Tytułem wstępu: moja Żona, która w przeciwieństwie do mnie nie interesuje się polityką, ale za to dysponuje dogłębną wiedzą medyczną (nie dość, że magister farmacji, to jeszcze prymuska ciągle poszerzająca swoją wiedzę kursami i szkoleniami) na wieść o tym, że ś.p. Barbara Skrzypek zmarła w niecałe trzy dni po przesłuchaniu od razu powiedziała, że to był zawał. Ja nie znam się na medycynie, więc na podstawie potocznej wiedzy medycznej odpowiedziałem, że są różne choroby powodowane stresem, które mogą prowadzić do śmierci: zawał, udar, nadciśnienie, pęknięcie tętniaka... Żona odpowiedziała, że w przypadku bardzo silnego stresu zawsze pierwsze wysiada serce i na 100% to był rozległy zawał. Nie odpowiedziała w trybie przypuszczającym "jeśli ta śmierć miała związek z przesłuchaniem", bo jako osoba pracująca w zawodzie medycznym wie, że ludzie nie umierają ot tak po prostu i prawdopodobieństwo tego, że ta śmierć nie nastąpiła w wyniku przesłuchania tylko w wyniku jakiejś ukrytej choroby, która ujawniła się po przesłuchaniu (np.: tętniaka) jest zbliżona do tego, że zajście w ciążę kobiety nie nastąpiło w wyniku odbytego stosunku seksualnego, gwałtu lub zapłodnienia in vitro. I jak wczoraj pojawiła się informacja z sekcji zwłok stwierdzającej rozległy zawał tylnej ściany serca, to Żona spokojnie stwierdziła "od razu tak mówiłam - to typowy opis serca osoby zabitej stresem".
Przejdźmy do meritum. Z opublikowanego wczoraj protokołu wyraźnie wynika, że przesłuchanie zostało tak zaplanowane, aby nie było żadnych świadków: nie było nagrywane (bo przecież nawet gdyby nagrania "zaginęły" to pracownik obsługujący sprzęt mógłby coś zapamiętać), nie było protokolanta (ten też mógłby stać się niewygodnym świadkiem), a pełnomocnik Pani Barbary Skrzypek, który przyszedł na jej prośbę został przez Ewę W. wyproszony - mimo mocnego uzasadnienia, że Świadek jest silnie zestresowany i wskutek wady wzroku nawet nie będzie mógł zweryfikować treści protokołu. Co więcej, Ewa W. miała ponoć stwierdzić, że obecność pełnomocnika jest "nieuzasadniona" gdyż nie zamierza ona w przyszłości stawiać zarzutów przesłuchiwanemu świadkowi. A na jakiej podstawie tak stwierdziła? Gdyby w trakcie zeznań świadek przyznał się do działań będących przestępstwem ściganym z urzędu to co wtedy? A gdyby okazało się, że to świadek był osobą decyzyjną w przypadku działań o które jest oskarżana (lub w planach ma być oskarżona) inna osoba, to co wtedy - ignorujemy wszystkie zeznania, bo "winnego" mamy zaplanowanego od początku?
PRZERYWAM NA CHWILĘ PISANIE ARTYKUŁU, BO WŁAŚNIE NA TV REPUBLIKA ZAUWAŻYŁEM, ŻE "POLICJA" WESZŁA DO DOMU RYSZARDA MAJDZIKA I PROWADZI PRZESZUKANIE W SPRAWIE RZEKOMEGO POSIADANIA BRONI PALNEJ. KILKA DNI TEMU RYSZARD MAJDZIK W TEJŻE TELEWIZJI POWIEDZIAŁ (CYTUJĘ Z PAMIĘCI) "BĘDZIEMY SIĘ BRONIĆ PRZED BANDYTAMI" ZA CO ZOSTAŁ UPOMNIANY PRZEZ REDAKTORA TEJŻE STACJI, ŻE NIE POWINIEN WYPOWIADAĆ TAKICH SŁÓW, BO WŁADZA MOŻE JE ZINTERPRETOWAĆ JAKO "GROŹBY KARALNE" LUB "NAWOŁYWANIE DO PRZEMOCY". MAJDZIK ODPOWIEDZIAŁ, ŻE "NIE NAWOŁUJE DO PRZEMOCY, TYLKO DO OBRONY KONIECZNEJ PRZED BANDYTAMI - A SAM JEST ZWOLENNIKIEM STOSOWANIA METOD POKOJOWYCH I DEMOKRATYCZNYCH". CZYLI MAMY STAN WOJENNY... A KOLEŚ, KTÓRY NA "MIESIĘCZNICY SMOLEŃSKIEJ" WPROST NA PIŚMIE WZYWAŁ DO ZASTRZELENIA POLITYKÓW OPOZYCJI "KULA W ŁEB TERAZ" ZOSTAŁ TYLKO WYLEGITYMOWANY I TYLE MU ZROBIONO.
O czym to ja chciałem pisać? Zapomniałem... Acha, miałem podsumować, że skład osób biorących udział w przesłuchaniu jednoznacznie udowadnia, że zostało ono zaplanowane w taki sposób, aby nie było ani jednego bezstronnego świadka tylko same strony przesłuchania w stosunku trzech prawników na jedną przestraszoną emerytkę - całkowicie bezbronną wobec ich ewentualnych intryg i podstępów. Po jednej stronie "pani prokurator" która wielokrotnie deklarowała nienawiść do przyjaciela przesłuchiwanej, całego środowiska przesłuchiwanej, a nawet deklarowała gotowość do łamania prawa (dosłownie "litery prawa") i gotowość ponoszenia konsekwencji tych działań... a ostatnio wyszło na jaw, że także zachwalała metody stosowane przez prokuratorów stalinowskich przeciw podziemiu niepodległościowemu, porównała obecne czasy z czasami stalinowskimi i zachęcała do podejmowania na podstawie własnej decyzji podobnych "działań zgodnych z interesem społecznym".
"Żyjemy w czasach powojennych, gdzie „po lasach grasują bandy”, państwo wciąż jest zagrożone i trzeba działać w sposób niestandardowy. Prokurator ma prawo sam oceniać, jakie działanie jest zgodne z interesem społecznym. Ja mam odwagę to robić. Ci, którzy mnie najgłośniej krytykują – nie."
Do tego mamy dwóch "przedstawicieli strony zgłaszającej". Jacek D. z kancelarii "Pociej i Dubois" która nie tylko znana jest z reprezentowania licznych polityków PO, ale nawet z psychologicznego "przecwelenia" młodego człowieka który kierując Fiatem Seicento spowodował wypadek z udziałem samochodu wiozącego Premier Beatę Szydło do tego stopnia, że chociaż poprzednia władza (w przeciwieństwie do obecnego reżimu) robiła wszystko aby nie został w jakikolwiek sposób skrzywdzony i okrzyknięty "ofiarą" (zaproponowana w ramach ugody kara za spowodowanie bardzo poważnego wypadku, którego sprawstwo i tak zostało ostatecznie potwierdzone sądownie, miała być symboliczna, w zawieszeniu i ulegać zatarciu) że to bydlę do końca próbowało wrobić człowieka, który ryzykując życiem i zdrowiem swoim, kolegi i przewożonej Pani Premier skręcił na drzewo ratując temu bydlakowi życie (bo gdyby uderzył opancerzoną limuzyną z cienkie drzwi Seicento, to z tego podłego ......... zostałaby mokra miazga. Drugi przedstawiciel, którego personalia ukrywano przez ponad dwie doby to Krystian L. stary znajomy Romana G. jeszcze z czasów, kiedy obecni towarzysze G. oskarżali go o "faszyzm", a obecnie adwokat ucharakteryzowanego na "Pana Kleksa" Tomasza M. na którego insynuacjach opiera się większość spraw prowadzonych przeciwko politykom PiS i Suwerennej Polski. A naprzeciw tej trójcy "prawników" znanych z pierwszych stron gazet - "Pani Basia" - schorowana, emerytowana sekretarka Jarosława Kaczyńskiego, której nawet odmówiono obecności pełnomocnika, który w przeciwieństwie do siedzących naprzeciw niej "tuzów" nie należy do tych "prawników" z pierwszych stron gazet.
Co jest w protokole? Generalnie niewiele. Tych marnych dziewięć stron to nie jest materiał adekwatny do prezentacji prawie pięciogodzinnego przesłuchania. Ale nie jest najważniejsze to, co tam jest, a to czego tam nie ma. W całym protokole nie znalazłem ani jednego stwierdzenia, że Pani Barbara Skrzypek nie udzieliła pełnomocnictwa Jarosławowi Kaczyńskiemu, że cofnęła pełnomocnictwo Jarosławowi Kaczyńskiemu, że Jarosław Kaczyński działał bez Jej pełnomocnictwa albo na podstawie sfałszowanego lub antydatowanego pełnomocnictwa. Sprawdziłem ten wątek bardzo dokładnie (włącznie z datami zebrań i datami udzielania pełnomocnictw) bo właśnie to EWIDENTNIE ŁAMIĄC PRAWO W ZAKRESIE UJAWNIENIA TAJEMNICY PROCESOWEJ sugerowali publicznie Roman G. i Wojciech Cz. (dodam, że to nie jest pierwsze takie działanie przestępcze tej dwuosobowej grupy). Kiedy wczoraj po dokładnym przeczytaniu protokołu poszedłem na wieczorny spacer, to analizując fakty na spokojnie doszedłem do wniosku, że albo "rewelacje" publikowane przez Romana G. i Wojciecha Cz. między przesłuchaniem a upublicznieniem protokołu były uprzednio przygotowanymi "wrzutkami" które miały się ukazać niezależnie od tego co zezna Pani Barbara Skrzypek, albo na Panią Barbarę Skrzypek zastawiono pułapkę umieszczając "między wierszami" protokołu stwierdzenia, które są nie do wychwycenia ani dla mnie ani nie były do wychwycenia dla Pani Barbary Skrzypek i temu miało służyć pozbycie się świadków, a zwłaszcza pełnomocnika przesłuchiwanej. W trakcie spaceru (który akurat wczoraj był wyjątkowo krótki) przyszło mi do głowy, że teraz pewnie media zaczną prześcigać się w publikowaniu "rewelacji" których nie wyczytałem z protokołu ja, nie wychwyciła ze słów odczytującej protokół Ewy W. Pani Barbara i nie wyczytali inni obywatele, którzy podjęli wysiłek przeczytania tych dziewięciu stron, a co "ma z tego protokołu wynikać" i co "powinno być wyczytane". Nie pomyliłem się - to standardowe działanie propagandy reżimu Tuska: za pomocą "dziennikarzy", "autorytetów" i "ekspertów" przekonać odbiorców, że wcale nie widzieli tego, co widzieli, nie słyszeli tego co słyszeli, nie czytali tego co czytali i nie pamiętają tego co zapamiętali, bo "sens i znaczenie tego wszystkiego jest zupełnie inne" - oczywiście obciążające dla jakiegoś polityka PiS. Tylko problem jest w tym, że nawet bardzo zdemoralizowane "autorytety prawnicze" nie chcą powiedzieć nic innego niż to, że choć teoretycznie zgodnie z prawem prokurator może odmówić świadkowi prawa do obecności pełnomocnika, to nie jest to stosowane, było oprotestowywane - także przez Adama Bodnara w czasach kiedy był "Rzecznikiem Praw Obywatelskich", a W TYM KONKRETNYM PRZYPADKU ŚLEDZTWA POLITYCZNEGO, MEDIALNEGO I OSOBY W STARSZYM WIEKU ZGŁASZAJĄCEJ KONIECZNOŚĆ OBECNOŚCI PEŁNOMOCNIKA TAKŻE Z PRZYCZYN ZDROWOTNYCH (SILNY STRES I SŁABY WZROK) WYPROSZENIE PEŁNOMOCNIKA BYŁO KARDYNALNYM BŁĘDEM.
Czy można człowieka skazać za błąd? Gdyby kierowca dawnego BOR (obecnie UOP) lub Żandarmerii Wojskowej wioząc polityka PiS jechał 90 km/h z wyłączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi po drodze którą można poruszać się z prędkością 90 km/h, nie uwzględnił tego, że droga jest oblodzona, a poboczem idą poprawnie dzieci zmierzające do szkoły... i gdyby popełnił błąd skutkujący tym, że samochód wypadłby z drogi i staranował dzieci zabijając kilkoro z nich (a przy okazji ciężarną zakonnicę na przejściu dla pieszych drogi prostopadłej) to czy byłby winny czy niewinny, zasługiwał na karę czy też usprawiedliwione byłoby straszenie pozwami osób wiążących ten wypadek z niby zgodną z prawem, ale brawurową i w efekcie zabójczą jazdą?
Tym wszystkim, którzy usprawiedliwiają działania reżimu Tuska w tej sprawie, tym wszystkim którzy teraz zarzucają politykom PiS "granie trumnami", nie mówiąc już o tych potworach, które próbują oskarżyć o tę śmierć człowieka przeciw któremu została spreparowana ta hucpa, a także członkom ich najbliższych rodzin (o ile prezentują podobną postawę) życzę dziś dokładnie tego losu, jaki oni swoją kartką wyborczą (a przede wszystkim swoją nienawiścią) zgotowali ś.p. Pani Barbarze Skrzypek - nie mniej, nie więcej. Czy przesadzam? Uważaj wyborco partii reżimowych, bo jutro ludzie będą życzyć tego tobie... BO TO TY ZAINSTALOWAŁEŚ NAM TUTAJ WROGI REŻIM, KTÓRY TERAZ NIE TYLKO ZABIJA LUDZI: profesora Lecha Morawskiego, profesora Henryka Ciocha, profesora Jana Szyszko... i właśnie teraz zabił Panią Barbarę Skrzypek, ALE TAKŻE POKAZOWYMI ARESZTOWANIAMI, PRZESZUKANIAMI I GROŹBAMI POZWÓW PRÓBUJE STERRORYZOWAĆ JEDNĄ POŁOWĘ SPOŁECZEŃSTWA, A Z DRUGIEJ ZROBIĆ NAZISTOWSKI MOTŁOCH, KTÓREMU TAKI TERROR, ARESZTOWANIA, UPOKORZENIA, A NAWET ŚMIERĆ NIEWINNYCH LUDZI BĘDĄ SIĘ PODOBAŁY. Więc jeśli jeszcze nie jesteś częścią tego nazistowskiego motłochu i zachowałeś resztki sumienia i rozumu, to zastanów się głupcze na kogo głosujesz.
Inne tematy w dziale Polityka