Patrykp Patrykp
1775
BLOG

Dlaczego Żołnierze Wyklęci musieli ginąć?

Patrykp Patrykp Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 99

imageDlaczego Żołnierze Wyklęci musieli ginąć w walce, musieli być mordowani w ubeckich katowniach czy być skazywani na śmierć w tzw. mordach sądowych?

Często Wyklętym zarzuca się, że ważniejszy dla nich był honor niż życie, że woleli zginąć śmiercią bohaterską niż spróbować ułożyć sobie życie w kraju którego nie akceptowali. Kiedyś nawet Magdalena Tuli, na łamach Gazety Wyborczej, przyrównała śmierć Danuty Siedzikówny ,,Inki’’ do śmierci zbrodniarzy hitlerowskich (zarówno ,,Inka’’ jak i zbrodniarze skazani w procesie norymberskim ginęli z okrzykiem na ustach: ,,Niech żyje Polska’’ czy ,,Heil Hitler’’) co może sugerować, że zarówno ,,Inka’’ jak i zbrodniarze niemieccy ginęli, nie dlatego, że innego wyjścia nie mieli, lecz ginęli razem z odejściem idei, którą reprezentowali, a nie chcieli przyznać się (często przed samymi sobą) że nowa rzeczywistość nastała na trwałe, wreszcie: nie umieli się do niej przystosować.


Zasadniczo się z taką interpretacją losu Wyklętych nie mogę się zgodzić. Moim zdaniem żołnierze walczyli, nie dlatego że nie zrozumieli nowej rzeczywistości, że cały czas wierzyli, że los się musi odmienić (oczekiwanie na wybuch III wojny światowej), lecz dlatego, że w ta nowa rzeczywistość nie przewidywała miejsca dla nich.


Oni zostali skreśleni zanim ta nowa rzeczywistość w pełni na ziemiach polskich zaistniała. System ich odrzucił od początku jako potencjalnych wrogów, element potencjalnie niebezpieczny. Złożenie broni nie dawało gwarancji bezpieczeństwa, nawet próba ułożenia swojego życia w totalitarnej rzeczywistości i pogodzenia się z nią nie gwarantowała spokoju a nawet życia.


Świadczy o tym chociażby los generała Emila Fieldorfa (którego niektórzy nie zaliczają do Żołnierzy Wyklętych, ponieważ nie walczył w Sowietami; moim zdaniem do Wyklętych powinniśmy zaliczyć także tych wszystkich, o których ,,historia głucho milczy’’) znany chyba nam wszystkim, jak również i losy wielu innych Wyklętych, tych bardziej i mniej znanych, represjonowanych i inwigilowanych za to, (nawet jeżeli wcześniej wyszli z lasu, lub nie wchodzili tam w ogóle) że przeciwstawili się sowietyzacji naszego kraju (a inwigilowano ich aż po prawie sam koniec PRL – u, co świetnie na przykładzie wileńskiej AK przedstawił w swojej książce Piotr Niwiński).


Moim zdaniem Wyklęci (przynajmniej większość z nich) wiedzieli, że wojna bez wsparcia aliantów zachodnich (ich oczekiwanie na to, że wybuchnie wojna pomiędzy aliantami, wbrew niedorzeczności takiego rozwiązania z naszego punktu widzenia były, do pewnego czasu, bardzo duże) jest przegrana i nie ma większego sensu walczyć, lecz z drugiej strony to nie honor nie pozwolił im złożyć broni; mieli świadomość tego, że żyć w takiej Polsce jaka ówcześnie powstawała, nie było im dane.


Co więcej przypuszczam, że Wyklęci bardzo chcieli by wyjść z lasu i rozpocząć nowe życie nawet w takiej (anty)rzeczywistości, lecz podejrzewali jak to się może dla nich zakończyć, przykładowo: Hieronim Dekutowski ,,Zapora’’, legendarny cichociemny, dowódca oddziału partyzanckiego po przejściu frontu i ,,wyzwoleniu’’ Lubelszczyzny spod niemieckiej okupacji nie rozpoczął przecież od razu walki z nowym okupantem. Do ,,lasu’’ poszedł dopiero po sygnałach co się dzieje z jego podkomendnymi wyłapywanymi po wioskach i wysyłanych na ,,białe niedźwiedzie’’. On także był poszukiwany. Za co? Za to, że mógł nie akceptować nowej rzeczywistości? Co by się stało gdyby nie podjął walki? Pewnie czekałoby go to co spotkało go w rzeczywistości, tyle że kilka lat wcześniej.


Oczywiście, na pewno po jakimś czasie musieli mieć świadomość, że trwanie w lesie nic nie daje. Legenda o przyjeździe Andersa  na białym koniu, wybuchu wojny amerykańsko-sowieckiej, musiały dla Nich stać się tylko westchnieniem z nie tak odległej przeszłości, jednak pomimo tego nadal trwali. Wydaje się, że było to beznadziejne trwanie. Wybór mieli prosty: wyjść z lasu i dostosować się do nowej rzeczywistości albo zginąć.


Trudno dziś ocenić czy wybór pozostania w lesie był podyktowany honorem (najlepiej zginąć w walce; niż nawet nie zaakceptować ale przystosować się do nowej rzeczywistości), wiarą na przekór wszystkiemu, że kolejna wojna jednak wybuchnie (to wydaje mi się raczej mało prawdopodobne) czy wreszcie pogodzeniem się z tym, że w nowej rzeczywistości nie ma dla nich miejsca (dylemat pokroju zginąć w walce czy zginąć od strzału w tył głowy). Czas pokazał, że ten dylemat nie był taki całkowicie beznadziejny i Żołnierze Wyklęci mogli, chociaż z trudem (ponownie powołam się na książkę Niwińskiego) ułożyć sobie życie w nowej (anty)rzeczywistości (wiadomo tym najważniejszym, dowódcom, komuna nie dawała takich szans; dla nich wyjścia nie było) ale czy Oni w ogóle wtedy mieli tego świadomość? Czy przypadkiem nie był to wspomniany wyżej dylemat? Śmierć w lesie, albo w ubeckiej piwnicy?



Patrykp
O mnie Patrykp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (99)

Inne tematy w dziale Kultura