Paweł Pomianek Paweł Pomianek
803
BLOG

Imieniny Julii. O rocznej Juleczce raz jeszcze

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 4

14 maja Juleczka skończyła roczek. Wtedy we wpisie na szybko, obiecałem, że napiszę jeszcze o Juli (dopełniacz od Jula, dlatego przez jedno „i”). Dzień jej imienin (które obchodzi już po raz drugi osiem dni po urodzinach) jest idealną okazją. (Opis zdjęć wplecionych w tekst na samym końcu).

Ale jako że to imieniny, to rozpocznijmy liturgicznie, od kilku słów o patronce.
 
Święta Julia Męczenniczka należy do dość szerokiego grona męczennic starożytności. Żyła w V w. i pochodziła z Kartaginy. Przekazy najwięcej miejsca poświęcają jej śmierci. W czasie pogańskiego święta była przymuszana do oddania czci bożkom. Nie zgodziła się na to, chociaż grożono jej śmiercią. Była w potworny sposób torturowana, a na koniec została ukrzyżowana. W hagiografii przedstawia się ją z palmą i krzyżem lub podczas ukrzyżowania.
 
Na pewno jest to patronka, która wysoko stawia poprzeczkę wierności Bogu. Modlimy się o wstawiennictwo do Świętej Julii, by choć część tego radykalizmu i wierności odziedziczyła nasza Juleczka. Na pewno charakter, jakim została obdarzona może jej w tym pomagać. Jednocześnie modlimy się również, by Pan oszczędził Juleczce i nam wszystkim, tak radykalnej próby wiary.
 
Święta Julio Męczenniczko, módl się za nami.
 
**************
 
Konkretna i zdecydowana
 
Jula ma dużo cech charakteru po tatusiu. Przede wszystkim objawia się to w tym, że nie można z nią nic na siłę. Trzeba powoli przetłumaczyć i przekonać ją do pewnych rzeczy. Na siłę – nawet nie warto próbować. Najlepiej wychodzi to Babci L., bo przećwiczyła to wszystko grubo ponad 20 lat temu. W każdym razie Jula zwykle wie, czego chce i zdecydowanie to komunikuje. O wyrazistym „da, da!!” Juleczki pisały już Pani Łyżeczka i Sosenka. Ale umie też zrozumieć i grzecznie np. oddać coś do rąk rodziców czy dziadków.
 
Wrażliwa i posłuszna (przynajmniej na razie)
 
Trzeba jednak przyznać, że mimo tego zdecydowania, Juleczka jest posłuszna, o co się kiedyś zaraz na początku – gdy zaczęła mniej więcej rozumieć wszystko, co się do niej mówi – martwiłem. Potrafi grzecznie oddać coś rodzicom, respektuje też podstawowe zakazy. I generalnie w domu nie trzeba niczego zabezpieczać, bo Juleczka raczej nie czepia się tego, co niebezpieczne. A gdy się czepia, to się jej przypomina „że” i „dlaczego” czepiać się nie powinna. Inna sprawa, że jako że wszelkie obowiązki służbowe wykonujemy obecnie w domu, to po prostu prawie cały czas jest na oku.
 
Jedną z cech, która wyraźnie odróżnia jej charakter od mojego jest jej wrażliwość. Pewnie w dużej mierze po Mamusi. Mnie zawsze zadziwia, jak bardzo temu małemu przecież Dzieciątku zależy na tym, by być grzeczną, nie robić nikomu na złość i przede wszystkim nikomu nie robić krzywdy. Gdy kogoś udrapie lub uszczypnie i zobaczy, że kogoś boli, to od razu pierwsza chce płakać i czym prędzej trzeba ją pocieszać, że „Juleczko, nic się nie stało”. Oby ta empatia (choć nie w tej samej formie) nie była tylko dziecięcą cechą mijającą z wiekiem, ale by została jej na całe życie.
 
Kontaktowa: wesołek i zalotnik
 
Juleczka ma jeszcze inne cechy charakteru, które na pewno nie są po tatusiu. Jest strasznie otwarta, szybko łapie kontakt z niemal każdą nowo poznaną osobą. I zalotnie przechyla główkę, czym urzeka większą część także dalszej rodziny i naszych znajomych, którzy czasem do nas zaglądają.
 
Zresztą cały czas szuka kontaktu. Jako że na razie nie ma rodzeństwa i znajomych w swoim wieku, cały czas chce bawić się z rodzicami, dziadkami lub wujkami. Pięć minut czasem pobawi się sama, a za chwilę przechodzi z zabawką i podaje mamie. Albo przyłazi do mnie do kompa i mówi: „Nie ma! Nie ma!” (to jej niegdyś pierwsze wypowiedziane słowo i do dziś ulubione). „Czego Juleczko nie ma? Chcesz mecz?” „Me! Me!” – krzyczy wtedy Jula i dopóki mecz NBA się nie uruchomi, to krzyczy jeszcze „Nie ma! Nie ma!” Potem włączam mecz, a po ok. trzech minutach Jula ma dość i idzie się bawić. A po kilkunastu minutach znowu. Takiego to mam Córkę-kibica. Chociaż, gdy mówię: „Tatuś teraz pracuje, Juleczko, teraz nie będzie meczu” – to potrafi się z tym pogodzić i choć zniesmaczona wraca się bawić od razu.
 
Teraz gdy piszę ten wpis Jula akurat zajęła się na chwilę sobą i właśnie bawi się w potwora. Przykłada wiaderko do ust i się drze. A wiaderko robi fajne echo. O właśnie przyszła i woła „Nie ma!” Ale teraz jest wpis. A poza tym Julka ma „eee, eee”. „Mama!” ;-)
 
Wracając jednak do poczucia humoru Julki, to ma niesamowite. Zresztą z przykładami pisałem o tym ostatnio. No to jeszcze przykład dzisiejszy. Juleczka je obiadek, Mamusia karmi. „Za kogo zjesz, Juleczko?” „Dziadzia”. „Z za Babcię zjesz?” Zjadła. „A za Mamusię, zjesz”. Na to Juleczka: „Ne!” I oczywiście za chwilę zjada. Zresztą to tak poza tym straszna popisywaczka (najstarsza i jedyna Córka [na razie], jedyna wnuczka wszystkich dziadków, pupilka wujków i cioci, więc trudno się dziwić). Apropos tego „Ne!” to czasami mówi tak wyłącznie po to, żeby pokazać, jak ona ładnie mówi. Zadajemy pytanie, Jula mówi zdecydowane „Ne!”, po czym z dumą przygląda się wszystkim, czy im się spodobało, jak odpowiada, a potem jakby nigdy nic robi coś czego przed momentem stanowczo odmówiła.
 
Postnik o chlebie i wodzie
 
Jula nie znosi mleka modyfikowanego – nigdy nie chciała go pić. Kaszki zjada tak ledwo, ledwo. Jest oczywiście smakoszką „Nene” czyli cycusia Mamusi, ale poza tym najbardziej kocha jeść chleb z masłem i pić wodę. Herbatka jest niedobra, Bobofrut, e taam, ale woda – to jest to, co Juleczka lubi najbardziej. Pije z kubka niekapka (butelki nie toleruje od początku) wielkimi haustami – kubeczek umie sobie już trzymać sama. Picie ze szklanki to też bułka z masłem. Pozostając przy bułce czy chlebie z masłem, to właściwie przy Julce trudno jest zjeść chleb, bo zaraz jest: „Da, da!” Nieważne czy przed chwilą jadła zupkę, czy zjadła już swoją kromkę. Taka to miłośniczka postnego jedzenia. Ale „nene” musi być!
 
Co Juleczka już potrafi
 
Jako że tego typu wpisy traktuję z jednej strony jako dzielenie się radością, ale też jako swego rodzaju pamiątkę, trzeba by jeszcze napisać, co Jula już umie. Żeby za pięć lat wiedzieć. Pytam Żony: „Co Juleczka już umie?” „Chodzić” – odpowiada bez wahania Ania. No tak, to najważniejsza umiejętność ostatniego półtora miesiąca. Juleczka potrafi już wszystko zrozumieć i wykonać proste polecenia. Potrafi wskazać wszystkie podstawowe sprzęty w pokoju łącznie z filiżankami. Umie pomóc w sprzątaniu swoich zabawek, w wycieraniu kurzy z szafki. Umie przy kąpaniu myć się gąbką i prawie samodzielnie wytrzeć sobie oczka o ręcznik, gdy zachlapią się wodą. Powtarza wszystkie prostsze czynności i odgłosy (np. z lubością naśladuje śmiech taty). Gdy opowiada się osobie trzeciej o czymś, co Juleczka zrobiła, nawet jeśli w zupełnie innych słowach, natychmiast naśladuje to, co robiła wtedy – co wskazuje, że rozumie, o czym się mówi, nawet jeśli o tym samym mówi się dwa razy w różnych słowach.
 
Relacja Tatuś-Juleczka
 
Powiem szczerze, że od – powiedzmy – miesiąca zajmowanie się Juleczką, jej ciągłe obserwowanie, to coś kapitalnego. Były już trudne okresy, gdy Jula była męcząca, rozdrażniona, bardzo absorbująca. Teraz jest bodaj (do tej pory) najpiękniejszy okres w Jej życiu i w relacjach z innymi. To taki promyczek słońca, który potrafi się cieszyć z najprostszych rzeczy. Bodaj przedwczoraj wróciłem do domu po raptem półtoragodzinnej nieobecności. Juleczka siedziała sobie koło Mamusi na łóżku i gdy tylko mnie zobaczyła ni stąd, ni zowąd obdarzyła mnie najpiękniejszym uśmiechem i z zachwytem powiedziała „Tata!” Trudno opisać, co czuje wtedy serce ojca, gdy ktoś cieszy się nim po prostu za to, że jest. To ważne momenty. Może szczególnie dlatego, że jest to pierwsze Dziecko. Że wszystkie tereny były dotąd niezbadane. Wszystko, w każdym miesiącu jest takie nowe. Czasem trudne, ale częściej piękne. Na pewno w naszej relacji czeka nas wiele trudności, z upływem lat pewnie wiele konfliktów (wiem coś o tym, gdy ścierają się dwa takie charakterki), obustronnych drobnych (oby tylko) acz bolesnych zranień. Bardzo bym chciał byśmy wtedy umieli wracać – Jula korzystając z tych opisów, bo przecież sama nie będzie tego pamiętać – do tych pięknych chwil, które choćby teraz, przeżywamy.
 
A już niedługo czeka nas nowy etap budowania naszej relacji. Mama będzie pracować poza domem kilka godzin dziennie, a Tatuś będzie miał okazję do budowania nowej relacje z Córką. Takiej, gdy przez kilka godzin będziemy na siebie po prostu skazani. I w trudnych momentach nie uratuje nas „Nene”. Na razie się nie boję, czekam na to, jak na nową fascynującą przygodę. Do tej pory wszystkie okazje, gdy zostawaliśmy sami, były znakomitym doświadczeniem. Głównie dlatego, że to były wreszcie takie momenty, gdy wiedziałem, że skupiam się tylko na Julii. A jak wiadomo z psychologii, facetowi jest trudno dzielić się na robienie kilku czynności naraz. Teraz na przykład robię wpis i odrywanie się do Julii mogłoby być irytujące. Wtedy, jestem cały dla niej i jest extra. Tyle że do tej pory było to góra dwie godziny. Ciekawe jak będzie. Dla takiej „sowy” jak ja, najgorsze będzie to poranne wstawanie. Ale razem pewnie sobie jakoś poradzimy.

 

 
 Opis zdjęć:
1. Juleczka gasi z Mamusią świeczkę na swoim torcie rocznicowym.
2. Juleczka na urodziny dostała kilka sprzętów jeżdżących. Uśmiechnięta na jeździku.
3. Ostatnio Jula uczy się jak to jest być Mamusią.
4. A tak Juleczka wyglądała w swoje imieniny dokładnie przed rokiem. Na rękach u Cioci D.
5. Szczęśliwa Rodzinka.

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości