tad9 tad9
3508
BLOG

cuda, cuda ogłaszają...

tad9 tad9 Polityka Obserwuj notkę 67

    Gdy na stadion narodowy kościół sprowadził jakiegoś afrykańskiego charyzmatyka, po lewej stronie sceny publicznej z miejsca rozległ się lament, nad upadkiem myśli racjonalnej wśród katolików. Czy za sprawą owego księdza dokonał się jakiś cud tego nie wiem, ale wiem, że na stadionie narodowym cuda już się zdarzały, tyle, że robili je nie duchowni, a minister Mucha, która – jak pamiętamy – straciła na koncercie Madonny, co jest wyczynem niemal równie niezwykłym, jak wskrzeszenie. W ogóle zresztą ministrowie Tuska mają jakieś szamańskie inklinacje, dość wspomnieć o czarnoksięskim kunszcie Vincenta Rostowskiego wyczyniającego z finansami publicznymi rzeczy, o których się w Hogwarcie nie śniło. A i z samego premiera też jest niezły czarodziej - toć nie dawno, przy pomocy manipulacji słownych pozamieniał place budowy na autostrady wprowadzając pojęcie „autostrady przejezdnej”. Była to operacja na pograniczu magii i sztuki konceptualnej, a mało komu oko drgnęło. Są to wszystko rzeczy niezwykłe, ale nawet one bledną wobec tego, co „liberalna lewica” wyrabia z Polakami hurtowo wciągając ich w sferę nadprzyrodzoną. Jest to świetnie widoczne przy wszelkiego rodzaju debatach historycznych, a właśnie mamy taką debatę, a nawet dwie debaty naraz: jedną wywołaną przez zbrodniarzy, którzy zwymyślali we Wrocławiu Zygmunta Baumana, a drugą - w związku z rocznicą rzezi wołyńskiej. Mówiąc w skrócie z owych debat wynika, że zło, które spotyka Polaków jest zwykle efektem całego splotu czynników, wśród których na poczesnym miejscu znajdują się krzywdy, które Polacy wcześniej wyrządzili tym, którzy ich później skrzywdzili, tymczasem zło, które wyrządzają Polacy z reguły jest bezkontekstowe, a może raczej auto-kontekstowe, to znaczy Polacy czynią zło w kontekście własnej niegodziwości (np. krzywdzą Żydów, bo wyhodowali w sobie antysemityzm).

      Takie „czyste zło” trąca jakimś demonizmem i faktycznie towarzyszą mu zjawiska zgoła nadprzyrodzone. Weźmy chociażby kwestię stalinowskich obozów koncentracyjnych. Otóż, jak powszechnie wiadomo największymi ofiarami tych obozów są Rosjanie, to oni bowiem przeważali wśród więźniów obozów zakładanych przez stalinowców na terenie Związku Sowieckiego. To w Rosji... Ale niech tylko stalinowcy przekroczą polską granicę, a z miejsca, pod wpływem tutejszego demonizmu tracą zdolność do zakładania „obozów stalinowskich” i zaczynają organizować „polskie obozy koncentracyjne”, w których męczą czy to Niemców, czy to Ślązaków, czy to Ukraińców, co – rzecz jasna – obciążą polską hipotekę, nie zaś hipotekę komunizmu. Zresztą z tą hipoteką komunizmu sprawa też jest ciekawa, bo przecież dawno już ustalono, że największe zło nadwiślańskiego komunizmu wzięło się z nacjonalizmu, którym to nacjonalizmem zainfekowali komunizm Polacy, tacy jak na przykład Bolesław Piasecki. Rzec wręcz można, że gdyby nie polscy nacjonaliści, to komunizm byłby całkiem znośny, bo przecież reszta komunistów, to byli krypto-liberałowie, patrioci-geopolitycy i poczciwcy, którzy dali się oszukać (ale tylko na pewien czas i wskutek złożonego zestawu okoliczności....). No dobrze, jest jeszcze jedna kategoria komunistów, może najbardziej tragiczna, to jest byli KPP-owcy, tacy jak, dajmy na to Jakub Berman, którzy jednak trochę robili w Polsce ten stalinizm, ale jakież to było skomplikowane i niejednoznaczne! Dość poczytać Marci Shore...

     Polacy zdemonizowali więc i komunizm, ale skąd się bierze ich własny demonizm? Ktoś mógłby powiedzieć, że czytając intelektualne ejakulacje „liberalnej lewicy” można odnieść wrażenie, iż Polaków zepsuł katolicyzm, byłaby to jednak diagnoza powierzchowna. Polski katolicyzm, według wspomnianych badaczy jest wszak płytki tudzież rytualny i nie wywiera na Polaków głębokiego wpływu – no chyba, że jest to wpływ negatywny. Mówiąc inaczej Polacy wybierają sobie z katolicyzmu to, co jest w nim złe, puszczając mimo uszu całą resztę. W sumie sprowadza się to do tego, że Polacy z katolicyzmu przyswajają antyjudaizm, no i może jeszcze to, co o kobietach miał do powiedzenia pewien egipski mnich z VI wieku po Chrystusie. Tak więc Polacy z chrześcijaństwem robią to samo, co z komunizmem i wszystkim innym, to jest – demonizują. A skoro nie sposób znaleźć czynnika demonizującego ich z zewnątrz, zatem wypada uznać, że są źli z natury... Wydawać by się mogło, że takie koncepcje właściwe są raczej wyznawcom egzotycznych kultów wziętych wprost z dziełka „Bóg zła” pióra Hervé Rousseau, nie zaś przedstawicielom „liberalnej lewicy”, no ale cóż - fakty są nieubłagane... W ogóle zresztą, jak się temu wszystkiemu lepiej przyjrzeć, to świat „liberalnej lewicy” okazuje się być pełen cudów i magii. Taki Jacek Żakowski wierzy np., że ścięta trzy lata temu smoleńska brzoza nadal rośnie, a znów inni są przekonani, że płk. Szeląg posiada artefakt równie niezwykły, co św. Graal, to jest detektor materiałów wybuchowych reagujący na kiełbasę. W takim imaginarium Polacy – demony też się świetnie mieszczą, tylko czy osoby posiadające tak rozbudowaną wiarę w świat nadprzyrodzony powinny się czepiać katolików o księdza Bashoborę?
 

 

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (67)

Inne tematy w dziale Polityka