Pawel Burdzynski
Pawel Burdzynski
Pawłowski Pawłowski
97
BLOG

Kim był Celtycki Attyla i co miał wspólnego z Henrykiem VIII

Pawłowski Pawłowski Kultura Obserwuj notkę 0
Aleksander Stewart, niekiedy nazywany "Celtyckim Attylą", był członkiem królewskiego rodu w Szkocji. W historii schyłkowego średniowiecza zapisał się jako zbójcerz, banita. Natomiast król Anglii Henryk VIII był człowiekiem renesansu i pragnął, by zapamiętano go jako rycerskiego władcę. Na pozór trudno doszukać się jakiegoś ogniwa, łączącego te dwie postacie z różnych epok. To co ich łączy to perypetie małżeńskie.

Aleksander Stewart (1343-1405) był czwartym synem króla Szkocji, Roberta II. Współcześnie określa się go czasem mianem Celtyckiego Attyli, co nadaje wiekszej wagi jego legendzie, ale w popularnych balladach ludowych został zapamietany jako "Wilk z Badenoch". W szkockiej historiografii jest bardzo popularną figurą, zapisał się w ludzkiej pamięci jednak negatywnie. Ale od poczatku.

Aleksander był najmłodszym synem Roberta Stewarta, który w 1371 roku założył królewską koronę, ustanawiając tym samym dynastię Stewartów (znaną pózniej jako Stuartowie). Bohater tej historii miał nikłe szanse na zastapięnie ojca na tronie, gdyż przed nim w linii było trzech starszych braci. Ale mógł za to liczyć na szczodre wsparcie ojca, który faworyzował najmłodszego z czwórki z synów z jego pierwszego małżeństwa z Elizabeth Mure. Król wystarał się dla niego o Lordostwo Badenoch w północno-wschodniej Szkocji, które kiedyś należało do rodu Comyn. Z czasem Aleksander Stewart dołaczył do swych włości pomniejsze baronie, w drodze kupna, leasingu lub nawet szantażu. Największy interes zrobił jednak żeniąc się z wdową Eufemią Leslie, księżną Ross. Ponieważ jego małżonka była dziedziczką sporego hrabstwa Ross, dzieki temu ożenkowi powiększył swój stan posiadania w północnym regionie, kontrolując duże latyfundia.

Renoma Aleksandra tylko wzrosła, kiedy król Robert II obdzielił go sowicie stanowiskami. Do roku 1382 lord Buchan dzierżył już prestiżowy tytuł Justiciara, czyli namiestnika królewskiego, zarządzając terenami na północ od Zatoki Forth, czyli najwiekszą porcją całego królestwa. Mianowany został również szeryfem Inverness, głównego miasta na północy. 

image

   Mapa administracyjna królestwa Szkocji


Nie upłynęło jednak wiele czasu, by na poczynania Aleksandra spadła krytyka. Dzierżył odpowiedzialną funkcję - jako Justiciar miał raz na dwa lata objeżdżać podległe mu hrabstwa, rozstrzygając spory i wydając wyroki. Spoczywały na nim również obowiązki nadzoru lokalnych szeryfów i zadania czysto administracyjne. W rzeczywistości, jego uwaga skupiona była na pomnażaniu dóbr i osobistych wpływów, robiąc niewiele na rzecz utrzymania praworządności. A było w tej materii wiele do zrobienia.

Królestwo Szkocji było kłębowiskiem zwalczających się baronów i stronnictw. Wewnetrzna anarchia była istną plagą od czasu, kiedy ostatni władca z dynastii Canmore, Aleksander III, zmarł nieszczęsliwie w 1286 roku. Póżniej król Robert Bruce I próbował zapanować nad sytuacją, konsolidując swe królestwo, jednak nie łatwo było zamknąć raz otwartą "puszkę Pandory". Najgorzej było na północy, gdzie rozciągały się dzikie tereny górskie, gdzie rządziło przysłowiowe prawo kaduka.

Zatem Aleksander Stewart nie miał łatwego zadania w poskromieniu zapędów lokalnych baronów i przywódców górskich klanów. Trudno jednak powiedzieć, że podejmował jakieś kroki w tym celu. Nie dość, że był leniwy w tej sprawie, to jeszcze na wzór lokalnych baronów otoczył się bandą najemnych łotrów, zwanych w tamtych stronach Caterans. Jednym słowem, wpisał się znakomicie w istniejący układ, zamiast jako przedstawiciel władzy królewskiej zwalczać bezprawie. Ale ponieważ był królewskim pupilkiem, Robert II patrzył przez palce na praktyki swego syna.

Pierwsze "żółtą kartkę" Aleksander otrzymał w 1386 r., kiedy rada królestwa zobligowała jego najstarszego brata Johna, zarządzającego królestwem w zastepstwie zniedołężniałego króla, by wysłał siły porządkowe na północ i przywołał młodszego brata do porządku. Wtedy jeszcze upiekło się Wilkowi z Badenoch, John zwlekał z wykonaniem zarządzenia. Ale już w 1388 roku, kiedy regentem został kolejny starszy brat Aleksandra,  Robert hrabia Fife, już nie było pobłażliwości. Został odwołany z irzędu królewskiego namiestnika oraz zastapiony na stanowisku szeryfa Inverness przez Tomasza Dunbara, hrabiego Moray.

Jego dwie dekady zaniedbań doprowadziły do utrwalenia się anarchii. Anonimowy kronikarz z północy Szkocji tak pisał o latach po 1390 roku:

"W tamtych dniach nie było prawa w Szkocji, jedynie ten kto był silniejszy opresją zmuszał słabszego do ustepstw i całe królestwo było wylegarnią złodzieji; mordercy, złodzieje bydła i podpalacze oraz wszelkiej maści łotry działali bezkarnie; prawo jakoby zostało zawieszone, jakby wygnano je na banicję poza granicę domeny".


Nie było łatwo przywrócić spokój, szczególnie w północnych hrabstwach. Ostatecznie w l. 1397-98 król Robert III wraz z bratem Robertem, hrabią Fife, zorganizował kampanię na północy, by ukrócić bezprawie. Czasem ład trzeba było przywracać niekonwencjonalnymi metodami. Do osobliwego rozwiązania posunęła się królewska administracja w 1396 r., by doprowadzić do końca długotrwały konflikt między klananami Qhwewyl i Ha. Zaproponowano, aby wzajemne pretensje zwalczających się rodów zakończył specjalny turniej. A właściwie bitka między najlepszymi osiłkami z tych klanów, której rezultat rozstrzygnął by spór na korzyść strony wygranej. 

Do miasta Perth oba klany wysłały zatem swoje drużyny, każda po 30 wojowników. Uczestnicy turnieju mieli walczyć bez zbroi, tarcz i hełmów, na miecze i topory. Wydarzenie wywołało duże zainteresowanie, na widowni znalazł się król Robert III i wielu znamienitych gości, przybyłych nawet z Anglii i Francji. Liczna  publiczność nie była zawiedziona, gdyż uczestnicy dziarsko rzucili się sobie do gardeł. Walczono bez pardonu, jak na dzikich górali przystało. Zmagania zakończono dopiero, gdy na nogach mogło ustać tylko dwóch członków klanu Ha, nie mając już szans przeciwko dziesięciu rywalom z wrażego klanu. Po tej tzw. Bitwie Klanów, w szkockich górach miał zapanować względny spokój.

image

Pozostałości katedry w Elgin w hrabstwie Moray.


Jednak Wilk z Badenoch, który niewątpliwie przyczynił się do stanu anarchii, na swój przydomek zasłużył dzięki awanturze, która zaczęła się dość niewinnie, a mianowicie od od sprawy matrymonialnej.

Wspomniałem wcześniej, że bohater tej historii wziął sobie za żonę Eufemię, dziedziczkę hrabstwa Ross. Pomimo cennego wiana małżonki, nie był do końca zadowolony z niej. Aleksander pragnął mieć męskiego potomka. Problem leżał w tym, że jego druga połówka wydawała się być niepłodna, co mógł wysnuć na podstawie faktu, że był ojcem 40 pociech z licznych pozamałżeńskich związków. W końcu zdecydował się odprawić  Eufemię i związał się z długoletnią kochanką, lady Mairead. Sęk w tym, że aby zalegalizować potomstwo z nowego związku, potrzebował poślubić kochankę. Zatem w 1389 r. zwrócił się do biskupa diecezji w Moray, Aleksandra Bur'a, o wydanie zgody na rozwód. Ten jednakże potępił jego związek z Mairead i nakazał mu powrót do Eufemii. Niechętnie, ale Wilk z Badenoch posłuchał biskupiego zalecenia.

Decyzja biskupa musiała być dla magnata trudna do przełknięcia, wręcz upokarzająca. Mało tego, biskup wszedł w układ z hrabią Moray, Tomaszem Durban, który teraz sprawował funkcję szeryfa Inverness. Umowa między Durbanem a biskupem gwarantowała temu ostatniemu ochronę dóbr kościelnych w hrabstwie Moray. Co coekawe, podobną umowę biskup Bur zawarł z Aleksandrem Stewartem dwie dekady wstecz. Zatem wyglądało na to, że biskup wyraźnie dystansował się od jego osoby, a być może nawet spiskował przeciw niemu z Dunbarem.

Biskup kolejny raz zaszedł więc za skórę Wilkowi z Badenoch. Kiedy więc w kwietniu 1390 r. jego ojciec, król Robert II, zmarł, puściły mu hamulce i postanowił odpłacić biskupowi za upokorzenia. Bez zwłoki zebrał swoją przyboczną bandę Caterans, i wyruszył z zamku w Lochindorb  w stronę hrabstwa Moray, gdzie znajdowały się biskupie dobra. Po drodze łupem padło opactwo Pluscarden, gdzie jego najemnicy dokonali zniszczenia. W końcu maja jego banda "dzikich i nikczemnych górali"  zniszczyła miasteczko Forres, nie pomijając kościoła św. Wawrzyńca i domu archidiakona. Dwa tygodnie pózniej przeniósł  "operację" do miasteczka Elgin, siedziby biskupstwa Moray, gdzie;

"Spalił całe Elgin i kościół św. Idziego w tymże, hospicjum nieopodal miasta oraz osiemnaście świetnych i pieknych domów kanonów i wikariuszy oraz, co najbardziej bolesne, szacowny i wspaniały kościół diecezji Moray, światły symbol tej krainy i ozdoba królestwa, z wszystkimi ksiegami, dokumentami i innymi dobrami przechowywanymi tam."

Kościół, nad którego dewastacją ubolewał kronikarz, to katedra w Elgin, zwana ówcześnie "latarnią północy", druga największa katedra w całym królestwie. Ponieważ świątynia była "oczkiem w głowie" biskupa, jej spalenie musiało orzynieść wiele satysfakcji Wilkowi z Badenoch. Prawdopodobnie podpalenie kościoła było też ironicznym przesłaniem, zadedykowanym biskupowi Bur - zwyczajowo dziesięciny z jednej z posiadłości Aleksandra Stewarta szły na zakup świec dla katedry. Zatem podpalacz dołożył starań, by świątynia była w istocie dobrze "oświetlona". 

image

Gotycki portal katedry w Elgin.


Nie był to jednak koniec historii katedry w Elgin, gdyż wkrótce ruszyła jej odbudowa, proces trwający dekady. Katedra będzie gromadziła wiernych do czasów reformacji, kiedy to w 1567 r. przestanie być użytkowana, a na rozkaz hrabiego Moray ołowiane pokrycie dachu zostanie zdemontowane. Od tego momentu światynia poczęła popadać w ruinę, a w XVIII stuleciu służyła nawet jako żródło surowca budowlanego dla miejscowej ludności. Na szczęście grupa miejscowych entuzjastów uratowała ją od całkowitego zniknięcia z powierzchni ziemi i do naszych czasów zachowała się jako monumentalna ruina.

Co do samego sprawcy jej podpalenia, burda w hrabstwie Moray zapewniła mu miejsce na kartach historii, właśnie jako Wilk z Badenoch. Cała ta sprawa odbiła się na nim rykoszetem. Władze kościelne po tym haniebnym postępku, nałożyły na niego ekskomunikę, co zmusiło go do pokajania się. Przed radą królewską zobowiązał się do finansowego zadośćuczynienia Kościołowi oraz przyrzekł powrócić do pozostawionej na lodzie małżonki. Tymczasem jednak jego żona Eufemia wniosła sprawę o rozwód, argumentując, że jej związek z lordem Badenoch był przyczyną zamętu, pożogi i płaczu, a kontynuacja związku zwiastuje jedynie kolejne nieszczęścia. Argumentacja kobiety została przyjęta i otrzymała zgodę na rozwód, czego wcześniej jej małżonek nie potrafił załatwić. W wyniku oficjalnego rozejścia się nieszczęsnej pary, ziemie hrabstwa Ross wraz z przyległościami, które Eufemia wniosła byłemu już małżonkowi w wianie, stały się na powrót jej wyłączną własnością.

Posiadłości Aleksandra Stewarda skurczyły się po 1390 r. bardzo znacząco, a jednocześnie został zdegradowany do funkcji mniej znaczącego urzednika (Ballie) w administracj hrabstwa Atholl. Pośmiertnie doświadczył jednak pewnego rodzaju nobilitacji. Wilk z Badenoch zakończył żywot w 1405 roku i pochowano go z honorami w kościele katedralnym w Dunkeld. Jego sarkofag znajduje się w pobliżu ołtarza i stanowi jeden z niewielu tego typu artefaktów, które przetrwały w Szkocji z czasów Średniowiecza.






                                                                   


Pawłowski
O mnie Pawłowski

Mam wiele przemyśleń na wiele tematów, staram się jednak unikać politykierstwa

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura