tad9 tad9
591
BLOG

Pirożyński redivivus, albo – czekając na nowego Boya...

tad9 tad9 Kultura Obserwuj notkę 19

Igor Janke prosi, by w czasie „ciszy wyborczej” pisać o książkach i filmach. Proszę bardzo:
 
    W wyścigu o tytuł największego skandalu artystycznego w sezonie "wiosna 2009" "Antychryst" Lars von Triera przegrał na ostatniej prostej z wydanym przez oficynę Sonia Draga zbiorem dziecięcych wyliczanek pt. "Entliczek, pentliczek czyli polskie wyliczanki". "Antychryst" okazał się być dziełem - ledwie - niezwykle brutalnym i prawie pornograficznym, podczas gdy "Entliczek, pentliczek..." to książka, zarazem: antysemicka, antyniemiecka i antycygańska (a także - ponoć - antyklerykalna, ale nic jej to nie pomogło...). Publiczność jest wstrząśnięta czytając takie, na przykład, kawałki:

Poszedł Mosiek
Po wodę...
Złapał kozę za brodę,
A koza go za pejsy:
-czyś ty Mośku
tutejszy?

    Jak widać koza sugeruje, że Mosiek może nie być "tutejszy", co już samo w sobie jest skandalem większym od "Antychrysta" cokolwiek tam nawymyślał von Trier... Co ciekawe - wyliczanki przez całe lata (jeśli nie wieki) były w użyciu i nikt się nie poznał na ich jadowitej treści. To zresztą zjawisko szersze, i rzec można, że mamy wręcz do czynienia z osobliwym ruchem na osi czasu: o ile konserwatyści wraz z upływem lat asymilują dzieła, które oburzały ich poprzedników w chwili premiery, o tyle postępowcy - odwrotnie: przeróżne, wydawałoby się nieszkodliwe, ramoty zaczynają nagle świecić w ich oczach złowrogim blaskiem. A spotyka to nawet książki pisarzy postępowych, weźmy chociażby - "Przedwiośnie"... Tu jednak potrzebujemy krótkiego wprowadzenia.

    A więc, przed wojną, ksiądz Marian Pirożyński (nawiasem mówiąc zdaje się redemptorysta!!!) wydał rodzaj przewodnika po książkach pt. "Co czytać". Książkę wypełniały krótkie recenzyjki i oceny moralne szeregu dzieł i autorów. Dziś nikt by już pewnie o Pirożyńskim nie pamiętał (choć "Co czytać" niedawno wznowiono), gdyby księdza nie wziął na cel Tadeusz Boy Żeleński, który wyszydził "Co czytać" w swoich felietonach. Dzięki temu Pirożyński stał się dla liberalnej inteligencji postacią legendarną i "liberalni inteligenci" śmieją się z księdza po dziś dzień, co bez wątpienia jest zajęciem przyjemniejszym niż - dajmy na to - rozpamiętywanie stalinowskich początków własnego liberalizmu... Tyle wprowadzenia, wracajmy do "Przedwiośnia"...

    Otóż, "Przedwiośnie" Żeromskiego opisał Pirożyński jako "ohydny paszkwil na Polskę i na inteligencję wiejską, stronnicze i niezgodne z rzeczywistością apoteozowanie warstwy robotniczej i Żydów. Poza tym wybujały erotyzm i wywrotna ideologia...". Tyle Pirożyński. Mijają lata, „Przedwiośnie” pokrywa się patyną, w uchodzących (słusznie czy nie) za spadkobierców Pirożyńskiego środowiskach nikt się już o nic Żeromskiego nie czepia, słowem – autor i dzieło zyskują status niekontrowersyjnej klasyki, aż tu zasadza się na nich  pani Bożeny Umińskiej-Keff, niewiasta nadzwyczaj postępowa. I „Przedwiośnie” z miejsca odzyskuje status dzieła niebezpiecznego, a Żeromski dołącza do rosnącej retrospektywnie rzeszy antysemitów. I to tych najwścieklejszych, skoro pani Keff stawia wprost pytanie:  "Czy Stefan Żeromski sypałby cyklon do komory gazowej?". Kilka lat później Keff wyjaśniła, że  "...ten tekst o Żeromskim miał pokazać, że w "Przedwiośniu" jest wiele językowych kalek, z których jednoznacznie wynika, iż Żydzi są obcy mentalnie, w zachowaniu, w wyglądzie, i śmieszni nawet w nieszczęściu. "Przedwiośnie" czyta się w szkole od pokoleń, bez słowa komentarza". Rzec można, że – przynajmniej – co do tego jednego Pirożyński znalazłby z Keff wspólny język: „Przedwiośnia” wydawać nie należało, a skoro już wydano, to trzeba je jakoś „rozbroić”...

    Jeśli zaś idzie o to „sypanie cyklonu” przez Żeromskiego, to sprawa jest mocno skomplikowana, bo nawet gdyby pisarz chciał sypać, to nie wiadomo czy by się dopchał. Jako się bowiem rzekło – rzesze antysemitów rosną w tempie zastanawiającym. Trzymając się pani Umińskiem weźmy, na przykład,  coś takiego -  Umińska wyznała przy jakiejś okazji: "Jako dziecię pasłam się Wolterem i innymi oświeceniowymi filozofami francuskimi w tłumaczeniu Boya, wydawanymi w latach 50. w wielkich nakładach. I w ogóle głównie lekturami uniwersalistycznymi, racjonalistycznymi, proeuropejskimi". No już z tym Wolterem to byłbym na miejscu Umińskiej ostrożny. Ostatecznie jeździł on po Żydach jak po łysej kobyle i to - właśnie - z pozycji "uniwersalistycznych, racjonalistycznych i proeuropejskich". W okupowanej Francji wydano nawet całe tomiszcze z różnymi przemyśleniami Woltera na temat „starszych braci” (a - jak smętnie zauważył autor pewnej książeczki o antysemityzmie - było z czego wybierać...). Niestety, mimo tych "wielkich nakładów w latach 50", jest to rzecz na polski nie tłumaczona, więc musimy się zadowolić kawałkiem, który Adolf Nowaczyński wsadził do swojego "Mocarstwa anonimowego". A więc, Wolter o Żydach: "Mały narodek żydowski ośmiela się okazywać nieprzejednaną nienawiść do wszystkich ludów; jest zawsze zabobonny, zawsze pożądliwy cudzych dóbr, pełzający w nieszczęściu a zuchwały w szczęściu". Itd., itp... Postawmy więc pytanie: "Czy Wolter sypałby cyklon do komory gazowej?". Jeśli tak, to z racji wcześniejszego urodzenia należałoby mu się chyba pierwszeństwo przed Żeromskim... A gdzieś na końcu kolejki stałaby pewnie koza z cytowanej wyżej wyliczanki... Ale wracajmy do książek... 

    Jak wyglądałoby "Co czytać" spisane dziś przez naszą "liberalną inteligencję"? Ano pewnie wypełniały by je recenzje w rodzaju:

Sienkiewicz Henryk - "Patriotyzm Sienkiewicza, typowy dla końca XIX wieku, niebezpiecznie bliski jest nacjonalizmowi. Opiera się na kryterium krwi (...). W wieku XX taki patriotyzm może być zagrożeniem"

Zygmunt Krasiński, Nie-Boska komedia - Pojawia się tutaj stereotyp Żyda, który jest tylko rzekomo nawrócony i spiskuje przeciwko czcicielom krzyża, stereotyp tak silnie nacechowany antysemityzmem, że - co dla nas bardzo przykre - Duker nie obawiał się zobaczyć w "Nie-Boskiej komedii" jednej z najwcześniejszych poprzedniczek "Protokołów Mędrców Syjonu".

    O Sienkiewiczu wypowiedział się tu Michał Cichy (wtedy jeszcze) z „GW”, Słowackiego zaś zdemaskowała prof. Janion. Tak wyglądałoby postępowe „Co czytać”, a można być pewnym, że potępienia nie uniknąłby żaden z pisarzy (może poza laureatami "Nike", a i to nie wiadomo jak długo...), skoro podchody zaczynają się już nawet pod Prusa. Niedawno jakaś (zdaje się) pani kurator dopatrzyła się bowiem antysemityzmu w "Lalce" i w związku z tym zaproponowała - nie pamiętam już dobrze - albo, by przerabiać w szkole powieś z komentarzem, albo wywalić ją z listy lektur ("Prus jest moim ulubionym pisarzem" - napisał w roku 1932 Antoni Słonimki, guru naszych postępowców, i chyba się z tym niepotrzebnie wyrwał...) A Prus był bodaj najpoczciwszmym z polskich pisarzy i jeśli on też podpadł, to każdy podpadnie. Nawet Maria Konopnicka. Bo, co prawda, Konopnicka dobrze pisała o Żydach, a ostatnio doszukano się u niej lesbijstwa, ale z drugiej strony ma krechę za szowinistyczną „Rotę”, a do tego – o ile pamiętam – w jej bajce o krasnoludkach i sierotce Marysi jeden z krasnali śpiewa rasistowską piosenkę o Cyganach („Oj dana, dana pilnuj Cygana, bo Cygan złodziej wozy podchodzi” – czy jakoś tak...). Więc i Konopnicka przepadnie...
 
Konkludując: Pirożyńskich dziś nie brak. Nazywają się Keff, Janion, Cichy (choć ten – jak wiadomo – ostatnio nie wie co mówi) czy Szczuka... Teraz czekamy na Boya, który się z nimi rozprawi. Bo któż inny ocali te wszystkie kozy-antysemitki czy krasnoludki-rasistów przed mordem rytualnym na ołtarzu Postępu? 



 
pochodzenie większości cytatów: Tadeusz Boy Żeleński, Ku czemu Polska idzie, Z gniewu, rozmowa Katarzyny Kubisiowskiej z Bożeną Umińską-Keff, Tygodnik Powszechny, Nielegalny plik, Wysokie Obcasy, Michał Cichy, Polska jest Oleńką, GW 13.03.1997, cyt. za: Jerzy Robert Nowak, Zagrożenia dla Polski i polskości,  Adolf Nowaczyński, Mocarstwo anonimowe
 

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Kultura