Było z grubsza tak: siedziałem sobie na "popularnej platformie internetowej", aż tu nagle wyświetlił mi się Tusk, narzekający na ceny żywności. Za moich czasów - mówił Tusk - ceny były niższe.... Nie była to dobra wiadomość, a Tusk był jakiś taki wesolutki, ale nie chciało mi się nad tym zastanawiać, bo coś mi się przypomniało. Otóż, za rządów Tuska ceny żywności też wzrosły, i to dość szybko, skoro już w marcu 2011 roku Jarosław Kaczyński zrobił to, co w takiej sytuacji zawsze robią politycy opozycji (a co dziś robią politycy Koalicji Obywatelskiej), to znaczy poszedł do sklepu, nakupił tam różnych rzeczy, po czy ogłosił, że gdy rządził PiS, to było taniej. Bo też i było... W tej sytuacji, Tuskowi na pomoc z miejsca ruszyli dziennikarze z - jak to dziś lubią się nazywać - "wolnych mediów". Reporterzy TVN24 wybrali się więc do innego sklepu, tam kupili to samo co Kaczyński i orzekli, że ceny, faktycznie, wzrosły, ale zaledwie o 19 procent, tymczasem Kaczyński mówił coś o - nawet - 100 procentach. Wniosek z tego był taki, że Kaczyński złośliwie wybrał jakiś wyjątkowo drogi sklep. W ten sposób obnażono co prawda perfidię Kaczyńskiego, ale nie dano odpowiedzi na pytanie o sam, niezaprzeczalny przecieć, wzrost cen.
Rzecz załatwiła "Gazeta Wyborcza". "Owszem, żywność jest dziś droższa, niż w roku 2007. Postaramy się wyjaśnić prezesowi PiS, dlaczego tak się dzieje i kto jest temu winien"(1) - napisali, i faktycznie, piórem Krystyny Naszkowskiej, wyjaśniono, że:
1. Chleb i mąka podrożały, bo przenica na rynkach światowych jest obecnie droższa niż była w poprzednim roku, a to w skutek wielkich susz i powodzi. Do tego Unia Europejska zaczęła oszczędzać na polityce rolnej, i w efekcie nie ma zapasów zboża, które mogłaby rzucić na rynek, by obniżyć ceny. Swoje pięć groszy dołożyły też różne fundusze inwestycyjne prowadzące działania spekulacyjne.
2. Mięso drobiowe jest droższe, bo z wyjaśnionych wyżej powodów podrożało zboże, a kurczaki wszak żywią się ziarnem.
3. Jabłka są droższe, bo sadownicy mają za sobą kiepski sezon, a z ziemniakami rzecz ma się podobnie, czy nawet gorzej, albowiem seson na ziemniaki był wręcz "katastrofalny" (powodzie zalweały uprawy i ziemniaki zgniły...)
4. Cukier w Polsce podrożał, bo cukier trzcinowy zdrożał na światowych rynkach, jeśli zaś idzie o cukier z buraków cukrowych, to Unia Europejska ograniczyła uprawy takiego buraka i teraz mamy w Europie dziurę cukrową na miliony ton. Co prawda Polska chciła kupić brakujący cukier w różnych egzotycznych krajach, ale tam albo doszło do uderzających w produkcję cukru klęsk żywiołowych, albo przerobiono cukier na biopaliwa. Jak by tego było mało, i na tym rynku czynne były te chciwe fundusze inwestycyjne i teraz - rób co chcesz - a cukru nie ma...
Teraz już wiemy, dlaczego ceny żywności wzrosły, ale ciągle nie wiemy, czy rząd może coś z tym zrobić. To z kolei wyjaśnił (na łamach Onetu) Stefan Niesiołowski, który powiedział: "Obciążanie rządu o podwyżkę cen jest myśleniem komunistycznym, to znaczy, że biuro polityczne ustala poziom cen. Kaczyński jest przykładem polityka o mentalności dyktatorskiej, komunistycznej, etatystycznej. Myślenie, że państwo jest w stanie reguować ceny jest nierealne, te czasy już minęły. Oskarżanie Tuska o wzrost cen, to jak oskarżanie go o powódź, mróz, kryzys na świecie itd. Rozumowanie Kaczyńskiego jest niegodne rozumowania myślącego człowieka".
Reasumując: ceny żywności rosną, z przyczn od polskiego rządu niezależnych, i rząd nic nie może z tym zrobić. To znaczy - tak było w 2011 roku, bo dziś sprawy wyglądają zgoła inaczej: ceny żywności rosną wyłącznie z powodu nieudolności rządu, a rząd nic z tym nie robi, choć mógłby i powinien...
I tyle tych wspomnień. Zauważę jeszcze na koniec, że w 2011 roku, by ratować Tuska dziennikarze "wolnych mediów" nie wahali się uderzać nawet w Świętą Unię Europejską. Ciekawe, czy -gdyby Tusk wrócił do władzy - powrócą też podobne, bluźniercze praktyki...
przypisy
1. Krystyna Naszkowska, Wściekły, bezprzykładny atak drożyzny, GW 24.03.2011)
2. Onet 25.03.2011)
Inne tematy w dziale Gospodarka