Kiedy mam potrzebę modlitwy, szukam przede wszystkim ciszy i skupienia. Nie zwołuję sąsiadów, nie daję reklam na Salonie24, „idę do kościoła”, tylko po prostu idę.
Kiedy chcę oddać krew, to idę ją oddać. Nie daję ogłoszeń na ulicy ani nie idę do osiedlowego sklepu się pochwalić. I pewnie dlatego, że nie umiem jak „typowy pisior”, w przerwie między obrzucaniem kloaką ludzi, opisywać swoich modlitw nigdy nie będę „pisiorem”.
Kiedy patrzę na Dudę czy na Szydło, ogarnia mnie dziwne uczucie. Takie wrażenie, że zarówno Dudzie jak i Szydło są potrzebne, jemu do modlitwy a jej do ratowania komuś życia, odpowiednie warunki.
Publiczne miejsce gdzie będzie ich dobrze widać, gdzie mogą ich zobaczyć setki Polaków. Dziesiątki a nawet i setki kamer, dziennikarze z napięciem opisujący, „Duda przyklękł”, „Szydło przekracza próg Stacji Krwiodastwa”, „Duda się przeżegnał”... itp... itd...
Szczerze mówiąc dziwi mnie to, no ale ja nie jestem i nie będę „pisiorem”, więc nie zrozumiem.
Acha!
Zapomniałam!
Mam wrażenie że oprócz kamer i dziennikarzy, do modlitwy i ratowania komuś życia, potrzebne są jeszcze zbliżające się wybory...
Modlitwa Dudy, "uwaga, patrzę w obiektyw".
Szydło idzie "ratować ludziom życie"
Inne tematy w dziale Rozmaitości