Żużel jeszcze nie upadł po wczorajszym finale ekstraligi. Można go jeszcze uratować. W jaki sposób? Zwykłą sprawiedliwością: nakładając na Unibax Toruń karę adekwatną do powagi przewinienia. Są przepisy, które to regulują (art. 305 Kodeksu Dyscyplinarnego).
Jeśli osoby decyzyjne podejmą werdykt, który de facto zezwala na rezygnację z jazdy w finale (lub jakimkolwiek innym meczu) z powodu kontuzji Tomasza Golloba w zamian za odpowiednie opłaty (czyt. kary finansowe), będzie to sygnał, że w zasadzie nie trzeba jechać meczu, o ile pokryje się koszta organizacji imprezy. Dlatego kary dla toruńskiego klubu muszą mieć nie tylko charakter finansowy, ale i wymiar sportowy. Wszak to sport, żużel jako dyscyplina ucierpiał najbardziej. Co więcej, kara powinna mieć wymiar restytucyjny, rekompensujący straty finansowe, moralne itp., ale także odstraszający tych, którzy myśleliby o podobnych "rozwiązaniach" w przyszłości. Niestety dotychczasowe, impotentne reakcje i wymiary kar po tegorocznych zajściach w Lesznie oraz bierność własz ekstraligi wobec karygodnych błędów sędziów nie pozwalają być w tym względzie optymistami.
CAŁOŚĆ: www.zuzlemwoko.blogspot.com
Wszelkie pytania, uwagi, komentarze dotyczące wpisów i nie tylko - mile widziane: bartosik7@gmail.com Twitter: @pawelbartosik
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport