Kiedy Klaus Mann napisał w 1936 roku powieść „Mefisto”, ukazującą istotę nazizmu z punktu widzenia Niemca, posypały się na niego gromy, że przerysowuje, przedstawia w krzywym zwierciadle, etc. W rzeczywistości wybitny pisarz był krytykowany za to, że napisał prawdę.
W sytuacjach przełomowych, gdy jeszcze jawnie - bo skrycie tak - nie zabija się ludzi, ale wszystko już zmierza do umasowienia terroru, zawsze pojawia się grupa ludzi, którzy podszyci tchórzostwem bredzą o rozważeniu racji, nie dzieleniu społeczeństwa i szczególnie ochoczo bełkoczą o konieczności podawania rąk kanaliom oraz łotrom. W efekcie takich postaw bestia się rozzuchwala i aby przywrócić ład oraz demokrację, musi się polać krew. Powtarzalność takich postaw jest wręcz nudna. Dziś, dzieło Klausa Manna uważa się za klasyczne studium ukazujące rozwijanie się nazizmu, a szerzej - dyktatury. Nikt oczywiście nie bredzi o przerysowaniach, czy zafałszowaniu opisywanych zjawisk. Niektórzy nawet uważają, że Mann zbyt łagodnie potraktował nazistów.
Podobnie ma się sprawa z filmem Patryka Vegi - „Polityka”. W utworze tym, autor skoncentrował się na odwzorowaniu w dziele filmowym aktualnej rzeczywistości w Polsce. Reżyser przestawił koszmar i ohydę, jaką jest aktualna formacja administrująca Polską. Opisując naszą codzienność polityczną, reżyser stara się nawet łagodzić istotę obecnego reżimu. Niemniej jednak całkowicie odrażający obraz wyłaniający się z filmu Vegi powoduje, że należałoby zająć stanowisko. Ustosunkować się do tego, że kreatury opanowały ojczyznę i zrobiły sobie z państwa prowincjonalny folwark, a nas traktują, jak niewolników na plantacji. Kłamstwo, pomówienie, terror stały się codziennością Polaków. Ilość rabunków i kradzieży wykorzystujących usytuowanie w odpowiednich segmentach władzy jest tak wielka, że społeczeństwo traktuje je, jako coś oczywistego, tak jak w czasach okupacji sowieckiej. Demonstracyjny brak etyki i moralności stał się znakiem firmowym obecnej sitwy. Wszystko to film Patryka Vegi obnaża.
Problem z każdym filmem jest taki, że obraz jest jednoznaczny. Słowa zawsze można relatywizować, wypaczać lub zmieniać ich znaczenie. Obrazu nie da się zrelatywizować, skłamać, czy zakrzyczeć. Dlatego film jest tak niebezpiecznym, dla łajdaków, medium.
Co więc się robi, jeżeli film ukazuje prawdziwy obraz danej rzeczywistości. Pierwszym zabiegiem, jest przypisywanie danemu utworowi pozycji, do jakiej on nie pretenduje. Tak robiono z filmami Stanisława Barei. Ponieważ nie można było powiedzieć, że twórca skłamał lub zafałszował rzeczywistość, ogłaszano, że dany film, to - „Hamlet” nie jest i w ten sposób usiłowano deprecjonować dzieło, które w oczywisty sposób sytuowało się w innym paradygmacie, ale krytyk rżnął głupa i udawał, że reżyserowi o co innego chodziło, a uzyskał ułomny rezultat. Czyli jest złym reżyserem, bo nie panuje nad medium, którym się posługuje.
Ten sam schemat zastosowano wobec dzieła Vegi. Jeden z krytyków z namaszczeniem ogłosił, że film „Polityka” nie jest neoromantycznym dramatem – „Wesele”. Oczywiście dzieło Partyka Vegi nigdy nie pretendowało do tego, by stać się grafomańską podróbką dramatu Stanisława Wyspiańskiego. Vega opisując dzisiejszą rzeczywistość nie mógł sięgać po wzorce z Młodej Polski, gdyż stan rzeczy, jaki mamy powoduje, że tylko bezpośredni zapis odrażającej codzienności ma artystyczny sens, a nie próba jego metaforyzowania, czy symbolizowania. Autor „Polityki” słusznie wybrał opis, jako środek wyrazu artystycznego. Wszelkie wydziwianie oraz tak zwane artystyczne, czyli grafomańskie wygibasy byłyby absurdem i kompromitowałyby twórcę.
Drugim sposobem utrącania danego dzieła, jest zarzucanie autorowi, że jego obraz zbyt dokładnie odwzorowuje rzeczywistość. Co bardziej głupi krytycy wytykają dziełu werystycznemu, że jest pełne wulgaryzmów, przerysowań, karykatur. Są to oczywiście brednie, gdyż utwór opisujący określoną rzeczywistość i starający się ją wiernie odtworzyć musi być pełen elementów, które istnieją oraz dominują w tej rzeczywistości. Zatem język, jakim posługują się postacie, musi odzwierciedlać sposób wyrażania się danego środowiska. Uczciwy twórca nigdy nie będzie infantylizował odbiorców swojego przekazu. To w dezinformacji i propagandzie dominuje poetyka upupiania odbiorcy i tym samym ogłupiania go. Poza tym każdy reżim usiłuje nadawać sobie cechy, które go deifikują, ponieważ sakralizacja wyklucza krytykę. Dlatego demistyfikacja zgrai zawsze jest dla watahy bolesna w wymiarze społecznym. Z tego powodu, obecny reżim tak bardzo stara się infantylizować Polaków, co chwila powrzaskując, a to: że tak się do kobiety nie mówi - jakbyśmy byli małymi Jasiami na imieninach u cioci Irenki - gdy ktoś otwarcie i zasadnie wykazuje kłamstwa i głupotę tej lub owej pracownicy JK. Innym razem wrzeszczą, że bardzo ich obrażono, bo krytyk użył adekwatnych określeń na ich haniebne zachowanie. Tymczasem Vega w sposób koherentny oddaje istotę tak zwanej dojnej zmiany. Co do nadmiaru, czy karykatury, to oczywistym jest, że przekaz artystyczny musi kondensować i zagęszczać, gdyż w innym przepadku film stoczyłby się na pozycje zapisu dokumentalnego.
Trzecią próbą atakowania filmu jest porównywanie go z innymi filmami, które w swoim założeniu narracyjnym miały zupełnie inne założenia. Przykładem jest tu film „Kler”. Utwór ten demistyfikował i ukazywał nam prawdziwy obraz polskiego kościoła, gdyż większość Polaków widzi kościół przez pryzmat z lat okupacji sowieckiej lub poprzez takich gigantów historii Polski, jak błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko, święty Jan Paweł II, czy inni wybitni duchowni tamtej epoki. Tymczasem twórca „Kleru” ukazywał nam stan dzisiejszy tej instytucji religijnej.
W „Polityce” mamy zapis znanej nam rzeczywistości, ale podany w skondensowany sposób i co najważniejsze, zapamiętanej. Już za dwa lata, intensywna dezinformacja PiS zamaluje rzeczywisty obraz dzisiejszej rzeczywistości i tylko dzieło Patryka Vegi nie pozwoli na ten akt demistyfikacji. Film „Polityka” będzie tym, co my oraz nowe pokolenia Polaków ujrzą i zapamiętają pod hasłem - rządy PiS. Dlatego należy podziwiać odwagę reżysera, że sam stanął naprzeciw zmasowanej machiny dezinformacyjnej i propagandowej aktualnego reżimu. Patryk Vega dał nam artystyczny w swej wymowie, ale bardzo wymowny, obraz rzeczywistości, którą nam uszykował reżim. W odwrotności do innych twórców, którzy rozmieniają się na drobne snując swoje, różnego rodzaju dywagacje na nieistotne tematy, Vega wybrał trudną, ale odważną drogę opowiedzenia nam prawdy o dzisiejszej Polsce. Prawdy trudnej, ale jakże koniecznej i odważnej.
My, widzowie, winniśmy być wdzięczni, że są jeszcze w Polsce twórcy, którzy prawidłowo rozumieją swój obowiązek wobec własnego społeczeństwa. Tylko z takiej symbiozy filmu z rzeczywistością, rodzi się sztuka filmowa. Patryk Vega realizując film „Polityka” pokazał, że jest artystą własnym, nieidącym w ogólnym nurcie niczego, donikąd. Film „Polityka” uzyskał trwałe miejsce w historii sztuki filmowej w Polsce.
Inne tematy w dziale Kultura