Wszyscy pamiętamy jak nieodpowiedzialna, opozycyjna partia PiS bezpodstawnie krytykowała sposób wydatkowania unijnych pieniędzy przez najlepszy w historii Polski rząd Donalda Tuska. Aby ostatecznie dać odpór tym szerzonym przez kaczystów kłamstwom, grupa urzędników szkolnych wspomagana przez urzędników samorządowych z nadania jaśnie oświeconej partii PO, postanowiła działać i pomóc minister Bieńkowskiej w procesie wykorzystania środków pomocowych. W powyższym celu specjaliści z Małopolskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli zwrócili się do Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu z propozycją stworzenia projektu umożliwiającego zgarniecie części kasy z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Oczywiście nowosądeckie dziopy i chodaki od biznesu, to ludzie starannie wykształceni i znający zasadę nieoznaczoności von Dorna, głoszącą iż iloczyn nieoznaczoności wykształcenia sympatyka PO i nieoznaczoność jego samouwielbienia musi być większy od stałej Palikota, co w praktyce wyklucza napisanie sensownego programu. Oddając hołd prawom natury naukowcy z Wyższej Szkoły Biznesu stworzyli projekt, który nawet urzędnicy z MCDN nie będą wstanie spieprzyć. Głównym założeniem tej koncepcji jest możliwość wyselekcjonowania uczestników programu pod kątem wykonanej przez ich rodziców pracy nad nimi. Młodzież, której opiekunowie zapewniają prywatne zajęcia dodatkowe, poświęcają swój wolny czas i dbają o jej rozwój poza systemem szkolnym, daje wysokie prawdopodobieństwo uzyskania wysokich lokat w przeróżnych konkursach, olimpiadach przedmiotowych i nawet uczestnictwo, raz w miesiącu przez pięć godzin w programie Diament, nie jest wstanie jej zaszkodzić. A urzędnicy będą mogli zająć się tym co najlepiej im wychodzi, czyli konstruowaniem i przeprowadzaniem przetargów na usługi cateringowe i zakup najnowszych komputerów, oraz materiałów biurowych. Innym ważnym i koniecznym zajęciem naszych urzędników jest kilkudniowa wyczerpująca wizyta „studyjna” w USA, mającą na celu podpisanie listu intencyjnego o współpracy z amerykańskim liceum. Oczywiście siedmioosobowa grupa najtęższych umysłów małopolski mogła podpisać list intencyjny korzystając z pośrednictwa polskich służb dyplomatycznych, czym znacząco obniżyłaby koszty początkowe programu, ale jak wszyscy możemy się dziś przekonać, nasz MSZ nie jest wstanie zorganizować wizyty Prezydenta RP, konstytucyjnego symbolu ciągłości państwa Polskiego i Zwierzchnika Sił Zbrojnych na uroczystościach w Katyniu i małopolscy urzędnicy już wtedy dobrze wiedzieli, że muszą sobie radzić sami.
Program Diament ruszył, catering działa bez zarzutu, komputery rozdane, nauczyciele aktywnie biorą udział w szkoleniach, a urzędnicy otrzymują premie uznaniowe i wszystko było by pięknie gdyby nie jeden szkopuł. Powiatowi koordynatorzy zlecili nauczycielom w szkołach wybór uczestników do projektu w najszybszym na świecie tempie. Nakazali w przeciągu kilku godzin wybrać, rozdać karty uczestnictwa, zapoznać rodziców z programem i regulaminem, wypełnić, podpisać i zebrać oświadczenia rodziców. Po tak sprawnie przeprowadzonej rekrutacji okazało się że ponad połowa wstępnie wyselekcjonowanej młodzieży nie weźmie udziału w programie, co może skutkować tym, iż przyszłych laureatów konkursów i olimpiad szkolnych będzie więcej po stronie młodzieży nie uczestniczącej w tym przełomowym projekcie. A wtedy unijną kasę trzeba będzie zwrócić.
Inne tematy w dziale Gospodarka