Fundamentalizm, jak wierzy wielu współczesnych, musi być albo polityczny, albo religijny, jeśli natomiast ma być jednocześnie i tym, i tym – nie może istnieć. Jeśli jest polityczny – można z nim walczyć. Jeśli jest religijny – konstytucja lub sumienie mówią, że należy go tolerować. Ale jako twór i religijny, i polityczny, fundamentalizm islamski z całą mocą pokazuje słabość owego współcześnie hołubionego przekonania, jeśli nawet nie słabość całego nowoczesnego świata.
- Johannes J. G. Jansen w: The Dual Nature of Islamic Fundamentalism.
Od połowy dziewiętnastego wieku w naszej euroatlantyckiej wspólnocie cywilizacyjnej toczy się śmiertelna walka – początkowo przebiegała ona na argumenty werbalne, by następnie z powodu słabości intelektualnej lewicy, przejść do konfrontacji fizycznej - między prawicą reprezentującą podmiotowość jednostki, jako wartość prymarną naszego uniwersum i wszystkich z tej podmiotowości wynikających konsekwencji, a lewicą reprezentującą dążenie do uprzedmiotowienia jednostki i uczynienia z niej insektowego elementu niewolniczego spectrum, które będzie zaspakajało wszelkie bytowe i hedonistyczne potrzeby wąskiej grupy wybrańców, nazywanych zazwyczaj „awangardą postępu”.
Prąd intelektualny, a następnie polityczny, nazywany dziś lewicą, narodził się ze ścierania się judaizmu z jego uniwersalistyczną wersją – chrześcijaństwem i natychmiast przystąpił do dewastowania racjonalnego spektrum naszego świata.
W 1822 roku ruchy religijne doprowadziły w Wielkiej Brytanii do pierwszej ustawy, która stała się zaczątkiem dzisiejszego kodeksu pracy, czyli wtrącania się potwora „lewiatana” – państwa - między stosunki pracodawca/pracownik, tworząc z nich dzisiejszy świat patologii, która niszczy dorobek miliardów ludzi.
Prawica w dziewiętnastym wieku nie zareagowała stanowczo i bezwzględnie na te wszystkie patologie, które za sprawą lewicy zaczęły wsączać się w zdrowy krwioobieg gospodarczy, społeczny, polityczny wspólnoty euroatlantyckiej. Prawicowi artyści, intelektualiści, politycy dawali się szantażować religijnym fundamentalistom, którzy terrorem emocjonalnym odtwarzali zabobonną triadę - histeria religijna, z której wynikały różnego rodzaju urojenia, by z tych urojeń wyłoniły się, wszelkiego rodzaju uzurpacje: wszyscy jesteśmy braćmi, masz obowiązek dzielić się swą krwawicą z leniami, rabunek podatkowy jest sprawiedliwy, a bandyckie i ludobójcze zawołanie, jak sprawiedliwość społeczna – to znaczy bezwzględny rabunek efektywniejszych jednostek w celu podtrzymywania w egzystencji osobników nieefektywnych - jest jak najbardziej słuszne. Równie bandycki termin: redystrybucja - czyli poprzez przemoc państwową rabowanie najbardziej pożytecznych jednostek, by uchronić od wyginięcia patologiczne - został wywleczony z rynsztoku ludobójstwa i obmyty w religijnej posoce, by stać się jednym z pojęć dyskursu społecznego.
Najlepszą ilustracją posługiwania się religią przez lewicę, jest propagandowy utwór socjalisty K. Dickensa: „Opowieść wigilijna”. Fabuła tej bałamutnej agitki jest następująca: oto wybitnie pracowity, zatem bogaty przedsiębiorca jest nagabywany przez swego głupawego, leniwego oraz płodzącego się jak królik pracownika o premię, z powodu rzymskiego święta słońca zaanektowanego przez chrześcijan, jako Boże Narodzenie. Mamy tu sprytne połączenie sentymentalnego elementu, jakim dla większości ludzi z naszego kręgu kulturowego są Święta Bożego Narodzenia, z propagandówką socjalistyczną. Przedsiębiorca nie widzi powodu, dla którego miałby sponsorować gusła swego pracownika. Wychodząc późnym wieczorem z firmy doznaje poważnego urazu mózgu i co za tym idzie, nawiedzają go omamy: widzi w nich swój pogrzeb, na który w zasadzie nikt nie przychodzi. Fakt ów, z zupełnie niewiadomych przyczyn, powoduje u, do tej pory, racjonalnego przedsiębiorcy, tak silną traumę, że postanawia swój majątek roztrwonić. Socjalistyczny propagandzista Dickens, sprytnie wykorzystuje ciemnotę swoich czytelników, którzy na ogół wierzą, że po śmierci jest życie, w związku z czym nie zwracają uwagi na kompletną bzdurę agitki, gdyż powstaje pytanie, dlaczego sensowny i pracowity kapitalista miałby, jako zimny trup, troskać się o to, kto tam przyjdzie lub nie, na jego pochówek. Tylko uważny czytelnik rozumie niezamierzoną ironię agitki, że tylko trwały uraz mózgu może spowodować tak idiotyczne zachowanie, jak roztrwonienie własnego majątku z przyczyn melodramatycznej histerii, czyli zwierzęcego instynktu - altruizmu.
Agitka Dickensa została sprytnie przez anglosaskich socjalistów implementowana społeczeństwu, a to w ten sposób, że do dziś w tradycyjnych domach anglosaskich ojciec rodziny czyta dzieciom w każdą wigilię Świąt Bożego Narodzenia te socjalistyczne brednie, by dziatki indoktrynować właśnie w duchu rabunku, czyli redystrybucji.
Dziś za sprawą takich socjalistycznych propagandzistów, jak K. Dickens, społeczeństwo już nie zdaje sobie sprawy ze wszystkich lewicowych uzurpacji. Tymczasem owe uzurpacje w racjonalnym dziewiętnastym wieku, brzmiały tak samo, jakby dziś głosić, że gwałt seksualny jest normalnym kontaktem erotycznym lub, że stosunki seksualne dorosłych z dziećmi są normalnym i pożądanym zabiegiem wychowawczym.
Tymczasem już w dwudziestym wieku wszelkie wyżej przytoczone przeze mnie dewiacje weszły w społeczny obieg, a życie gospodarcze, społeczne, polityczne zostało podporządkowane dziewiętnastowiecznej patologii – socjalizmowi. Na szczęście postęp w zakresie nauk przyrodniczo – matematycznych doprowadził do obnażenia i upadku socjalistycznej doktryny, a to przez fakt, że tak zwana klasa robotnicza uległa całkowitemu przekształceniu i w związku z tym zbrodnicza ideologia socjalistyczna straciła klientelę. Socjaliści zaczęli się więc histerycznie rozglądać za nową watahą – i tu na scenę wkracza dogorywający przez cały dziewiętnasty wiek i pierwszą połowę dwudziestego - islam.
Doktryna islamu jest rodzajem judaizmu dostosowanego do prymitywnej mentalności ludów Bliskiego Wschodu. Ponieważ islam jest zarówno religią, jak i ideologią jest wręcz bliźniaczym odbiciem „ judaizmu bez Boga”, czyli socjalizmu. To przez socjalizm islam został reanimowany najpierw na Bliskim Wschodzie. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych i w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku zaczęto w Egipcie, rządzonym przez socjalistycznego narodowca Dżamala Ab dan-Nasira, wdrażać doktrynę ukutą w Moskwie, a wykładającą się w sposób następujący – narodowy w formie, socjalistyczny w treści. W PRL efektem tej doktryny była implementacja do socjalizmu - endecji. Na Bliskim Wschodzie odwołano się właśnie do islamu. Państwowe gazety zaczęły drukować cotygodniowe dodatki religijne. Radio i telewizja raczyły odbiorców elementami religijnymi w swoich emisjach. Oczywiście socjalizm, również na Bliskim Wschodzie okazał się kompletną klapą, ale pozostał po nim islam, podlany sosem szowinizmu. W efekcie mamy to, co mamy – szalejący islam.
Jednak socjaliści - zdając sobie sprawę, że ich rozprawa z jednostką sromotnie przegrywa w cywilizacji euroatlantyckiej - uznali, że implementowanie nam islamu (tak jak implementowanie chrześcijaństwa do imperium rzymskiego zahamowało rozwój ludzkości na osiemnaście wieków) doprowadzi do ostatecznego zniszczenia i upadku naszej indywidualistycznej cywilizacji oraz stworzy podglebie do wymarzonego przez lewicę - niewolnictwa powszechnego.
Na islam, socjaliści euroatlantyccy, zwrócili baczną uwagę w drugiej połowie lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Pracę nad wpuszczeniu owego pustynnego węża do naszego euroatlantyckiego domu podjęto bardzo przemyślanie. Najpierw rozpoczęto ostrzał intelektualny naszej społeczności. Chodziło o oswojenie i uśpienie społeczeństwa. W 1965 roku, a więc w dekadzie szalejącego w USA socjalizmu, pojawia się 320 stronicowa praca profesora języków arabskich i historii na Uniwersytecie Harvarda oraz wpływowego członka Policy Planning Council w Departamencie Stanu, pod tytułem: „The United States and the Arab World”. W pracy tej nie ma ani słowa na temat islamskiego fundamentalizmu. Za to autor bredzi przedstawiając islam, jako rodzaj nieszkodliwego, lekko infantylnego dziwactwa. Pisze na przykład: „Bycie, czy też stanie się muzułmaninem jest bardzo proste.” Stwierdza wcześniej, że: „ jedną z największych zasług islamu jest fakt, że islam jest w stanie utrzymać prostotę swoich początków”. Prawda, że rozczulające! W Europie też nie próżnowano. Oto Arnold Hottinger, wpływowy korespondent „Neue Zuricher Zeitung” w latach 1961 – 1991 na Bliskim Wschodzie, w pracy wydanej w 1967 pod tytułem: „Fellachen und Funktionare, Entwicklungswege in Nahen Osten” z przytupem ogłasza, że większość społeczeństw Bliskiego Wschodu nie interesuje się w istotny sposób islamem i uważa, że religia winna być rozdzielona od polityki. Trzeba mieć tupet, żeby tak pisać. Właśnie pól roku wcześniej, niż opublikowano dziełko pana korespondenta, rząd egipski borykający się z narastającą falą ortodoksji, którą w dużej mierze sam wywołał, głównego ideologa fanatyzmu islamskiego, niejakiego Sajjida Quth wiesza, ale niestety skończono wieszanie na nim, miast zająć się sprawą globalnie. Ów Quth w swej najważniejszej pracy „Ma’alim fi al- tarlq”, twierdził, że usłyszał głos boga i działa pod jego wskazówkami. Używa też do całej ówczesnej społeczności na Bliskim Wschodzie terminu – dżahili. Bycie dżahili w istocie jest apostazją i w islamie logiczną tego konsekwencją jest śmierć. Głosi, ów skutecznie powieszony, muzułmanom, że porzucili islam - w istocie cywilizując się - i muszą wrócić do swej wiary, czyli odrzucić cywilizację - albo czeka ich śmierć! W tym samym czasie euroatlantyccy socjaliści publikując kłamstwa na temat islamu, usypiają nasze społeczeństwa. Ponieważ jednak same wydarzenia zaprzeczają ich tezom, że islam to sama poczciwość i safandulstwo, w - uwaga! - San Francisco, w 1989 ukazuje się książka Bruce’a B. Lawrence: ”Defenders of God: the Fundementalism Retort Against the Moder Age.” W pracy tej autor w sposób wielce nudny dowodzi fałszywej tezy, że fundamentalizm islamski, jakoby zawęża religię do ideologii, czyli, że islam jest cacy, tylko fundamentalizm zły. Pan Lawrence stręczy swoją tezę, o marginalnym znaczeniu fundamentalizmu, już po tym, jak świat zapoznał się z pracami nowego proroka islamu, czyli Sajjida Quth, a świat islamu uznał owe tezy powieszonego, za swoje. Tezy, jasno sformułowane, iż islam jest i ideologią, i religią w sposób nierozerwalny. Najlepszym przykładem poglądu Qutha’a, a obecnie poglądów wiodących islamistów, jest analiza legendy biblijnego Józefa dokonana przez Quth’a. Józef miał ponoć zostać namiestnikiem Egiptu i biorąc udział w rządzie, który był dżahili (obmierzły bogu, bo nie islamski) sam doszedł do stanu dżahili i tylko to, że był prorokiem chroni go przed gniewem islamskiego boga. Zatem, żaden muzułmanin nie może brać udziału w rządzie niemuzułmańskim, gdyż naraża się na bycie dżahili. Zatem cywilizacja inna niż islamska, jest dżahili, a jej przedstawiciele – czyli my - winni być wyrżnięci w pień, gdyż samym swym istnieniem bluźnią islamskiemu bogu, ku chwale bożej, ponieważ religia i polityka to jedno.
W rzeczywistości nie ma czegoś takiego, jak z jednej strony zły – fundamentalizm islamski i z drugiej strony dobry - islam. Jednak lewica, całkowicie i zbrodniczo dla własnych obywateli, ignoruje ten fakt i jeżeli zdobywa władzę w danym państwie, używa całego instrumentarium administracyjnego stręcząc islam, zarówno terrorem bezpośrednim, jak i medialnym. Oto okazało się, iż gubernator jednego ze stanów w USA, nakazuje sędziemu federalnemu dokonać sabotażu dekretu Prezydenta Unii, co ten, w podskokach, wykonuje. Wywołuje to długotrwały orgazm u wielu komunistów na świecie, którzy w stanie upojenia bredzą coś o trójpodziale władzy etc.
Spójrzmy więc, jak ten trójpodział władzy wygląda, gdy chodzi o obronę USA przed bestialską polityką amerykańskich komunistów. Kilka przykładów:
Stan Teksas składa pozew przeciw antykonstytucyjnej polityce Obamy, łamiącej ustawę o uchodźcach z 1980 roku - cóż wówczas stwierdził sąd. Nie uwierzysz Szanowny Czytelniku, sąd orzeka, że stany nie mogą pozywać rządu federalnego. Jednakowoż w przypadku aktualnego prezydenta, stan może pozywać rząd federalny zaś, gdy rząd federalny sprawował ukryty islamista i jawny komunista – taki pozew był nie możliwy! Ciekawostka! Jak to się dziwnie w tym prawie amerykańskim układa!
W Alabamie jest jeszcze lepiej. W tym pięknym stanie, sędzia J.E. Ott wprost stwierdza, że rząd federalny może realizować chore cele polityki imigracyjnej nawet, gdy zagrażają one obywatelom USA. W „Conservalive Review” Daniel Horowitz opisuje podobne rozpasanie komunistycznej Temidy w takich stanach, jak Arizona i innych. Nie jest to więc przypadek.
Udało się nam zniszczyć komunę w naszej części Europy, ale trzyma się ona doskonale tam, gdzie utajnia swoją władzę. Maskuje cele. Mistyfikuje rzeczywistość. Tymczasem islamiści poszerzają swój zasięg terytorialny słuchając pilnie słów Mahometa, który mówił: „O wy, którzy wierzycie! Nie bierzcie sobie za przyjaciół żydów i chrześcijan; oni są przyjaciółmi jedni dla drugich (nie dla was). A kto z was bierze sobie ich za przyjaciół, to sam jest spośród nich (a nie ze wspólnoty wiernych) …”(5: 51 [JB]). Tak wygląda prawda o słodziutkim islamie, prawda, którą usiłują zamaskować sieroty po J. Stalinie.
W czym zatem mamy tu głupotę prawicy? Otóż prawica przez cały dwudziesty wiek zaniedbała to, co Lenin nazwał, a Stalin rozbudował do perfekcji – „nadbudowę”, czyli całą infrastrukturę społeczną wpływającą na świadomość i podświadomość zbiorowości oraz jednostek. Filozofowie, artyści, publicyści prawicowi musieli na własną rękę borykać się z tsunami kłamstwa i barbarzyństwa zalewającego naszą cywilizację. Prawicowe rządy z trudem odbudowywały gospodarkę, którą za każdym razem po rządach lewicy trzeba było podnosić z ruiny. W tym czasie lewica pracowicie robiła lobotomię społeczeństwu. Politycy prawicy zajęci odbudową, ignorowali chocholi taniec lewicy, która dzięki sztuczkom ze świadomością i podświadomością, gdy prawica naprawiła gospodarkę, odzyskiwała wpływy, zgodnie z zasadą – „chleba dosyć, lecz rośnie popyt na igrzyska”. Prawica ignorowała swoisty mistycyzm życia społecznego zakładając, że społeczeństwo jest racjonalne mimo faktów temu przeczących. Prawica nie rozumiała, że lewica nie dąży do racjonalizacji i tym samym budowania maksymalnie szczęśliwego społeczeństwa, lecz w istocie walczy o niewolnicze uniwersum, gdyż tylko w takim chorym bycie społecznym jest w stanie utrzymać się maksymalnie długo u władzy, jak pokazuje historia sowietów.
Tak można było bawić się do momentu, gdy lewica nie sięgnęła po islam, gdyż wykoncypowała, że tylko zwycięstwo prymitywnego kultu nomadów zapewni im wieczne rządy. Lewica uznała, że popełniła błąd wykreślając, terrorem, z obiegu społecznego religię i zrozumiała, że zaspokojenie mistycznych urojeń poprzez implementowanie na szeroką skalę islamu, który ideologicznie jest zbieżny z lewicową ideologią, z jednej strony zaspokoi potrzeby absolutu szerokich rzesz, a z drugiej strony schwyta je w pułapkę śmiertelnej podległości lewicy. Dziś należy powiedzieć stop lewicowej uzurpacji. Musimy powstrzymać krecią robotę lewicy. Szerokie rzesze muszą zostać uświadomione, że lewica walczy o całkowite ubezwłasnowolnienie społeczeństw za pomocą islamu.
Jest prosty mechanizm prawny, który zabije owego pustynnego węża podrzucanego do naszego euroatlantyckiego domu. Należy wprowadzić do kodeksu karnego pojęcie biernego terroryzmu.
Cóż to jest ów bierny terroryzm? Jest to negowanie faktycznego charakteru islamu. Jest to relatywizowanie/bagatelizowanie aktów terroru islamskiego. Jest to, pod pozorem wrażliwości widzów, ukrywanie całego spektrum ludobójstwa islamskich terrorystów. Jest to ukrywanie wszelkich faktów wojny fundamentalistów religijnych ze świeckim państwem, dziełem naszej cywilizacji. Jest to zawężanie karania za terroryzm tylko do bezpośrednich sprawców, a przecież terroryzm jest formą walki zbrojnej - obcej religijnie, etnicznie, czy rasowo - mniejszości z większością, w celu przejęcia terytorium, na którym ta większość egzystuje i podporządkowanie sobie tejże większości ekonomicznie, politycznie i religijnie; co obecnie obserwujemy w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Francji, czy Niemczech. Z tego powodu zaplecze terrorystów islamskich musi ponosić konsekwencje barbarzyństwa swoich współwyznawców. Dlatego na rodziny zamordowanych w aktach terrorystycznych winni łożyć odszkodowania wszyscy muzułmanie w Europie oraz politycy, którzy przyczynili się lub przyczyniają do rozprzestrzeniania się islamu w naszej cywilizacji. Również wszelkie przywileje, jakie są dostarczane islamistom w zakładach karnych, należy traktować - jako bierny terroryzm i natychmiast zlikwidować. Nie przestrzeganie zasady świeckości państwa również winno być traktowane - jako bierny terroryzm. Wszelkie uzewnętrznianie religii winno być traktowane - jako bierny terroryzm. Oczywiście, aspekty kulturowe funkcjonujące w naszej cywilizacji, a wywodzące się z faktycznych religii powinny być traktowane, jako dziedzictwo kulturowe naszej cywilizacji.
Polska, wprowadzając do swojego kodeksu karnego pojęcie biernego terroryzmu, stałaby się znów aniołem ocalenia naszej cywilizacji i tym samym skutecznym obrońcą zarówno tejże cywilizacji, jak i Polski.
Inne tematy w dziale Polityka