Szymon Ananicz
Dlaczego szczyt Partnerstwa Wschodniego jest ważny?
Pod koniec tego tygodnia w Warszawie odbędzie się dwudniowy szczyt głów państw i szefów rządów Partnerstwa Wschodniego. Będzie to pierwszy tego typu szczyt od inauguracji unijnej inicjatywy skierowanej do Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy. Dla Polski jest to jedno z ważniejszych wydarzeń prezydencji w Radzie UE, zwłaszcza, że Partnerstwo Wschodnie zostało określone jako priorytet prezydencji. Zasadne jest więc pytanie: dlaczego nadchodzący szczyt jest ważny dla przyszłości Partnerstwa?
Po pierwsze, rezultatem szczytu ma być deklaracja, w której sygnatariusze określą cele współpracy w ramach Partnerstwa Wschodniego na przyszłość. Od tego, czy państwa członkowskie UE zgodzą się na zawarcie w deklaracji dostatecznie atrakcyjnej perspektywy dla krajów Europy Wschodniej i Kaukazu południowego zależeć będzie, czy nasi wschodni sąsiedzi będą w dalszym ciągu zainteresowani współpracą w ramach akurat tej inicjatywy, czy też będą się skupiać na rozwoju stosunków z UE poza formatem Partnerstwa, czy też – w pesymistycznym wariancie – stracą zainteresowanie w pogłębianiu relacji z UE.
Prawdopodobnie najważniejsze dla państw partnerskich będzie uznanie w deklaracji ich ambicji członkostwa w UE. Istotne też będą zapisy w sprawie ruchu bezwizowego. Najprawdopodobniej w żadnej z tych kwestii państwa członkowskie UE nie dadzą wschodnim sąsiadom w pełni zadowalającej odpowiedzi. W dobie kryzysu finansowego i gorących debat o reformie strefy euro mało który kraj UE poważnie myśli o dalszym rozszerzeniu Unii. Większość państw członkowskich nie jest też gotowa na otwarcie granic Schengen dla obywateli Ukrainy czy Mołdawii. W deklaracji zawarte więc pewnie będą ogólne sformułowania o uznaniu europejskich aspiracji sąsiadów z Europy Wschodniej oraz powtórzenie obietnicy zniesienia wiz w dalekiej perspektywie, jednak bez podawania konkretów. Mało prawdopodobne, by podczas szczytu Unia przedstawiła państwom Partnerstwa znacznie wzmocnioną ofertę, ponieważ kraje członkowskie i unijne instytucje uzgodniły maksymalną ofertę dla sąsiadów już w maju (w komunikacie Komisji, który był dogłębnie uzgadniany z państwami UE przed publikację) i nic nie wskazuje na to, by od tego momentu w UE nastąpił radykalny wzrost zainteresowania wschodnim sąsiedztwem.
Po drugie, szczyt ma nadać inicjatywie Partnerstwa wymiar polityczny (w przeciwieństwie do biurokratycznego). To zaś będzie w dużej mierze zależeć od rangi reprezentacji krajów uczestniczących w szczycie. Państwa partnerskie będą najprawdopodobniej reprezentowane przez prezydentów. Pytanie, czy głowy państw i szefów rządów UE potraktują to wydarzenie równie poważnie. Z formalnego punktu widzenia nie powinno mieć to większego znaczenia, bowiem najistotniejsza będzie treść przyjętej deklaracji. Jednak w praktyce to, czy państwa członkowskie reprezentowane będą przez głowy państw czy też przez polityków niższego szczebla będzie sygnałem dla państw partnerskich, czy członkowie UE traktują przyjmowaną deklarację i samą inicjatywę PW serio. W konsekwencji będzie to miało wpływ na stopień ich dalszego zaangażowania w przedsięwzięcia organizowane pod szyldem Partnerstwa Wschodniego.
Ranga reprezentacji państw członkowskich będzie też ważnym sygnałem dla unijnych instytucji. W tym roku Komisja Europejska i Europejska Służba Działań Zewnętrznych opracowują nową koncepcję i instrumentarium unijnej polityki wobec sąsiednich krajów. Jeśli unijni urzędnicy zobaczą, że czołowi przedstawiciele krajów członkowskich są rzeczywiście zainteresowani wzmacnianiem wschodniego wymiaru polityki UE w ramach Partnerstwa Wschodniego, to zabiorą się do wzmacniania PW z większą gorliwością. Jeśli zaś zobaczą, że krajom UE aż tak bardzo na Partnerstwie nie zależy, to skupią swoje wysiłki na innych kierunkach unijnej polityki zagranicznej. W przypadku braku mocnego politycznego sygnału ze strony państw członkowskich, istnieje ryzyko, że PW będzie ewoluować w stronę kolejnego unijnego, mocno zbiurokratyzowanego programu.
Przy ocenie wagi szczytu należy zachować proporcje. Nadchodzący szczyt nie będzie miał decydującego wpływu na losy PW. Losy tej inicjatywy zależeć będą również od mnóstwa innych czynników. Do ważniejszych z nich zaliczyć należy m.in. rozwój sytuacji w samych krajach partnerskich (np. dalszy przebieg procesu przeciw b. premier Ukrainy Julii Tymoszenko). Jednak przebieg szczytu, treść przyjętej deklaracji oraz ranga reprezentacji krajów unijnych będą miały wpływ na stopień zaangażowania wschodnich sąsiadów i UE w proces integracji pod szyldem Partnerstwa Wschodniego. Przyczynią się też do utworzenia z tej inicjatywy albo rzeczywistego politycznego partnerstwa, albo też zbiurokratyzowanego schematu dla wspólnych kontaktów.
Szymon Ananicz jest analitykiem w Ośrodku Studiów Wschodnich
29 września 2011 r. odbyła się międzynarodowa konferencja towarzysząca głównemu wydarzeniu polskiej prezydencji – szczytowi Partnerstwa Wschodniego: “The Eastern Partnership Conference: Towards a European Community of democracy, prosperity and a stronger civil society” (Konferencja Partnerstwa Wschodniego: w kierunku europejskiej wspólnoty demokracji, dobrobytu i silnego społeczeństwa obywatelskiego). Konferencja miała za zadanie określić wspólne oczekiwania Unii Europejskiej i jej wschodnich partnerów. O przyszłości Partnerstwa dyskutowało ponad 200 osób: eksperci, przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego, urzędnicy wysokiego szczebla administracji unijnej i państw członkowskich, a także delegacje Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy. Konferencja została zorganizowana przez Forum Obywatelskie Partnerstwa Wschodniego (CSF), www.eap-csf.eu, Ośrodek Studiów Wschodnich (OSW), www.osw.waw.pl, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych (PISM), www.pism.pl. Oficjalnym partnerem było Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a przeprowadzenie konferencji możliwe było dzięki wsparciu finansowemu otrzymanemu z Unii Europejskiej.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka