Co prawda - od czasu wyboru "prezydenta" i "ministra spraw zagranicznych" UE – fizjonomiści i frenolodzy, którzy wcześniej tak mocno podkreślali wagę czynnika estetycznego w polityce zamilkli (nie dziwimy im się....), ale problem pozostał: estetyka się liczy i to nie tylko w polityce. O czym chyba zapomnieli władcy Salonu24. Po ostatniej reformie Salonu.... Tu dygrsja: należę do pokolenia dla którego stan "reformy" jest stanem naturalnym. Odkąd sięgam pamięcią - trwa permanentna reforma wszystkiego. A pamięcią sięgam, niestety coraz dalej w związku z czym kołaczą mi się po głowie nie tylko wspomnienia sławetnej "transformacji ustrojowej" ale i jakieś reminiscencje "drugiego etapu reformy gospodarczej" robionej za Jaruzelskiego... W sumie więc powinienem się był przyzwyczaić. Skoro wszystko się u nas bez przerwy reformuje, to dlaczego z tej prawidłowości miałby się wyłamać akurat Salon24? Wychodząc z tego założenia dotychczasowe reformy lekceważyłem, aczkolwiek tkwię w przekonaniu, że Salon pierwotny był najbardziej udany, a cały sukces reformy trzeciej polegał na tym, że wycowano się z reformy drugiej (może mylę numery reform). Ale oto przyszła reforma czwarta. Wszystkie te osławione "czarne listy" swoim zwyczajem zlekceważyłem i nie do końca wiem, o co w tym wchodzi (owszem, nowy regulamin klepnąłem automatycznie). Zresztą postąpiłem chyba słusznie, bo – zdaje się – rozwiązanie zostało właśnie zreformowane. Pozostaje jednak kwestia "rewolucji estetycznej" jakiej poddana została strona główna. Bądźmy szczerzy: strona główna jest teraz paskudna. Domyślam się oczywiście skąd wzięła się ta zmiana: redakcja bombardowana była przez blogerów pretensjami. Ten nie trafił na stronę główną, tamtem trafił ale na krótko, ów znów dzwi się, że jeden wisi, a drugi spada... Nowe rozwiązanie wprowadza na stronę główną więcej blogów, więc i pretensji powinno być mniej – tak chyba rozumuje redakcja.... Tylko czy koszt nie jest za duży? Tak, jak nowi "liderzy Unii" wygraliby z miejsca każdy konkurs na "najbrzydszą parę wieczoru", tak Salon może sie teraz ubiegać o tytuł "Najpaskudniejsza Platforma Blogerska" w sieci. Chętnie poznałbym kogoś, komu się aktualne rozwiązanie podoba... A jeśli – jak sądzę – nie podoba się nikomu (lub – prawie nikomu), to po co się go trzymać? Lepiej chyba użerać się z blogerami, którzy chcą wejść na stronę główną, niż zniszczyć tę stronę? Radosławie Krawczyku, Igorze Janke – nie idźcie tą drogą...
Inne tematy w dziale Rozmaitości