perbrand perbrand
43
BLOG

Przegięcie reżimowych dziennikarzy, czyli koniec Zamilczenia

perbrand perbrand Polityka Obserwuj notkę 2

Wściekłemu, czerwonemu (już na zewnątrz,nie tylko w środku) z emocji i sfrustrowanemu Aleksandrowi Kwaśniewskiemu zdarzyło się dziś warknąć:       ,,Nie będę rozmawiał z Sakiewiczem!" Były prezydent, ale aktualny Prezio jest bohaterem wyjątkowo emocjonującego i komicznego reality-show pod nazwą ,,powrót do polityki". Odsyłam do newsa z onetu opisującego casus wywiadu z naczelnym Gazety Polskiej w Sygnałach Dnia Programie I Polskiego Radia :

Reklama
http://wiadomosci.onet.pl/1519114,11,item.html

Olek wielkrotonie miotał wyzwiska (nierzadko w stanie wskazującym, jak w trakcie pierwszego wywiadu po ujawnieniu taśm Oleksego) pod adresem nieprzychylnych mu dziennikarzy. Dostawało się tygodnikowi Wprost, niedawno też buńczucznie i bez żadnych hamulców sugerował( też przy okazji taśm) że Dziennik ,,współpracuje z obozem rządzącym". Jednak odkąd istnieją ,Wprost oraz Dziennik to prasa głównego nurtu,o dużym nakładzie i sporej poczytności a także opiniotwórczości, obydwa te tytuły przy okazji prezentują orientację od czasu do czasu AntySalonową (w dużym uproszczeniu, bo trudno je przyrównać np do Najwyższego Czasu!:)

Święte Oburzenie Małego Krętacza na samo przypuszczenie że mógłby się męczyć z Tomaszem Sakiewiczem to tak napradę wielkie novum. Oczywiście wykazał zero argumentacji i merytoryzmu, biadoląc jak to Gazeta Polska od lat wypisuje na jego temat(i rodzinky) bzdury. Kwestia nadziwniejsza : incydent ów podjęły media ! w tym (należący do Grupy ITI ,czyli właściciela niezrównanego w obiektywizmie    TVNu;) serwis onet. To kolejny, niewątpliwie radosny przejaw odtruwania polskich mediów, odsalonowiania, uwalniania od intelektualno-kulturowego dyktatu Agory i mediów wobec Gazety Wyborczej satelickich. Terror ten był mocno odczuwalny także w sferze tzw. newsów serwowanych przez najważniejsze ośrodki informacyjne. Jeszcze kilka lat temu typowy młody obserwator polityki w ogóle nigdy by się nie dowiedział o istnieniu Tomasza Sakiewicza, (Niezaleznej) Gazety Polskiej oraz szeregu niszowych mediów będących w głębokiej opozycji do systemu realnego postkomunizmu jaki funkcjonował sobie bezkranie od ' 89 r. Ta obserwacja skłoniła mnie do być może pochopnego wniosku, mianowicie: Następuje kres stosowanego przez salonowe, politpoprawne media Zamilczenia !Technika owa, opisana najpierw przez idącego z mediami na noże Waldemara Łysiaka oraz przez Stanisława Remuszkę w książce poświęconej GW, polegała na manipulacyjnym pomijaniu niektórych tematów, wypowiedzi, wydarzeń a także działalności osób publicznych -wszystko w imię pilnowania restytucji swoich interesów,rządu dusz plus zdolności narzucania opinii. Przez minimum 16 lat panowało niepisane prawo, że o dziennikarzach typu pan Sakiewicz nigdy nie wolno było wspominać, nie dopuszczając do ryzyka sytuacji w której ktoś mógłby jego głos w głównym nurcie rynku opinii w ogóle usłyszeć. Zamilczenie na śmierć! Będzie miał rację ktoś, komu na myśl od razu przyjdzie przykład pijanego Kwaśniewskiego w Charkowie i związnej z tym długiej ciszy medialnej

Zamilczenie było odwiecznie pierwszym etapem procesu nokautowania adwersarzy, zabiegiem poprzedzającym następny krok, czyli rozpoczęcia czegoś co można by nazwać bez wielkiej przesady orwellowskim seansem nienawiści. Ergo przedstawieniem kogoś wraz z jego poglądami jako niebezpiecznego, antydemokratycznego oszołoma-prymitywa (najczęściej,a jakże,antysemity) którego opinie nie zasługują na komentarz w połączeniu z zarzutami o forsowanie spiskowej teorii dziejów (vel gazetowyborcza : Aferomania).

Reklama
W wyniku zmian na polskim rynku medialnym ostatecznie do głosu doszła wreszcie drużyna owych marginalizowanych, spychanych wręcz do dziennikarskiego podziemia prawicowych oszłomów. Skończył się monopol Paradowskich,Lisów,Żakowskich, Wrońskich, Najsztubów, Olejnik et consortes. Moim zdaniem jest to najmocniejsze trzecie uderzenie oszołomów, pierwsze miało miejsce w okresie 1994-1996 za prezesury TVP Wiesława Walendziaka, drugie zaraz po nagłośnieniu afery Rywina,a trzecie-obecne, nasila się po podwójnych wyborach AD 2005. Doszło nawet do  kuriozum na szokująca skalę: w Gazecie Wyborczej pojawiły się recenzje Salonu 2 Łysiaka, Michnikowszczyzny Ziemkiewicza czy książek o hisotrii PRL i III RP Antoniego Dudka!Starym wyjadaczom medialnym okopanym we własnym Salonie pozostała już tylko (z której korzystają  nader aktywnie jak i nieudolnie) broń w postaci wrzasku o łamaniu niezależnosci mediów, skoku na IV (pierwszą?) władzę, rezimowych, prorządowych publicystach i pisowskich jaczejkach (uluboine określenie Lisa). Publicystom okołowyborczym nie przeszkadza ani nie zmusza do autorefleksji wieloletnie prytmitywne tępienie w czambuł jednych formacji w połączeniu ze służalczością wobec innych (kłania się Partia Ludzi Rozumnych i Przyzwoitych Unia Demokratyczna, obecnie demokraci.pl), ale to oczywiście nie powinno zaskakiwać.

Na finiszu przytoczę tylko jeden skrajny przykład postaci-legendy polskiego dziennikarstwa Jacka ,,Będę głosował na SLD" Żakowskiego, jak to złośliwie zauważył ostatnio Stanisław Michalkiewicz ,,pełniącego obowiązki Adama Michnika":). Jak można podczas kampanii wyborczej słuchać na poważnie faceta, który na pewien czas przed wyborami parlamentarnymi (2005) oficjalnie ogłasza na jaką partię będzie głosował (SLD) ?! Naturalną koleją rzeczy jest w takim wypadku co najmniej mocne nadwątlenie obiektywizmu takiego dziennikarza w przypadku komentowania bieżących wydarzeń polityczno-partyjnych, co gorsza na własne życzenie. Najwyrażniej Żakowski po raz enty we własnej zarozumiałości odleciał w niebiosa daleko od ziemi. Co innego informowanie czytelnika na kogo się głosowało tuż po wyborach, w ramach wytłumaczenia zmiany poglądów albo pewnego zjawiska, tak jak to we Wprost zrobiła z PO Krystyna Grzybowska.

Faryzeizm bijący z pierwszego zastępcy Michnika obecnie rzucającego aż do zadyszki oskarżeniami o prorządowy serwilizm jest świadectwem poważnych zmian. Oficjalny wyborca SLD rzucający z rękawa imieniami i nazwiskami obrzydliwych pisowskich pióro-pałkarzy co do których jeszcze przed chwilą obowiązywała doktryna głosząca, że tacy nie są warci splunięcia a co dopiero reakcji jest dla mnie koronnym dowodem na to, że Zamilczenie zostało uznane przez centralę w Warszawie za doktrynę martwą, już nieobowiązującą. Odeszła do lamusa, oby tak jak w przyszłosci jej autorzy.

perbrand
O mnie perbrand

"- Jakim prawem?! - Prawem, a nie lewem , towarzyszu." fragment dialogu z "Ceny" Waldemara Łysiaka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka