dzisiejszych realiach + - 2500 złotych na miesiąc. Jednak przyrostu naturalnego nie pobudzi nawet i taka perspektywa starości.
Żadna partia polityczna, która chce mieć szansę na rządzenie nie będzie forsować likwidacji systemu emerytalnego i całkowitej dobrowolności zabezpieczenia się na starość. Jest to spowodowane ponad stuletnim wpływem propagandy, że tylko państwo może zapewnić chociaż minimalną szansę przeżycia staruszkom, którzy opuszczeni, umieraliby w swoich barłogach, w niewyobrażalnych cierpieniach. Wbiło się to w świadomość tym łatwiej, że kiedyś znane były przypadki przeganiania relatywnie starych ludzi "na żebry" - polecam ponownie lekturę "Chłopi", a wczasach, kiedy już nikt lektur nie czyta, państwo wlazło do każdej dziedziny życia i jest świadomość, że państwo daje, Skoro daje, oznacza, że ma. Państwo "zapewnia, daje, pozwala żyć, przeżyć, wyróżnia", krótko mówiąc: Wszystko w Państwie, nic poza Państwem, wszystko dla Państwa. I pomyśleć, że twórca idei na której stoją wszystkie "cywilizowane" państwa, dyndał kiedyś powieszony za tylne łapy.
Ale dość biadolenia. Pomysł jest prosty. Emerytura powinna być całkowicie i tylko uzależniona od sumy zarobków dzieci i co się z tym wiąże ich wpłat na ZUS. Nowy system można wprowadzić od ręki, obejmując nim wszystkich do 35 roku życia. Wreszcie młodzi ludzie nie utrzymywaliby obcych starych wampirów.
Inne tematy w dziale Polityka