Czwartkowy zamach w Kabulu oraz odwetowe rajdy amerykańskich dronów na afgańską prowincję i stolicę wskazują, że sytuacja powoli wymyka się spod kontroli. Albowiem nawet jeśli światowa opinia publiczna bulwersuje się tym, że Waszyngton dogadał się z Talibami i to islamiści będą sprawować rządy po 20 letniej przerwie, fakty są nieubłagane. Nikt poza Talibami nie jest w stanie stworzyć aparatu władzy nad większością terytorialną tego kraju.
Scenariusz, który do zamachu na lotnisko w Kabulu był bardzo prosty. Amerykanie ewakuują się z Afganistanu (cóż z tego, że byle jak) i z Iraku do końca roku i prezydent Biden ogłasza wielki triumf swojej administracji. Podstawą pod ten sukces propagandowy był brak amerykańskich trumien wracających z Bliskiego Wschodu, albowiem amerykański podatnik raczej już nie będzie pamiętał za kilka miesięcy o tym co się działo w Kabulu. Kolejną częścią tego planu było to, że Afganistan zostanie przejęty przez Talibów i wobec braku innych rozwiązań światowe jak i ościenne mocarstwa dają czas na przejęcie i sprawowanie władzy. Pragmatyczni i konstruktywni Talibowie idący drogą Iranu mogliby być z czasem państwem o dość dziwnym systemie politycznym, niemniej byłby realny partner do polityki i biznesu w Kabulu. Jednak uaktywnienie się Państwa Islamskiego jak i szykowana wojna w Dolinie Pansziru wskazuje, że Afganistan jeszcze jest odległy od spokoju wewnętrznego.
Wariant nr.1
Wariant nr.1 oznacza, to że mimo trudności i sprzeczności Talibowie dogadają się z Sojuszem Północnym a aktywność ISIS zostanie ograniczona do sporadycznych niepokojów na głębokiej prowincji daleko od głównych ośrodków miejskich, komunikacyjnych oraz surowcowych. Wariant ten jest najbardziej optymistyczny z możliwych albowiem zintegrowałoby to południe i północ kraju wokół jednego ośrodka politycznego w Kabulu, w którym to zarówno mniejszości etniczne i religijne miałyby swoją reprezentację jak i Afganistan byłby otwarty na światowe inwestycję w infrastrukturę oraz w przemysł wydobywczy co mogłoby zapewnić jakąś dopuszczalną formę politycznej i realnej stabilizacji jak i wzrost by dobrobyt oraz poziom materialny mieszkańców Afganistanu.
Wariant nr.2
Wariant nr.2 a więc wojna Talibanu z Sojuszem Północnym. Pomimo sukcesu Talibów w przejęciu Afganistanu nie oznacza to, że afgańscy islamiści są jakąś potęgą militarną. Nie zmienia tego przechwycenie wiele broni amerykańskiej, która byłaby wzmocnieniem w wojnach toczonych głównie przez piechotę. Niemniej wojna Talibów z Sojuszem Północnym może wykazać braki militarne w rzemiośle wojennym co w dalszej perspektywie oznaczałoby realny podział kraju na północ kontrolowaną przez Massuda i południe wraz z Kabulem pod władzą Talibów. Klęski na froncie doprowadziłyby do radykalizacji poczynań Talibów i większego ucisku cywilizacyjnego. Talibowie wobec niepowodzeń w wojnie z szyitami i Tadżykami traciliby poparcie na rzecz Państwa Islamskiego, które czuje się na siłach aby przejąć część lub całość Afganistanu aby odtworzyć terytorialny kalifat.
Wariant nr. 3
Wariant nr 3 ewoluuje z wariantu nr 2 albowiem brak porozumienia lub militarnego zwycięstwa nad Sojuszem Północnym będzie oznaczało zwiększenie siły ISIS, który może wypchnąć osłabionych Talibów z jakiejś części południowego Afganistanu. Tym samym Afganistan może zamienić się w Jemen – kraj rozbity terytorialnie, kontrolowany przez różne grupy i formacje islamskie, które będą chciały wciągnąć ościenne mocarstwa w wojnę na trudnym i niedostępnym afgańskim terytorium. Przy rozpadzie Afganistanu na trzy strefy kontrolowane odpowiednio przez Sojusz Północny, Taliban i ISIS automatycznie przerodzi się to w kolejną „proxy war”, w której to każda z tych grup będzie realizowała interesy swoich zagranicznych sponsorów. Faktyczny rozpad Afganistanu oznaczać też będzie wielkie falę uchodźców idących tradycyjnie w kierunku zachodnim aby przez Iran i Turcję dojść do Europy.
Inne tematy w dziale Polityka