Podobno pani Małgorzata się zawiesiła. To znaczy prompter jej się zawiesił i w konsekwencji ona zawiesiła swoją kampanię. Ale to jest informacja sprzed kilkunastu dni, ponieważ kandydatka już zdążyła się odwiesić. Wszystko dzięki zamianie promptera na Borysa Budkę, towarzysza demokratę przewodniczącego.
Po jednej z jej wypowiedzi doszedłem do wniosku, że z panią Kidawą jest coś nie tak. To już nie jest tylko śmieszna kandydatura, to jest tragiczna pomyłka, to jest kompromitacja pewnego środowiska.
Problemy z wypowiedziami w języku polskim w takiej skali, to chyba tylko Jan Vincent Rostowski miewał swego czasu. Ale on był zagraniczny, brytyjski, międzynarodowy i to jakoś tłumaczyło, że nie był nigdy w „Bydgoszczu”. Tymczasem słuchając Kidawy stajemy wszyscy „uśmiechnieni” z wrażenia, wszyscy „Polocy” oczywiście.
Gabinet cieni Platformy wyblakł z wrażenia po jej wypowiedziach i zrozumiał, że jedynym sposobem uniknięcia kompromitacji jest zniszczenie majowych wyborów. A skoro Kidawy nie uda się już uratować, to wybory w maju są niebezpieczne, są groźne. Bajdurzenie o zagrożeniu życia, o „krwi na rękach”, to kolejne gesty rozpaczy.
Niemcy wydali rozkaz i oni muszą krzyczeć. Taka ich robota. Bo już zebranie 460 posłów w Sejmie w dniu 26 marca 2020 r. – plus obsługa administracyjna i logistyczna, była bezpieczna dla zdrowia. Zakupy też są bezpieczne, praca w fabrykach również. To logika Platformy i wszystkich totalsów.
Redaktor S. Janecki dla portalu wPolityce powiedział m.in.: „Prawdziwy komunikat kandydatki PO brzmi: jeśli się wszyscy wycofamy, moja pewna klęska wyborcza się nie ziści, bo nie będzie po temu okazji”. Nic dodać, nic ująć. Można w nieskończoność wymieniać jak pani Małgorzata szuka „respiratorów-inspiratorów”, „Polaków-Poloków”, jak „kłamie-kłampie” i niczego nie rozumie z tego, co mówi.
PSL-owcy poczuli krew i zaatakowali Kidawę jej własnymi słowami: „Konstytucja jest ważniejsza niż życie ludzkie”. Pot oblał Budkę. Drgawicy przedwyborczej dostali towarzysze. Tusk zmarszczył się z rozpaczy. I teraz już nie krzyczą o zawieszeniu kampanii. Teraz krzyczą o zamachu na demokrację, bo rząd nie wprowadza stanu nadzwyczajnego. Jutro będą krzyczeć, że słońce za bardzo świeci i nie widać kwadratu, w którym trzeba zaznaczyć krzyżyk. A pojutrze? Poczekamy na rozkazy z Berlina.
Koniec Kidawy jest już faktem. Teraz szukają balsamu, który przykryje klęskę. Im dłużej tym gorzej. Degradacja Platformy dokonuje się na naszych oczach. Właściwie, to powinniśmy jej z głębi serca podziękować. Nikt w ostatnich tygodniach nie zrobił tyle dobrego dla Polski, co Małgorzata. Dlaczego? Pełzająca kompromitacja opcji niemieckiej na polskiej scenie politycznej staje się faktem.
Cieszy mnie taki stan rzeczy. I stan umysłu nowoczesnego przywódcy Budki, doradztwo Sławomirów Neumanów i Nitrasów, mądrości Joanny Muchy i wielu, wielu innych geniuszy z trzepakowej partii, których ambicje są o wiele większe niż możliwości. Cieszy mnie, bo na naszych oczach dokonują „samozaorania”.
To dobra wiadomość dla Polski. Choć nie od razu budząca euforię. Partia upadnie, prędzej czy później. To fakt, ale ich wyborcy przekierują swoje poparcie na lewicę, zielonych, różowych, tęczowych, moskiewskich, brukselskich towarzyszy, itd. Na wszystkich tylko nie na partie broniące polskich interesów. Żyjemy w czasach Targowicy Nowoczesnej i trzeba sobie z tym faktem jakoś radzić.
Koronawirus okazał się dla opozycji bezlitosny. Dziś gołym okiem widać, jak puste jest ich ideologiczne zakrzywienie. Państwa narodowe ratują swoich obywateli, a oni wciąż tkwią w berlińskim amoku czekając na rozkazy.
Dr Paweł Janowski
Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności”
Felieton ukazał się w „Tygodniku Solidarność”
Inne tematy w dziale Polityka