Niby to oczywiste i banalne i charakterystyczne dla sportu w ogóle. Mimo wszystko uważam, że w NBA pada więcej niespodziewanych rezultatów niż choćby w koszykówce europejskiej czy w piłce nożnej.
Przyjrzyjmy się na początek czterem rezultatom z obecnego sezonu:
Orlando Magic – Miami Heat 98:99
Miami Heat – Oklahoma City Thunder 87:100
L.A. Lakers – Dallas Mavericks 80:94
Dallas Maverics – Golden State Warriors 103:111
Zupełnie świadomie biorę pod uwagę tylko te sytuacje, gdy drużyny słabsze wygrywają mecze wyjazdowe. Podejrzewam, że każdy z powyższych wyników byłoby niezwykle trudno obstawić.
Jasne, to tylko kilka przykładów, które można by mnożyć. Tego typu przykłady można byłoby pokazywać także w ligach piłkarskich czy w koszykówce europejskiej. Tyle że niespodzianki w NBA to chleb powszedni. Właściwie czasem niespodzianki przestają już być niespodziankami.
Wyjaśnienie tego faktu jest dość proste. Drużyny grają spotkania co dwa dni, wielokrotnie dzień po dniu. Utrzymanie koncentracji i formy przez cały sezon przy takiej częstotliwości grania jest zupełnie nie do pomyślenia. Jeśli drużyny piłkarskie czy koszykarskie w Europie grają co trzy czy cztery dni to wszystko można kontrolować. Tutaj natomiast szybkie przeloty, regeneracja, przygotowanie do meczu. I czasami nie sposób kontrolować formy. Stąd wpadka Lakers z Mavs czy Miami z Oklahomą.
Jeśli niespodzianki zdarzają się np. w piłkarskiej Lidze Mistrzów, to tam mamy zazwyczaj do czynienia z pewną stałą tendencją. Drużyna traci formę i gra słabiej w trzech czy czterech meczach z rzędu. Tutaj jest to właściwie „zrywane”. Jednego dnia Mavs przegrywają u siebie ze słabym Golden State. Następnego wieczoru jadą do Houston i gromią Rockets.Tutaj zdecydowanie większe znaczenie ma dyspozycja dnia, podczas gdy w Europie bardziej widoczna jest pewna stała czy może raczej fazowa dyspozycja drużyny.
Ale właśnie to sprawia, że NBA tak bardzo chce się oglądać. Kibic każdego zespołu może mieć nadzieję, że tej nocy jego ulubieńcom uda się zwyciężyć. Nawet jeśli jadą do Staples Center na mecz z Lakersami. Z drugiej strony kibic mistrzów NBA nie może spać spokojnie, nawet jeśli jego drużynie przyjdzie mierzyć się z Minnesotą czy New Jersey Nets.
Swoją drogą tylko ta ostatnia drużyna prezentuje w tym sezonie stałą dyspozycję. Choć chyba jej kibice nie są z tego zbyt zadowoleni. W każdym razie start Nets do obecnych rozgrywek już przeszedł do historii. A obecnie rekord jest śrubowany.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości