Parakalein Parakalein
420
BLOG

"Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły..." Elektryczne Gitary

Parakalein Parakalein Polityka Obserwuj notkę 0

Nie dawno usłyszałem, że zadziwiający był brak reakcji ucznów na to co robiono z Anią na ich oczach. Słyszałem o znieczulicy, akceptacji itd.

Jeden z głosów podniósł sprawę: "ojcowskiej nauki dania w mordę" o jakiej od jakiegoś czasu przestało się słyszeć, a której własnie zabrakło u "widzów" całego zdarzenia.

Jako powód zaniku "nauki dania w mordę" podano, modne ostatnio, techniki bezstresowego wychowywania dzieci z kompletnym zakazem "bicia" (chodzi o karcenie).

Poniżej starałem się przedstawić mój punkt widzenia na ta sprawę.

Ktoś kto mi mówi, że bicie dzieci to skandal to ma nierówno pod sufitem, myli lanie, znęcanie się  z karceniem lub kłamie. 


Na wstępie przypominam, że pomimo całego "człowieczeństwa" nie jesteśmy jednak pozbawieni pierwotnych instynktów zwierzęcych i nimi się podświadomie wciąż kierujemy.

JAk to się ma do szkoły i wychowania....Ano n
ie widziałem jeszcze żadnego gatunku zwierząt stadnych, aby panował w nich notoryczny bałagan społeczny, konflikty wewnątrz klanowe, czy akceptacja zachowań zagrażających grupie.
Każde stado, dowolnego gatunku, potrafi utrzymywać porządek. Robią to pomimo swojej prymitywności w posiadanych kanałach informacyjnych. No i jak one to robią - ano obserwacją i "laniem" właśnie. Abstrahując od celów takich grup zwierzęcych sposób jego osiągania jest w miarę jednorodny.

Młodzi członkowie obserwują społeczność w jakiej żyją. Na podstawie obserwacji starają się "wejść" w "rolę" członka stada. Mają okres ochronny po zakończeniu którego następuje uznanie za "dorosłego" i do "obserwacji" dochodzi środek wychowawczy "lanie". Lanie jest stosowane dość często ale tylko sporadycznie jest "prawdziwym" laniem. Młodzi szybko się przekonują, że nie wszystko im wolno i trzeba się liczyć z możliwością oberwania w wypadku przekroczenia granic ogólnie przyjętych jako obowiązujące. Swiadomość, u młodych, możliwego "prawdziwego" lania wystarcza aby środkiem prewencyjnym stało się ofuknięcie i pogrożenie "laniem". Młodzi uczą się też jednej ważnej, może najważniejszej rzeczy - nie dostaje lania ten kto nie przewinił. To buduje autorytet przewodnika stada. Młody wie, że nie ma czego się obawiać jeśli nie zawinił, a co więcej sam reaguje wsparciem przy "lekcjach" dawanych innym. Porządek jest.

My posiadamy ten sam zespół, ukrytych w podświadomości, cech stadnych opisanych wyżej.
Przynajmniej jeśli chodzi o "samców" http://i.wp.pl/a/f/gif/975/icon_smile.gif

Nasze stado zmniejszało się wraz z ewolucją i teraz jest nim rodzina. W tym nowym stadzie jest przewodnik, samica alfa i dziatki. Dziatki, tak jak u zwierząt, obserwują stado i określają swoje miejsce w nim. Większa niż u zwierząt inteligencja obniża znacząco wiek ochronny dla dzieci. Każdy kto je ma, miał okazję zaobserwować małą rączkę niemowlaka wyciągniętą w kierunku "zabronionej" rzeczy gdzie wzrok niemowlaka wbity jest w rodzica i "testuje" go :"jak daleko mogę przesunąć zakaz".
To jest początek wszystkich problemów jakie później ten maluch będzie stwarzał lub zalet jakie będzie posiadał.
Od reakcji rodziców zależy jak ten mały człowieczek zacznie postrzegać zasady ustalane przez stado. Nawet nie jest tutaj determinujące czy ew "zakaz" jaki ustalili rodzice jest "mądry" czy "mniej mądry".
Chodzi o zasadę odnoszenia się do samego zakazu lub, łagodniej mówiąc, zasad.

Mała dygresja: pomijam złożone procesy społeczne jakie mają wpływ na wartości (dobro, zło) reprezentowane przez przewodników rodzinnego stada i przekazywane dziatkom. Wpadłbym już teraz w koło: co pierwsze jajo czy kura. Przyjmuję w tej chwili jako obowiązujące zasady modelowe - "porządku w stadzie" bez odniesień społecznych.

Jak pisałem wyżej, ludzkie dzieci mają przesuniety okres ochronny oraz, co również warte podkreślenia,
generalną zasadę kwestionowania wszystkiego. Kwestionują przywództwo taty,mamy , starszego rodzeństwa. Czynią to od najmniejszych niemowlęcych miesięcy. To bardzo ważne, bo wszystkim wydaje się, że świadomość psychologiczna dziecka rodzi się ze słowami "mama", "tata" - czyli rodzi się wraz z mówieniem. Tak nie jest. Nie potrafiąc mówić, dziecko, potrafi manipulować rodzicami - kto ma wie.
I teraz pytanie - czy da się niemowlakowi słowami wytłumaczyć "nie wolno". Odpowiedź jest chyba zbędna.
No to jak. Ano w języku, który zna ono podświadomie od urodzenia - siły fizycznej. Każde złapanie za rączkę wyciągniętej w stronę żelazka to język który dziecko jest zdolne pojąć. Czasem trzeba skarcić mocniej - bo to lepsze niż oparzenia. Każde inne działanie - zabieranie dziecka z dala od żelazka spowoduje tylko jeszcze mocniejsze parcie malucha do dotknięcia. W końcu nie dopilnujemy. Skarcone dziecko wie - próba dotknięcia nie skończy się dla mnie przyjemnie - skarcą niechybnie.
To podstawy na których opiera się kształtowanie młodego człowieka. Do tego dochodzi podział ról potrzebny w późniejszym okresie. Osobą "miękką",opiekuńczą, choć stanowczą, powinna być matka - inaczej jeden z rodziców. Druga osoba to przewodnik (mamy równouprawnienie więc nie do końca musi to być facet). Reakcje przewdonika powinny być stanowcze, ostre ale ostateczne. Odnosi się to zarówno do zwracania uwagi jak i fizycznego karcenia. Nadużycie spowoduje uodpornienie - jak z antybiotykami. Bardzo ważne jest wzajemne uzupełnianie się rodziców i absolutny zakaz kwestionowania działań jednego rodzica przez drugiego w obecności "zainteresowanego" - dziecka. To może zniweczyć całe nasze starania.
Tak "prowadzone" dziecko, po zrodzeniu się jego stadnego "ja" będzie przygotowane na dalszy rozwój.
Można to obrazowo przełozyć na język komputerowy: dziecko wyposażone w taki, opisany wyżej, BIOS jest gotowe na przyjecie systemu operacyjnego.

Mogąc już "dogadać" się z dzieckiem przechodzimy do przekazywania zasad współistnienia z innymi stadami i przestrzegania zasad panujących w społeczności.
Mając dobry "BIOS" teraz trzeba zrobić jego "upgrade" o jedną rzecz - wprowadzamy zasadę TŁUMACZENIA DLACZEGO. To musi też być cecha permanentna BIOS - nasze dziecko musi wiedzieć, że nawet zostając skarcone zostanie mu wytłumaczone DLACZEGO. To fundament zaufania i autorytetu. Mały człowiek wie, że jest szanowany, bo tłumaczymy mu dlaczego jego prawa zostały ograniczone lub dlaczego został skarcony. Tutaj nie może być niedomówień!! i koniecznie trzeba spytać czy zrozumiał!!! Tłumaczymy do skutku. Czas tak spędzony zaoszczędzi nam łażenia po lekarzach od głowy. Tutaj ma też zastosowanie podziału ról. Miękki rodzic jest po to miekki aby komunikacja mogła się odbywać w dwie strony. Dziecko musi wiedzieć, że z miekkim zawsze może pogadać - co nie znaczy, że twardy jest z tego obowiązku zwolniony.

Jeśli dobrze przygotowany jest BIOS to karcenie czy "prawdziwe lanie" nie jest już potrzebne - w zupełności wystarcza świadomość, że jest możliwe a jak będzie powód to będzie nieuchronne.

Tyle o "laniu" w wychowaniu.

Trochę o ojcowskim uczeniu używania siły.

Znów obrazowanie komputerowe: Mój Syn ma już BIOS, ma system operacyjny teraz kolej na FIREWALL który przydaje się przy podróżowaniu po świecie nas otaczającym.
Nauka używania samej siły to dość łatwe zadanie - to też mamy w genach. Nie sztuka jest nauczyć się bić - no może dla mnie tak było. Najważniejsze jest nauczenie odpowiedniego momentu wyzwalania użycia siły.

FIREWALL to umiejętność "postawienia" się z duzym prawdopodobieństwem sukcesu http://i.wp.pl/a/f/gif/975/icon_twisted.gif

FIREWALL mojego Juniora został skonfigurowany na dwie opcje. Obie wynikają z ustawień systemu operacyjnego. Pierwsza opcja to "wewnętrzna" - zachowania obronne dotyczące Jego osoby. Zasady są dość proste: unikanie sytuacji konfliktowych, zwrócenie uwagi, "głośne" ostrzeżenie, ....ostrzegałem http://i.wp.pl/a/f/gif/975/icon_twisted.gif Jedyną modyfikacją tych zasad jest obecność w szkole - dochodzi wtedy "poskarżenie" (choć to nieładne słowo) "Pani" - to swoiste alibi przed użyciem siły.

Druga konfiguracja to "zewnętrzna" - użycie swoich umiejętności w obronie innych. BARDZO MOCNO wpoiłem mu KONIECZNOŚĆ reagowania na krzywdę innych. Na tym polu byłem bardziej radykalny.
Zasada jest prosta - reagować natychmiast - wyrywanie chwastów i żadnych negocjacji jeśli zaatakowany jest sam a napastników więcej. Ma lać tak, żeby nie mieli prawa oddać.

Oczywiście może ktoś zadać pytanie o bezpieczeństwo Juniora - sprawa jest dość zawiła i ujmą ją tak: "Nauczyciel" http://i.wp.pl/a/f/gif/975/icon_wink.gif Juniora odebrał staranne wykształcenie w zakresie tak technik, jak i psychologi walki, więc Junior wie co i jak ma robić - no i oczywiście kiedy.

Może to wyglądać brutalnie ale takie są moje zasady i tak ja widzę wychowywanie.

Moje dziecko dostaje oceny "na medal", rozdaje wszystkie cukierki w klasie, zostając bez żadnego dla siebie, i potrafi (jest w pierwszej klasie) pacnąć czwartoklasistę, który kopie wywróconego na ziemię innego "malucha".

Takie są efekty
Czy tak powinno być - wg mnie tak, wg Was nie wiem.

Co więcej - wydaje mi się, że każdy dla bezpieczeństwa własnych dzieci, powinien nauczyć je reagować w sytuacjach zagrożenia fizycznego. No bo jak - zagada napastników na śmierć?

a ha - moim zdaniem za całe zło w szkołach odpowiadają rodzice
szkoła nie ma szans zmienić BIOS'u dziecka. Bedzie próbowała zainstalować prawidłowy system operacyjny ale błędnie zainstalowany BIOS w "fabryce" nie pozwoli na stabilność systemu.

Po próbie zainstalowania prawidłowego systemu operacyjnego, na zły BIOS, dzieci wesoło wybiegają ze szkoły...... 


 

Parakalein
O mnie Parakalein

Materiały zawarte na blogu są moją własnością. Mogą być dowolnie wykorzystywane przez innych wyłącznie w celach niekomercyjnych. Komercyjne wykorzystanie jest możliwe wyłącznie po uprzednim poinformowaniu mnie via mail oraz podaniu w cytowanym tekście źródła.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka