Zajęcie Afganistanu przez Taliban jest faktem, z którym należy nauczyć się żyć. Taki sens miały oficjalne komunikaty idące z Moskwy, Pekinu czy z Islamabadu. Amerykanie wycofując się z tego kraju pokazali, że natura imperium jest niezmienna niezależnie od maski PR-owej. To mocarstwo dyktuje jak, gdzie, kiedy wejdzie lub wyjdzie z danego kraju a opinia międzynarodowa jest nieistotna wobec argumentu siły. Niemniej o wiele ważniejszym pytaniem jest czym będzie Afganistan rządzony przez Talibów.
Sukcesy Talibów na północy kraju trwożą świat, który przywykł uważać ich za ruch głównie pasztuński wywodzący się z południa Afganistanu lub z Pakistanu. Jednak Talibowie otworzyli się na niepasztuńskie grupy narodowe i etniczne dzięki czemu zyskali ogólnokrajowy charakter ponad etniczny. Co więcej, dzięki dużym wpływom Iranu w Talibanie, radykałowie sunnicy stracili na chwilę obecną antyszyicki charakter, dzięki czemu nie było zażartego oporu na północy kraju. Zresztą poprzez sprawną komunikację ze światem mediów poprzez rzecznika Talibów Sulhana Shahena afgańscy islamiści chcą pokazać nowe obliczę. Shahen zapowiedział, że Talibowie nie będą zatrzymywać kogokolwiek w Afganistanie, jak i nie będą represjonować współpracowników Amerykanów i prozachodniego rządu. Znamienne jest to, że lwia część prorządowego aparatu militarnego poddało się Talibom i do tej pory poza kilkoma sporadycznymi drastycznymi przypadkami nowi władcy Afganistanu dotrzymują umów.
Talibowie dotrzymują umów również odnośnie nie atakowania wycofujących się wojsk i personelu amerykańskiego. Z jednej strony sam upokarzający widok wystarczy aby ostatecznie skompromitować dwie dekady amerykańskiej obecności w tym kraju. Z drugiej strony, zdaniem części komentatorów przede wszystkim Iranowi zależy na tym aby Amerykanie wycofali się bez walki. Dla ajatollahów jest to demonstracja ich wpływów w Talibanie, który może zaowocować dokończeniem rozmów resetowych w Wiedniu, jak i to od Teheranu w dużej mierze zależy jak będzie wyglądała amerykańska ewakuacja z Iraku, do której ma dojść do końca roku. Propagandowo Iran wygrał kolejne starcie w regionie z Amerykanami ale to w dużej mierze od kierunku, który obierze Taliban zależy czy nowe porządki u wschodniego sąsiada będą korzyścią dla Teheranu. Iran otworzył granicę dla uchodźców jak i wojsk prorządowych, którzy w darach dla ajatollahów przywożą amerykańską broń i know-how, które nie zostało wykorzystane ponieważ armia afgańska nie stawiła czoła Talibom. Taka postawa rozczarowała prezydenta Bidena, który przyznał, że amerykańska obecność w tym kraju służyła jedynie walce z terroryzmem a nie żeby stworzyć afgańską państwowość i naród. Tym samym przykład Afganistanu dobitnie pokazuje, że to nie wyszkolenie czy sprzęt jest najważniejszy ale wola walki o kraj, a tej zabrakło. Chociażby dla tego, że od początku obecności wojsk NATO w tym kraju, było wiadomo że ta misja dobiegnie końca. A islamiści mają dzieci, czyli dużo czasu na co też wskazują kadry przywódcze Talibanu, które są w prostej linii dziedzicami walk z Sowietami czy z pierwszego Taliba z lat 1996-01.
Świat przechodzi do porządku dziennego nad nową władzą w Kabulu. Co prawda z Doliny Panksziru idą gromkie zapowiedzi rozpoczęcia oporu wobec nowej władzy, ale na chwilę obecną ani Pekin czy Moskwa nie wydają się zainteresowane wskrzeszaniem jakiejś formy kolejnej wojny domowej. Ta wojna nie miała być nawet czym toczona, albowiem Talibowie przejęli większość uzbrojenia i sprzętu, który nie był wywieziony przez Amerykanów lub wojska prorządowe do Iranu czy Tadżykistanu. Region jak i globalne mocarstwa dają czas dla Talibów aby ukazali swoje realne oblicze – czy pójdą drogą konstruktywną tak jak Iran czy znowu rozpocznie się chaos i zawracanie kraju do VII wieku ze wszystkim przykrymi konsekwencjami. Patrząc na same reakcje Afgańczyków nastroje wobec Talibów są podzielone. Jedni się cieszą, że przeżarta korupcją i niesprawiedliwością a najczęściej zupełnie niezrozumiana oddolnie demokracja na wzór zachodni zniknie na rzecz prostego i czytelnego szariatu. Z drugiej strony szacuje się, że prawie 2 mln Afgańczyków chce uciec z kraju, a ich kierunek migracji będzie głównie na Zachód. To też uczyni z Europy zakładnika wobec Turcji i Iranu. Dodatkowo w przewidywanej przyszłości, żadne światowe mocarstwo nie zaryzykuje swojej wojskowej obecności w Afganistanie, tym samym władza Talibów może trwać kolejne dekady, tym samym uchodźcy z Afganistanu raczej nie będą mieli możliwości powrotu do kraju. A Talibowie profilaktycznie otworzyli więzienia i wypuścili kryminalistów oraz członków Państwa Islamskiego, którzy mogą dołączyć do kolejnego wędrówki ludów.
Inne tematy w dziale Polityka