22 lipca 1972 roku jadący drogą w Martin County na Florydzie patrol policyjny zatrzymały dwie przerażone nastolatki. Historia , którą opowiedziały policjantom wydała się wprost niewiarygodna. Dziewczyny powiedziały im, że dnia poprzedniego zatrzymały jako autostopowiczki radiowóz, a usłużny policjant podwiózł je w okolice miejsc ich zamieszkania, umawiając się z nimi jednocześnie w dniu następnym, pod pretekstem, że zawiezie je na uroczą, pobliską plażę. Policjant zjawił się na umówionym miejscu po cywilnemu zielonym datsunem. Obu dziewczynom powiedział, że jest po służbie, w co oczywiście uwierzyły, bo przecież widziały go dnia poprzedniego w radiowozie.
Policjant zawiózł je w odludne miejsce na terenie lokalnych bagien, a następnie sterroryzował pistoletem, związał, zakneblował i założył na szyjach sznury z pętlami, przewieszone przez konary drzew. Obie dziewczyny stały na wystających korzeniach tak, że w razie potknięcia się, pętla zacisnęła by się na szyi powodując samopowieszenie . Policjant powiedział im, że wróci…
Jakimś cudem jednej z dziewczyn udało się oswobodzić, ratując siebie i koleżankę. Policjant przedstawił się swoim ofiarom jako Gerard.
Zlokalizowanie policjanta nie okazało się trudne. Był nim Gerard John Schaefer, który przyznał się do tego, co opowiedziały autostopowiczki, tłumacząc się, że chciał je wystraszyć i odstręczyć od podróżowania autostopem, która to podróż jest wysoce niebezpieczna. Uznał też, że postąpił idiotycznie.
Tym niemniej sprawa była poważna. Schaefer stracił odznakę, a sąd pozostawił go na wolności za kaucją 30 tys. dolarów. Ostatecznie skazano go na rok więzienia . Były już policjant rozpoczął odsiadkę 15 stycznia 1973 roku.
To jednak dopiero początek całej tej sprawy.
W międzyczasie (22 wrzesień 1972) w Fort Lauderdale - niedaleko Martin County- zaginęły 17-letnia Susan Place i 16-letnia Georgia Jessup. Matka jednej z dziewczyn zeznała, że obie były widziane ostatni raz z mężczyzną w średnim wieku, który przedstawił się jako Gerry Sheperd i był właścicielem zielonego datsuna. Policja początkowo nie skojarzyła jednak samochodu z Schaeferem. Dopiero w marcu 1973 roku w trakcie śledztwa pojawiło się jego nazwisko, chociaż ciał dziewczynek nie odnaleziono. Scheafer powiedział, że nic o tej sprawie nie wie i odmówił zeznań. W końcu zielonych datsunów jest więcej…
1 kwietnia 1973 r. w Hutchison Island zostały znalezione przez mężczyzn zbierających puszki aluminiowe, szczątki dwóch szkieletów , które wkrótce rozpoznano jako szczątki zaginionych nastolatek. Obie zostały przywiązane do drzew. To już był ślad w postaci znanego policjantom ze sprawy Schaefera modus operandi.
7 kwietnia, policja przeszukała dom matki Schaefera, gdzie Gerard trzymał osobiste przedmioty przechowywane w jednym wolnym pokoju.
Na dowody uzyskane w czasie przeszukania składały się : biżuteria damska, pisma i szkice przedstawiające ćwiartowanie ciał, opisy morderstw młodych kobiet, wycinki z gazet o dwóch kobietach zaginionych w 1969 roku, dokumenty należące do zaginionych autostopowiczek Collette Goodenough i Barbary Wilcox. W sumie znaleziono rzeczy osobiste należące do co najmniej 19 osób. Śledztwo przybrało nowy, dramatyczny obrót. Poszukiwano szczątków kolejnych, potencjalnych ofiar.
Jednakże już w maju 1973 postawiono odbywającemu karę za porwanie Scheaferowi zarzut popełnienia dwóch morderstw. W październiku został skazany na dwukrotne dożywocie. Śledztwo trwało jednak dalej.
Scheafer „otworzył” się jednak dopiero w roku 1991, kiedy to wysłał serię listów do prawników i prokuratorów. Pisał w nich o własnej liście swoich ofiar, którą określił na około 80. Pisał tez o swoich motywacjach i odczuciach.
Najbardziej lubiłem wzbudzać przerażenie, które coraz bardziej się potęgowało, gdy kobieta uświadamiała sobie, że znajduje się w rękach maniakalnego mordercy. Byłem wręcz oczarowany różnymi sztuczkami, których próbowały schwytane kobiety, aby ocalić swoje życie. Większość z nich spróbowałaby zrobić wszystko, by się ratować, więc zamieniłem to w grę, aby zobaczyć, jak długo potrwa zanim ofiara zacznie prosić, żeby ją zabić. Rozrywka ta zmieniała się wraz z każdą, następną ofiarą i zmieniały się też metody fizycznych lub psychicznych tortur .Kiedy panienka decydowała, że już ma dość, byłem całkiem chętny do wyzwolenia jej na zawsze od niedoli – oczywiście jeżeli grzecznie poprosiła. Ten rodzaj eksperymentów jest doskonały dla osoby o sadystycznym zacięciu, jako że my, sadyści, tak do końca nie uważamy naszych ofiar za istoty ludzkie. Ted (Ted Bundy- przyp. moje) też nigdy nie myślał o kobietach, które zabił, jak o osobach, ale jak o przedmiotach. Robiłem to samo i był to naprawę doskonały sposób, aby uniknąć wobec nich jakichkolwiek ludzkich uczuć. Myślę, że ktoś mógłby uznać te wartości jako socjopatyczne, ale do diabła, wszyscy popełniamy błędy, a ja pod tym względem nie różnię się od innych ludzi – tyle sam Schaefer o sobie.
Ostatecznie udokumentowano jego 9 morderstw. Sam Schaefer został zamordowany we własnej celi przez współwięźnia 3 grudnia 1995 roku.
Dzieciństwo miał trudne, jak większość seryjnych morderców. Podczas swojego życia był nauczycielem w jednym z liceów (high school), z którego został zwolniony za skłonności sadystyczno-seksualne. Następnie ukończył akademię policyjną i został zatrudniony w policji, z której został zwolniony z powodu spraw związanych z narkotykami. Sfałszował jednak list referencyjny i został ponownie przyjęty w szeregi policji w Martin County.
Schaefer w swoich fantazjach został też kanibalem, bo jak sam napisał, chciał wiedzieć jak smakuje młode , kobiece mięso.
Inne tematy w dziale Rozmaitości