Pewien pustelnik żył samotnie na odległej pustelni, oddany umartwieniom i świętobliwym rozmyślaniom. Kiedy się postarzał, coraz trudniej było mu chodzić po wodę do źródła, które znajdowało się dość daleko od jego chatki. Z wielkim trudem dźwigał nogi, idąc po piasku pustyni. Pewnego dnia zaczął rozmyślać: „Jestem już stary i trudno mi chodzić tak daleko po wodę. Może powinienem przenieść moją chatkę bliżej źródła”.
Nagle usłyszał za sobą głos, który głośno liczył: „Raz, dwa, trzy...”. „Kto to może być?” – pomyślał pustelnik, zastanawiając się, bo przecież, oprócz niego, nikt tu nie mieszkał ani nie zaglądał w te strony.
Obejrzał się, lecz nikogo nie zobaczył. „Oho, chyba naprawdę się postarzałem, skoro takie przewidzenia przychodzą mi do głowy” – pomyślał pustelnik i ruszył dalej po wodę. Po drodze znów rozważał, jak przenieść swoją chatkę bliżej źródła. Wtem ponownie usłyszał liczenie: „Raz, dwa, trzy...”.
„Nie, to nie przewidzenie, ktoś tu jest” – powiedział półgłosem pustelnik. Obejrzał się i tym razem zobaczył młodzieńca, który szedł za nim krok w krok, głośno licząc.
– Co tu robisz, młodzieńcze, na tym odludziu? – zapytał pustelnik. – Myślałem, że jestem tu sam.
– Nigdy nie byłeś sam – odpowiedział młodzieniec. – Zawsze ci towarzyszyłem. Jestem twoim aniołem stróżem. Teraz liczę twoje kroki, by zapisać je w księdze żywota jako twoją zasługę.
Zdziwił się starzec i zamyślił nad tym, co usłyszał. Kiedy ponownie się obejrzał, młodzieńca już nie było. „Ha, chyba jednak powinienem przenieść moją chatkę, ale może nieco dalej od źródła” – pomyślał pustelnik.
Ta krótka historyjka, kiedyś często opowiadana przez wędrownych misjonarzy, ma różne wersje i interpretacje. Dla jednych jest to po prostu fizyczny krok, dla innych – symboliczny kroczek niosący dobroć, miłość i nadzieję. Warto więc zastanowić się, czy iść przez życie, pozostawiając po sobie tylko zło, bo „Boga nie ma, więc i kary też nie będzie”, czy kroczyć niosąc dobro, nie oczekując, że ktoś będzie je liczył.
Bo dobroci nie czyni się dla pochwał. Nie bój się, że zostaniesz zapomniany, bo nadejdzie czas, gdy wszystkie twoje kroki policzy anioł stróż i zapisze na twoją zasługę przed Bogiem. Czyż nie jest to piękne?
Nie wiem, czy tekst ma urok klasycznej opowieści z mądrością, co przyciąga czytelnika – jest prosty, ale pełen refleksji, która może zainspirować do zastanowienia się nad życiem, jego przemijaniem i sensem codziennych uczynków. Opowieść o aniele stróżu, który liczy kroki pustelnika, aby zapisać jego zasługi, przywodzi na myśl subtelne pytanie: po co robimy dobro, skoro nikt tego nie widzi?
Może jest to historia dla czytelnika, który poszukuje głębszego sensu w zwykłych czynnościach lub potrzebuje poczucia, że jego życie ma wartość, nawet jeśli nie jest doceniane przez innych.
Nie prowokujcie, bo zgrzeszę i ...
Jestem normalną kobietą. Może nawet zbyt normalną więc jak zostałam siostrą Praksedą to długo nie trwało jak zostałam siostrą Praktezą. Znajomi mówią, że tak brzmi logiczniej, bo praktyczna teza jest lepsza niż hipoteza a Prakteza od Praksedy daleko nie leży, bo Prakseda od praksis się wywodzi. Kilka razy komentowałam już z obcego konta, więc jak teraz założyłam własne to macie przerąbane. Będą głębokie przemyślenia religijne, krótkie modlitwy i historyjki katolickie. Będzie to, co uwielbiacie. Szczęść Boże.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo