paweł solski paweł solski
448
BLOG

Lech Wałęsa, jako Kozioł Ofiarny

paweł solski paweł solski Lech Wałęsa Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Przez Polskę przetacza się rozpasana kawalkada łaknąca krwi, niczym tłuszcza w starożytnej Grecji. James George Frazer w „Złotej Gałęzi” opisuje obrządek, który co roku odbywał się w Górach Albańskich nad jeziorem Nemi, zwanym „zwierciadłem Diany”.

Rytuał ten dokonywał się na cześć Diany Leśnej i dotyczył kapłana tej bogini, który posiadał tytuł Króla. Ów król krążył dzień i noc dokoła drzewa (dębu, jak się twierdzi) strzegąc świętego drzewa, a bardziej siebie, gdyż po roku jego bytowania, jako kapłana i króla, każdy miał prawo w pojedynku, bezkarnie zabić go i zająć jego miejsce, stając się samemu kapłanem oraz królem. Obyczaj opisany przez Frazera, przetrwał, aż do czasów pierwszego cesarstwa, czyli bardzo długo.

Antropolog brytyjski w dalszej części „Złotej Gałęzi” analizuje, jak na naszym globie składa się ofiary z ludzi i jak ofiary te otrzymają status królów lub/i bogów, by następnie ponieść śmierć z ręki swych poddanych lub wyznawców.

Bez zrozumienia roli „kozła ofiarnego”, czyli ofiary z żywego człowieka, w funkcjonowaniu społeczeństwa nie jesteśmy w stanie zrozumieć faktycznego charakteru każdego narodu.    

Według antropologów, społeczeństwa na przestrzeni dziejów tak bardzo się od siebie nie różnią. Fakty z życia narodów wskazują, że rozwój technologiczny w żaden sposób nie wpływa na rozwój podświadomości społecznej, która zdaje się nie ewaluować od czasów prehistorycznych.

 Najlepszym przykładem są tu Żydzi, którzy Mojżesza na koniec exodusu zabili. Powtórzeniem tego aktu sprzed wieków, czyli zbiorowego złożenia ofiary z rabina - bo tak Żydzi postrzegali Mojżesza i Jezusa, jako rabinów „kozłów ofiarnych” - jest zamordowanie Jezusa.

Należy pamiętać, że rola kapłana w judaizmie jest marginalna w porównaniu do roli rabina, czyli nauczyciela. Jeżeli chodzi o aspekt królewski, to musimy uwzględnić, że w rzeczywistości Mojżesz nie był Żydem. Faktycznie był skoligacony, prawdopodobnie przez „nieprawe łoże” z dynastią faraonów i cieszył się względami faraona, czasem większymi niż jego dynastyczny syn.

Z kolei Jezus pochodził bezpośrednio z rodu króla Dawida. Jednak tak, jak Mojżesz był pomawiany o „nieprawe pochodzenie” przez Żydów, tak też Jezus miał być owocem według wyznawców judaizmu, związku swojej matki z żołnierzem rzymskim.

W obu więc wypadkach mamy do czynienia z faktem, że czyni się ofiarę z kapłana i króla, ale w rzeczywistości nie jest to „nasza krew”.   Kajfasz miał powiedzieć: „Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród.” W ten sposób najważniejszy kapłan usprawiedliwił ofiarę z człowieka - „kozła ofiarnego” i nawiązał do mitu Mojżesza, który również został zabity w „interesie” ludu.

Jeżeli chodzi o Lecha Wałęsę, to on sam wtopił się w mitologię, gdy ozdobił swój garnitur miniaturą ikony z klasztoru na Jasnej Górze oraz ekstatycznie odwoływał się do religii rzymsko-katolickiej. To pod wpływem Lecha Wałęsy, kościół zaczął swój tryumfalny pochód przez mentalność Polaków.

Rola Św. Jana Pawła II ma inne aspekty i mieści się w tradycyjnym spektrum religii oraz nauczania, czyli apostołowania.

Lech Wałęsa mitologię rzymskiego – katolicyzmu wprowadził do profanum i w ten sposób zmitologizował rzeczywistość Polaków. Pokazał w sposób namacalny, że sacrum przenika się z profanum.

 Nieświadomie nawiązał do ideologii romantyków o roli Polski, jako mesjasza narodów i o dziwo Polska wyprowadziła narody świata z „domu niewoli”, czyli komunizmu. Tak na przykład pojmują rolę Prezydenta Lecha Wałęsy Amerykanie. Ich „domem niewoli” był strach przed atomową apokalipsą.

 Również tymi zachowaniami parareligijnymi Lech Wałęsa unieszkodliwił doktrynę marksistowską i uczynił ją tym, czym zawsze była - prymitywną aberracją pseudointelektualną.

Podobieństwo między Lechem Wałęsą a dwoma wielkimi rabinami – Mojżeszem i Jezusem jest również w warstwie mitologicznej: ojciec Lecha Wałęsy również jest enigmatyczny, zaś sam zainteresowany powołuje się ni to żartem, ni to poważnie na swoje pochodzenie od Walezjuszy, rodu królewskiego będącego boczną linią rodu Kapetyngów. Najstarszego rodu królewskiego na świecie, panującego do dnia dzisiejszego, np. w Hiszpanii.

Każdy, kto pierwszy raz ma możliwość obcowania twarzą w twarz z byłym Prezydentem zwróci uwagę na delikatność jego rysów, umykającą przekazowi elektronicznemu. Ilekroć spotykałem się w cztery oczy z Lechem Wałęsą, w pierwszej chwili byłem pod silnym wrażeniem dysonansu między osobą prywatną a medialnym wizerunkiem. Poza tym poziom autoironii u Lecha Wałęsy jest niespotykany u innych polityków tej miary, co były Przewodniczący NSZZ SOLIDARNOŚĆ.

Co do oskarżeń wobec kontaktów z policją polityczną PRL ówczesnego Przewodniczącego SOLIDARNOŚCI, to zwracam uwagę na Jana Kułaja. Nie wiecie państwo, kto to jest? No, właśnie!

Jest to były Przewodniczący Solidarności Rolników Indywidualnych, który w stanie wojennym obiema rękoma poparł Jaruzelskiego… i zniknął ze sceny politycznej, jak i jego związek, który później na różne sposoby wielbiciele kmiotków usiłowali na siłę reaktywować, aby zamaskować fakt, iż to głównie na chłopstwie opierała się okupacja Polski przez Sowietów.

Tymczasem Lech Wałęsa nigdy nie złamał się, jak zwykł mawiać, „w tym temacie”.

„Czyścioszkom moralnym” warto przypomnieć, że Naczelnik Polski Józef Piłsudski współpracował agenturalnie, bo tego wymagała taktyka walki o Polskę.

Lenin i Stalin byli agentami carskiej policji politycznej. Hitler przyszedł na swoje pierwsze zebranie NSDAP, jako konfident policji politycznej Bawarii.

Kto w tych trzech wypadkach postawił na swoim? Na pewno nie ci, co sądzili, że kierują w/w agentami ku swojej korzyści. Dzięki agenturalności, ci wszyscy trzej mogli skuteczniej razić reżim, dla którego niby pracowali! Polityka rozlicza się z jego skutecznych dokonań – nie po linii pospolitej moralności.

Alan Turing, genialny naukowiec brytyjski, wynalazca komputera, gdy skutecznie rozwikłał szyfr Niemców w czasie II wojny światowej, wbrew swoim współpracownikom, nie użył go do jednorazowego uratowania konwoju w którym płynął brat jednego z jego nich, ale o zwycięstwie poinformował tylko szefa wywiadu, a ten wyłącznie Winstona Churchilla, który do końca wojny nie ujawnił tego faktu szerszej grupie osób i kierując się zasadami statystyki, uderzał tylko w tych miejscach, które wskazywał zespół Alana Turinga. Dzięki temu Wielka Brytania wygrała wojnę, choć często trzeba było poświęcić życie Brytyjczyków.

Książę Karol Talleyrand był stałym współpracownikiem policji politycznej: Ludwika XVI, siepaczy rewolucji, Napoleona, aż po Ludwika XVIII, jednak gdyby nie jego geniusz, Francja nie podniosłaby się po klęsce Napoleona.   

Lecha Wałęsę dyfamuje się celowo i z premedytacją. Chodzi o to, by Polacy, którzy poprzez Św. Jana Pawła II i Lecha Wałęsę odzyskali swoje poczucie podmiotowości w świecie, znów je utracili. Aby walka, której przewodzili ci dwaj wielcy ludzie, walka o należne Polsce miejsce w świecie, została splugawiona, jako bękart politycznej policji sowietów.

Po klęsce Polski w II wojnie światowej, która wynikała z bardzo naiwnej, wręcz infantylnej polityki ludzi, którzy dorwali się na moment do decydowania o naszej ojczyźnie, wreszcie doczekaliśmy się polityka na miarę naszego narodu.

Na miarę wielkości Polski. Otrzymaliśmy przywódcę, który mimo wściekłego oporu wrogów zewnętrznych: Sowietów i Niemców, mimo asekuranctwa całej zachodniej Europy, mając za sobą wyłącznie labilne poparcie USA oraz posługę papieską Św. Jana Pawła II doprowadził nas, Polaków, do wolności! Do odzyskania podmiotowości w rodzinie narodów.

Łatwo dziś krytykować Prezydenta za jego prezydenturę, ale trzeba było być wówczas w pałacu, by wiedzieć, co i jak się działo. Jak nasza niepodległość często balansowała na granicy mirażu. Jak potężne siły usiłowały na różne sposoby zdmuchnąć naszą pochodnię wolności.

Jacy wówczas byli bojowi Polacy, to niech świadczy fakt wielkiej popularności „NIE” - organu, najbardziej niby znienawidzonego w kraju, współpracownika Jaruzelskiego. Jak w podskokach głosowali na postkomunistów i różne ich podstawki.

Tymczasem Prezydent od naszych jedynych sojuszników – USA – słyszał, aby tylko nic złego z komuchami się nie działo. Kościół ostrzegał – Synu, tylko w duchu miłosierdzia!

Jeżeli to się nie podobało, to czemu nikt nie gonił katabasów! Czemu nie urządzano przed ambasadą USA mitingów żądających powieszenia Jaruzelskiego, Kiszczaka, Urbana.

Dzisiejsi bojownicy, wówczas, gdy tylko coś radykalniejszego się powiedziało, wiali natychmiast, aż im z zadów iskry leciały. Uważali, że skoro wybrali Prezydenta, to niech tam już Prezydent lata po Polsce i rozwala pachołków sowieckich, a oni będą mu bić brawo w domowym zaciszu.

W kolejnych wyborach, to nie radykałowie wygrywali, tylko „umiar i rozsądek”, zaś obowiązkiem Prezydenta Lecha Wałęsy było tak manipulować - wśród wrogów Polski, sprzedawczyków wszelkiej maści, którzy śpiewająco wygrywali wybory, między uzbrojonymi wrogami wolnej Polski - by ocalić, ochronić i utrwalić niepodległość Polski.  I z tego zadania Lech Wałęsa wywiązał się doskonale.

Ciekawe, gdzie byliby dzisiejsi krytycy Prezydenta, gdyby wybory wygrał T. Mazowiecki. Oj cieniutkim głosikiem byście śpiewali. Cieniutkim. Żadne wojska rosyjskie z Polski by nie wyszły, a dziś wszyscy cieszyliby się, że Putin na zarządcę Polski wyznaczył jowialnego Kwaśniewskiego, a nie tego zamordystę Millera - to by była polska rzeczywistość w 2016 roku.   

To, że tak się nie stało, zawdzięczamy tylko i wyłącznie geniuszowi politycznemu Lecha Wałęsy, który z sobie wiadomą umiejętnością potrafił dostrzec zagrożenie i właściwie je unieszkodliwić. Bez pełzającej rewolucji Lecha Wałęsy, Polska nie wyzwoliłaby się, bo poza niezdecydowanymi Stanami, nikt nie chciał naszej niepodległości i podmiotowości.

Na koniec zacytuję Rene Girarda z jego „Kozła Ofiarnego” – „Gdybyśmy czekali z rozszyfrowaniem prześladowczych przedstawień do czasu, aż sami krzywdziciele będą uprzejmi określić siebie, jako konsumentów kozłów ofiarnych, czekalibyśmy długo”.

Obecny spektakl ciałopalenia Lecha Wałęsy, w rzeczywistości jest ciosem zadawanym naszej podmiotowości i niepodległości, bo skoro jesteśmy bękartem, to możemy spodziewać się tylko i wyłącznie litości, a to jest najpodlejsze uczucie w mniemaniu świata.                    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka