Przez większą część niedzieli nie pamiętałem o bojkocie TVP i faktycznie telewizji nie oglądałem, szczęśliwie w końcu mi się przypomniało i zdążyłem jeszcze podbić wskaźnik oglądalności programu pierwszego przyczyniając się tym samym do klapy bojkotu. Nieczęsto można zrobić sobie drobną przyjemność tak tanim kosztem. Tyle, o małych przyjemnościach, teraz zajmijmy się dużymi. Taką może zrobić sobie prezes Farfał. Bo kto wie, czy nie dzierży on w dłoniach słodkiego narzędzie zemsty (piszę „być może”, ponieważ nie jestem jak przedstawia się kwestia praw własności). Idzie o pewien film... Otóż, gdybym był Piotrem Farfałem w dniu czwartego czerwca o godzinie dwudziestej puściłbym w TVP film Konrada Szołajskiego pt. „Człowiek z...”. Starsza młodzież pamięta pewnie to dzieło, zresztą film bywa powtarzany (zupełnie niedawno w kanale „Kino Polska”), a tym, którzy się nie orientują wyjaśniam: „Człowiek z...” to sztandarowy wykwit ruchu kulturowego, który bywał nazywany „walką z kombatanctwem”. Chodziło o kombatanctwo solidarnościowe, a walkę prowadzili z nim – jak raz – ci sami, którzy dziś chcą „Solidarność” gwałtem mitologizować. Mit, jak widać, naraz okazał się im potrzebny... Film jest ciekawy o tyle, że epizody gra w nim Zbigniew Bujak we własnej osobie. I teraz wyobraźmy sobie: 4 czerwca, przedstawiciele towarzyskiego kółka Bujaka (a może i sam Bujak) wygłaszają w telewizjach informacyjnych wzniosłe przemowy i gromią szargających świętości zbrodniarzy z IPN, a prezes Farfał – trach! – przypomina jak to niegdyś bywało. Dobre? Dobre. Licytacja na której Bujak sprzedawał legitymację „Solidarności” pewnie nie została zarejestrowana (szkoda), ale „Człowiek z...” też jest niezły na tę okazję... Jeśli czytuje mnie jakiś totumfacki prezesa – polecam mój pomysł jego uwadze...
PS
Filmu Szołajskiego nie streszczam, kto ciekawy, streszczenie może przeczytać tutaj:
http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/123703
Inne tematy w dziale Polityka