Persyflaż Persyflaż
411
BLOG

Magia czarnych skrzynek

Persyflaż Persyflaż Polityka Obserwuj notkę 9

 

Według rosyjskiego prokuratora ostatnie słowa jakie nagrały się na taśmie magnetycznej z czarnej skrzynki brzmiały Jezu, Jezu. Natomiast według stenogramów MAK, jak na razie autoryzowanych tylko przez Tuska i Komorowskiego, ostatnim zarejestrowanym słowem jest polskie przekleństwo. Czy jest możliwe, aby obie te relacje były prawdziwe i obie posiadały swój materialny dowód w postaci zapisu głosu pilota. Oczywiście, że jest to możliwe i jak najbardziej odpowiadające prawdzie. Rozwiązanie tej pozornie sprzecznej sytuacji jest banalnie proste, tak banalnie jak rozwiązanie większości mechanizmów sztuczek magicznych. Niestety ujawnienie tego mechanizmu może spowodować spalenie całego przedstawienia pod tytułem „Śledztwo smoleńskie”, oraz zagrozić dorobkowi artystycznemu, znanego iluzjonisty o pseudonimie „Wielki Donald”.  


 

Dlatego zajmijmy się innym miłośnikiem sztuki iluzji Edmundem Klichem. Pan Edmund w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” stwierdził, iż w Smoleńsku zamachu nie było. Co prawda nie wie co w Smoleńsku było, ale za to na pewno wie czego nie było. Problem w tym, że nasz Pan Mundek nie jest wstanie i nie posiada specjalistycznej wiedzy, aby wyrokować czy był lub nie był to zamach. Przyjmijmy, że główną przyczyną katastrofy był sprowokowany zawał serca pilota, lub wywołane celowo zaburzenia biochemiczne w jego mózgu. Pan Edmund nie jest wstanie tego stwierdzić i nie tylko dlatego, że nie jest lekarzem, ale przede wszystkim dlatego iż o takie opinie i badania zwraca się prokuratura, której nie wolno udostępniać wyników takich badań panu Klichowi oraz MAK. Obowiązkiem MAK i pana Edmunda jest wydanie opinii technicznej i znalezienie przyczyn technicznych, które doprowadziły do katastrofy, czyli określenie wskutek jakich działań lub ich braku samolot zachowywał się tak a nie inaczej. Jeśli nasz pilot postanowił sprawdzić wytrzymałość ruskiej brzozy na ścinanie, to w raporcie technicznym powinniśmy przeczytać, iż w samolocie nie wystąpiły usterki techniczne zmuszające pilotów do gwałtownego obniżenia wysokości lotu, a bezpośrednią przyczyną rozbicia samolotu było jego rozerwanie przez brzozę. Gdyby nasz akredytowany mniej czasu poświęcał na odwiedzanie różnych redakcji i telewizji, a zamiast tego dokładnie przyjrzałby się szkicowi sytuacyjnemu opisującemu ułożenie fragmentów samolotu po katastrofie, a przed ich przemieszczeniem wskutek akcji ratowniczej to jestem prawie pewien, że byłby mniej kategoryczny w swych stwierdzeniach.

Persyflaż
O mnie Persyflaż

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka