Dyskusje w temacie kościoła przedsoborowego nie milkną. W tle jest chyba szerszy kontekst, debata nad tym, czy Kościół Katolicki powinien odejść od ortodoksji na rzecz modernizmu i ekumenizmu. Ten fundamentalny problem nie jest jednak niczym nowym w historii Chrześcijaństwa. Przykładem jest choćby historia Kościoła Anglikańskiego, którego forma i charakter wykształciły się w wyniku wewnetrznych sporów doktrynalnych.
Czy hierarhowie w Watykanie, z papieżem Franciszkiem na czele, powinni pochylić się nad postulatami tzw. katolików przedsoborowych ? Sam Franciszek chyba chciałby włączyć ruch katolików przedsoborowych pod swoje skrzydła i pozornie puszcza do nich oko. Dla części hierarchów katolickich sprawa jest jednak poważna. Reformy, które mają wprowadzić kościół Piotrowy w nową rzeczywistość, są dla nich zbyt radykalne, grożące rozmyciem tradycyjnego katolicyzmu. Pojawiają się też głosy w obronie mszy trydenckiej (łacińskiej), która została po 1965 zmarginalizowana. Pewien renesans mszy łacińskiej ma chyba swe swe żródło w niezgodzie na reformy w kościele, część wiernych opowiada się za powrotem do "korzeni" Chrześcijaństwa. Dla tych katolików poczynania obecnego nastepcy św. Piotra ocierają się wręcz o herezję.
Trudno jest mi ocenić, na ile ta debata jest istotna na watykańskich "salonach", może ta kwestia porusza tylko obrzeża Kościoła Katolickiego . Czy kościół po II Soborze Watykańskim radykalnie zmienił swą doktrynę, forme i liturgię? I czy nasili sie ruch obrońców Tradycji Mszy Łacińskiej, skupiający generalnie zwolenników kościoła przedsoborowego? Okaże się zapewne.
Jak dla mnie, ta przybierająca publiczny charakter debata przypomina, do pewnego stopnia oczywiście, spór, jaki toczył się w Kościele Anglikańskim. Był nawet przyczyną wojny domowej w XVII wieku. I tą historię chciałbym właśnie tu zaprezentować.
Po 1560 r. kościół narodowy w Anglii przestał być monolitem, gdyż Elżbieta Tudor celowo unikała jego zdefiniowania ( w odróznieniu od jej poprzedników, protestanta Edwarda VI i katoliczki Marii Tudor). Można powiedzieć, że w celu uniknięcia konfliktów religijnych królowa preferowała protestancki "ekumenizm". Ale jednocześnie Kościół Anglikański "pękał" od środka.
W 1603 r. nastapiła roszada na angielskim tronie i Elzbietę Tudor zastąpił władca ze Szkocji, Jakub I z rodu Stuartów. Jednym z pierwszych wyzwań nowego monarchy było zapobiegnięcie kryzysowi wewnątrz kościoła narodowego w Anglii. Kościoł Anglikański na progu XVII stulecia rozchodził się w szwach. Oprócz oficjalnego kościoła episkopalnego, którego głową był monarcha, w szerokim nurcie Anglikanizmu akceptowani byli też wyznawcy kościołów Ewangelicko-Reformowanych, bardziej radykalnych od Luteranizmu. Na angielski grunt przeszczepiony został Anabaptyzm oraz Kalwinizm. Wśród wyznań ewangelickich dominowali naśladowcy Jana Kalwina, którzy mieli specyficzną wizję kościoła narodowego .
Nie każdy może kojarzy Anglię jako ostoję Kalwinizmu, jednak w czasie panowania "Żelaznej Dziewicy" to wyznanie było już solidnie ugruntowane na Wyspach Brytyjskich. Niemałą zasługę miał w tym względzie nasz rodak, Jan Łaski, który krzewił nauki Kalwina wśród wyspiarzy za panowania Edwarda VI (1547-53). O wpływach Kalwinizmu świadczy fakt, że kiedy Jakub I przybył objąć tron nad Tamizą w 1603 roku, angielskie tłumaczenie Bibli Genewskiej (kalwińskiej) było chętniej używane przez Anglików niż oficjalna wersja, tzw. Biblia Biskupów (Bishops' Bible).
Angielscy Kalwini kwestionowali nadrzędność episkopatu, utrzymując tak jak ich współwyznawcy na kontynencie, że biskup może sprawować co najwyżej funkcję superintendenta i nie był namaszczonym przez Boga łacznikiem z ludem bożym. Kalwini uważali, że kościół powinien być zorganizowany oddolnie. Wszelkie decyzje dotyczące funkcjonowania kościoła powinny być podejmowane podczas regularnych synodów (model prezbiteriański). Jeszcze ostrzejsze stanowisko reprezentowali Purytanie, radykałowie w angielskim nurcie Kalwinizmu. Postulowali oni zerwanie z oficjalnymi dogmatami wiary (jako katolickimi) a nawet całkowite pozbawienie władzy biskupów.
Dla Purytan, podstawą objawienia były biblijne skrypty, zatem nacisk należało postawić na właściwą wykładnię ewangelii. Bogate szaty liturgiczne kapłanów i ceremoniał odwracały uwagę wiernych od autentycznego przeżycia duchowego - Purytanie kładli nacisk na indywidualną relację z Bogiem. Jednym słowem, dla Purytan tradycyjna liturgia anglikańska była tak naprawdę szatańską, katolicką maskaradą. Nawet niewinny znak krzyża, jaki pastorzy anglkańscy składali na czole dziecka podczas chrztu, dla nich był katolickim anachronizmem z pogranicza magii.
Ponieważ Jakub I przybył z kraju zdominowanego przez Kalwinizm (w Szkocji kościół prezbiteriański miał pozycję monopolistyczną), stąd frakcja kalwińska liczyła na przychylność króla. Jakub nie był jednakże ku temu skłonny. W jego ojczyżnie kalwińska szlachta i duchowieństwo kwestionowali nie tylko jego prawo do zarządzania kościołem, akcentowali również doktryne obywatelskiego nieposłuszeństwa, jesli władca naruszał swobody poddanych. Nic dziwnego więc, że nowy angielski monarcha nie miał zamiaru wpaść z deszczu pod rynnę i ułatwiać sprawy angielskim Kalwinom.
Jakub I od samego początku dał do zrozumienia, że bez biskupów instytucja monarchii nie może istnieć (No bishops, no King) i system przebiteriański nie zastąpi systemu episkopalnego. Pastorzy o kalwińskich sympatiach, którzy nie zakceptowali 39 Artykułów Wiary (zbiór anglikańskich kanonów), zostali na żądanie króla usunieci z parafii.
Po 1610 r. Jakub I odszedł jednak od faworyzowania kościoła obrzędowego, mianując Arcybiskupem Canterbury prałata o prowinencji kalwińskiej, Georga Abbota. Do końca swego panowania włądca nie pozwolił na zdobycie wyrażnej przewagi żadnej z frakcji w kościele. Sprawy potoczyły się zdecydowanym torem dopiero po 1625 roku, kiedy na połączone trony Anglii i Szkocji wstąpił jego syn, Karol I.
Młody Karol miał bardziej konserwatywną naturę, niż jego ojciec. Od początku swych rządów poparł skrzydło ceremonialne w Kościele Anglikańskim, promując na stanowiska rządowe i w kościele Arminian (czyli anty-kalwińskich dostojników koscielnych). Na taki jednoznaczny kurs wpływ miał prawdopodobnie jego kilkumiesięczny pobyt w Madrycie, w 1623 roku. Na przyszłym wtedy jeszcze królu, ogromne wrażenie wywarł ceremoniał i etykieta, surowo przestrzegane na hiszpańskim dworze. Dwór jego ojca w Londynie był daleki od takiej sakramentalnej powagi. Karol po objęciu rządów nie tylko zaprowadził dyscyplinę w otoczeniu dworskim, uznał też, że tradycyjny kościół hierarhiczny będzie naturalnym gwarantem monarchii, jej filarem. Na stanowiska biskupie zaczął zatem promować konserwatywnych "Arminian", jak nazwali swych ideologicznych przeciwników Purytanie. Dla tych ostatnich stawało się jasne, że dokończenie procesu reformacji nie miało szans na powodzenie. Przynajmniej na razie.
Wśród "Arminian" (przydomek ma związek z holenderskim teologiem Jakubem Arminiuszem) wyróżniał się absolwent teologii w Oxfordzie, William Laud. Szybko zyskał zaufanie Karola I, zostając w 1628 r. biskupem Londynu, a w 1633 r. wskoczył na najwyższy stołek jako Arcybiskup Canterbury. Laud pragnął, by kościół w Anglii odzyskał dawny blask, utracony w trakcie zawirowań, jakie nastapiły po zerwaniu stosunków ze stolicą watykańską.
Laud rozpoczął program odnowy od restauracji zaniedbanych i odartych z ozdób kościołów, z londyńską katedrą Św. Pawła na czele. Jego mottem stało sie "Piękno Świetości" - wygląd światyni miał przemawiać do wiernych w równym stopniu, co Słowo Boże. Powstały też nowe kościoły nawiązujące w formie do Gotyku, z przemyconymi elementami Baroku. Dla Lauda arcyważne było też przywrócenie do łask oprawy muzycznej i chórów kościelnych ( które przetrwały jedynie w kościołach katedralnych i kolegiackich) oraz by pastorzy zakładali do nabożeństw obrzędowe szaty. W teren wysyłane były inspekcje kościelne, które miały dyscyplinować "pasterzy" w parafiach.
Polityka Lauda (Laudanizm) budziła szczególnie kontrowersje wśród Purytan, którzy byli orędownikami minimalizmu. W sferze dogmatów głównym punktem zapalnym stała się interpretacja Predestynacji. Wg. kalwińskiej wykładni, łaski zbawienia mieli dostapić tylko z góry wybrani, los dusz po śmierci został zdeterminowany jeszcze przed narodzinami człowieka. Natomiast Laud i jego akolici nie zgadzali sie z taką interpretacją, argumentując, że człowiek może wpłynąć na decyzję o dostąpieniu łaski bożej, aktywnie uczestnicząc w kościele powszechnym. Dla anglikańskich biskupów nie było straconych dusz. Ale znacznie więcej krytyki Arcybiskup Luad i spółka zbierali za innowacje, jakie Laud wprowadzał w zakresie liturgii i ustawienia ołtarzy.
Jako że Laud dążył do ustanowienia jednakowych standartów we wszystkich parafiach, zaczął od wprowadzenia nowego modlitewnika. Największym zaskoczeniem dla wiernych okazały się zmiany dotyczące ołtarza i eucharystii. W toku angielskiej reformacji ołtarz został przesuniety bliżej wiernych, a często nawet był umiejscowiony pośrodku kościoła jako stół, wokół którego gromadzili się wierni i przyjmowali komunię świetą.
Laud postanowił to "odkręcić" ; ołtarze powróciły na wschodnią ścianę prezbiterium i zostały odgrodzone drewnianą balustradą. Co było upokarzające dla kalwińskich wiernych to fakt, że w celu przyjęcia Eucharystii musieli klęczęć teraz przed odgrodzonym ołtarzem.
Wszystkie zmiany przeprowadzane przez biskupów były mocno krytykowane, a prym wiedli purytańscy publicyści i kaznodzieje, za co zresztą dotykały ich administracyjne reperkusje. Arcybiskup Laud stał na czele Wysokiego Trybunału kościelnego, i rozprawiał się zdecydowanie z krytykami "innowacji", jak określano zarządzenia episkopatu. Trybunał miał szerokie uprawnienia i współoracując z sądem królewskim działał podobnie jak inkwizycja.
Najgłośniejszy okazał się proces z 1637 r., kiedy trzech purytańskich publicystów oskarżono o rzucanie oszczerstw na biskupów. Wobec braku skruchy, trybunał skazał oskarżonych na publicznie przekłucie języka, wypalenie jarzma i obcięcie uszu. Wśród nich był prawnik William Prynne, który za inne wykroczenie stracił już uszy, wobec czego kat demonstracyjnie usunął mu jeszcze raz marne kikuty. Takie surowe potraktowanie trójki Purytan przyniosło falę krytyki społecznej, nawet ci którzy nie darzyli sympatią Purytan, uznali karę za zbyt surową. Tym samym ta głośna sprawa przysporzyła popularności tej radykalnej sekcie wyznaniowej.
Konsekwentne wysiłki Lauda, by przywrócić sakramentalny wymiar kościoła, nie przyniosły mu sympatii, wręcz odwrotnie. W krążących po ulicach pamletach portretowano go jako antychrysta i zakamuflowanego katolika, który zmierzał do reunifikacji z Rzymem. Watykan miał naówczas pewne nadzieje związane z Laudem, papież Urban VIII zaproponował mu nawet tytuł kardynalski, ten jednak z oburzeniem odrzucił ofertę. Laud i jego współpracownicy popierali ekumenizm i pogodzenie się Chrześcijan w Europie, nie było jednak zupełnie mowy o powrocie pod skrzydła Rzymu.
Anglikańscy hierarchowie, i teologowie, a przynajmnie ci których określano Arminianami, mieli specyficzne spojrzenie na Reformacje. Uważali, że Kościół Katolicki uległ wypaczeniu, jednak Reformacja w Europie też zabrnęła w ślepą uliczkę. Wszystko, co należało zrobić dla naprawy sytuacji, to powrót do organicznego kościoła z jego pierwszych wieków istnienia. Laud i biskupii jego pokroju uważali, że Kościół Anglikański był właśnie spadkobiercą tradycji pierwszych ojców kościoła. Nie miało tu znaczenia, że Anglikanizm zerwał z Watykanem, gdyż kościół w Anglii dalej kontynuował misję apostolską.
"Innowacje" Lauda w kościele przebiegały równolegle do zmian politycznych. Od 1629 r. Karol I zaczął rządzić z pominięciem Westminsteru i narzucał podatki bez zgody parlamentarzystów. Opozycja królewska starała się zmienić ten stan rzeczy, bezskutecznie. Jej trzon stanowili purytańscy arystokraci, których łączyła aktywność na polu ekspansji kolonialnej w Ameryce Północnej. Oprócz niezgody na opresyjną politykę króla, łączyło ich również niezadowolenie z narzucanego im sposobu chwalenia Pana.
Pomysłem na częściowe rozwiązanie problemu opresjii religijnych było założenie kompanii handlowej i kolonii w regionie karaibskim. Niezamieszkana wysepka u wybrzeży Ameryki Środkowej stała się Wyspą Opatrzności Bożej i Purytanie wiązali z nową kolonią duże nadzieje. Jej udziałowcami była grupa dwudziestu arystokratów purytańskich, wśród nich potężny Robert Rich, drugi hrabia Warwick. Do kolonii zaczęli napływać szukający spokoju Purytanie, tworząc zaczątek utopijnej społeczności religijnej, tak jak działo się to już w koloniach Nowej Anglii. Również purytańscy właściciele tej kolonii rozważali przeprowadzkę do Ameryki, z dala od wścibskiego nosa Arcybiskupa Canterbury. Niespodziewanie ich plany emigracji za Ocean uległy zmianie, a to za sprawą Szkotów, którzy dali krytykom Lauda nadzieję na zmianę sytuacji.
Karol I od 1633 r. dążył do upodobnienia kościoła w Szkocji do Kościoła Anglikańskiego. Jego ojciec przeprowadził już w 1618 r. pewne reformy, zmierzające do tego celu (uchwalając tzw. Pięć Artykułów z Perth). Odgórne regulacje pozostały jednak w wiekszości martwą literą, ale Karol mimo niechęci Szkotów brnął dalej, ingerując w sprawy szkockiego Kirk (jak nazywali swój kosciół narodowy Szkoci). Oprócz formalnego przywrócenia na powrót biskupów w Kirk, monarcha w 1637 r. ogłosił też wprowadzenie do światyń nowego modlitewnika, który opracował Laud na anglikańską modłę.
Szkotom trudno jednak było ścierpieć, że antychryst Laud decydował, jak Szkoci się mają modlić. W dniu, na który zaplanowano oficjalne wprowadzenia modlitewnika, w czasie mszy w katedrze Św. Idziego w Edynburgu wybuchł ferment; w kierunku ołtarza poszybowały stołki. W ten sposób w Szkocji rozpoczęła się rewolucja, której następstwem była Wojna o Biskupów (1638-40).
Mało kto zdaje sobie chyba sprawę, że spór Szkotów z królem o liturgię był zapalnikiem, który doprowadził do Wojny Trzech Królestw (czyli Angielskiej Wojny Domowej). Latem 1640 r. szkocka armia Narodowego Przymierza przekroczyła rzekę Tweed, rozpoczynając okupację północnej Anglii. Oddziały angielskiej armii króla były w rozsypce i w sytuacji kryzysowej Karol I zmuszony został zwołać Długi Parlament (obradował nieprzerwanie do rozwiązania przez Cromwella w 1653 r.). W tym momencie purytańscy lordowie poczuli krew.
W Izbie Gmin inicjatywę pochwycił John Pym, jeden z udziałowców kompanii Opatrzności Bożej, doprowadzając do rewolucyjnego wrzenia w Londynie. Jedną z pierwszych ofiar rewolucji był Wiliam Laud, którego w 1641 roku uwięziono. W styczniu 1645 r. Arcybiskup został publicznie ścięty, jego los podzielił Karol I cztery lata pózniej. Model episkopalny Kościoła Anglikańskiego, który obaj wzmacniali, został przez rewolucyjny parlament zniesiony.
Angielska Republika nie okazała się trwała i monarchia została przywrócona w 1660 roku. W nowym parlamencie nastapiło kompletne odwrócenie nastrojów i dominująca frakcja Torysów odtworzyła kościół episkopalny, w formie jaką nadał William Laud. W póżniejszych dekadach Anglikanizm ponownie uległ podziałowi na obrońców tradycji oraz zwolenników decentralizacji (High Church kontra Low Church). W poł. XIX wieku rozmyciu konserwatywnych tradycji próbował zapobiec tzw. Ruch Oksfordzki, którego członkowie nawiązywali do katolickiej tradycji, nazywając siebie nawet angielsko-rzymskimi katolikami.
Czy Kosciół Anglikański, pomimo jego wciąż ewolującej formy, nie jest więc najbardziej "rzymskim" spośród wszystkich kościołów protestanckich ?
Mam wiele przemyśleń na wiele tematów, staram się jednak unikać politykierstwa
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura