Jest atak na gender to jest i obrona. „Polityka” oraz Gazeta Wyborcza” wałkują temat dzielnie, próbując wykazać, że przeciwnicy „nauki” gender wysysają oskarżenia z palca. W ostatnich dniach walce tej zadano jednak cios.
Gazeta Wyborcza więc dziś (2013.12.12) postanowiła dać odpór tym „rewelacjom” (żadne to rewelacje, tylko kolejne z szeregu badan, ale trafiło akurat na gorący czas w Polsce). I opublikowała tekst w którym próbuje udowodnić tezę, że badanie to nic nie dowodzi i jest źle wykonane. Koronnym punktem jest następujący fragment, zawierający jedyne wypowiedzi cytowane:
„Interpretacja wyników badan ogłoszonych w „PNAS” jest wulgarnie uproszczona-komentuje neurobiolog prof. Małgorzata Kossut z Instytutu Biologii Doświadczalnej PAN w Warszawie.-Różnice w budowie mózgów mogą wynikać z tego, jakie hormony oddziałują na rozwijający się płód, zwłaszcza zaś wpływ na niego ma poziom prenatalnego testosteronu, który kształtuje budowę różnych okolic mózgu. Na to jednak oczywiście nadbudowuje się potem doświadczenie, jakie zyskujemy w czasie życia, nasze wychowanie i bodźce, którymi jesteśmy poddawani.
-To naturalne-komentuje dr Maria Pawłowska , która na zlecenie Instytutu Spraw Publicznych napisała raport „Kobiece i męskie mózgi, czyli neuroseksizm w akcji i jego społeczne konsekwencje”.-Inaczej traktujemy chłopców, inaczej dziewczynki, już nawet w chwili, kiedy dowiadujemy się o ich płci podczas ciąży. A mózg jest bardzo plastyczny. To, jakie bodźce do niego docierają, zmienia jego architekturę. Tylko dzięki temu zresztą jesteśmy w stanie się uczyć, przystosowywać do nowych warunków. Pytanie więc, czy wyniki pensylwańskich naukowców nie pokazały skutku zamiast przyczyny funkcjonowania społecznego w męskiej czy żeńskiej roli.„
Ciekawe, czy jedna pani doktor porozumiała się z drugą pani doktor i ciekawe, czy obie wiedza co w tym samym artykule mówią. Zwłaszcza pani Pawłowska. Która, wedle tego co można znaleźć w internecie, z neurobiologią nie ma nic wspólnego, za to jest gwiazdą gender studies, a doktorat zdobyła z „Earth studies” czyli z czegoś pomiędzy geologią a paleontologią. I z jej wypowiedzią jest taki problem, że przeczy temu, co powiedziała poprzednia pani doktor. Zresztą, nie jest też pewne, czy pierwsza pani doktor, Kossut, w ogóle wie, w jakim artykule się wypowiadała. Zacytowano z niej drobny fragment, którego ostatni człon zaprzecza kontekstowi w jakim został umieszczony. Bowiem w istocie skrytykowała tylko poszukiwanie wszelkich różnic w budowie mózgu między płciami w samych połączeniach a więc „okablowaniu”. Zauważyła, że różnice mogą wynikać z potraktowania mózgu testosteronem w fazie prenatalnej… Wielka szkoda, że artykuł „GW” nie objaśnia na czym to polega. Otóż w zależności od tego, czy mamy do czynienia z kodem genetycznym dziewczynki czy chłopca uruchamiana jest „kąpiel” testosteronowa, która odpowiednio intensywna powoduje zatrzymanie tworzenia połączeń w mózgu, powodując iż rozwija się on „pionowo” a nie „poziomo”. Chłopcy są poddani takiej obróbce i w efekcie ich mózgi otrzymują inna budowę, a co za tym idzie-inne wrodzone umiejętności kognitywne (kosztem innych, które są opóźnione). Cały proces elegancko tłumaczy różnice między płciami a także ich pewne zacieranie się w wieku starszym, ie jest również odpowiedzialny za budowę struktury mózgu odpowiedzialnej za identyfikację płciową. Czyli, de facto, pani doktor powiedziała: „Okablowanie? Nie nie, różnice między płciami powstaja już na poziomie genetycznym!”. Czyli jest jeszcze gorzej dla tezy artykułu.
Ciekawe jest też, czy pierwsza pani doktor przyklasnęła by też drugiej pani doktor, która twierdzi, że mózg jest elastyczny-do tego stopnia, że adaptuje się do wszystkiego. Że wystarczy zwykły proces uczenia się by całkowicie zmienić jego architekturę! Zaprawdę, ciekawe to tezy. A na jakich podstawach są wysnuwane?\
To prawda, że mózg jest plastyczny i elastyczny, ale te polegają nie na tym, że pod wpływem bodźców inaczej się rozwija, ale na tym, że ma mnóstwo połączeń, które są w stanie obchodzić np. uszkodzone rejony. W miarę nie używania pewnych połączeń są one usuwane. Problem w tym, że to nie oznacza, że nie ma różnic między mózgami ze względu na płeć, tylko że ich jakość się różni ze względu na przeżycia mózgu. Bo przecież jeśli mózg miałby działać tak, jak twierdzi dr. Pawłowska-czyli że pod wpływem informacji się zmienia i tylko to ma na niego wpływ-to praktycznie rzecz ujmując nie byłoby mowy o żadnych zdolnościach ludzkich i wrodzonych tendencjach. Nie byłoby muzyków, matematyków, polonistów, pisarzy, tylko ludzie którzy zainwestowali czas w swój mózg. Bo każdy mógłby dowolnie zmieniać swoje umiejętności, tendencje oraz skłonności,. Toż to powrót do zdyskredytowanej tezy „tabula rasa”.
No, chyba że mózg jest plastyczny tylko w pewnym okresie życia, ale wtedy pytanie o talenty nadal pozostaje-jak to możliwe, że jakieś dziecko chce grać i potrafi grać na instrumencie, mimo że nikt w jego otoczeniu nie grał? Oj, coś mi się widzi, że pani Pawłowska dostałaby od pani Kossut bęcki.
Poza tym ciekawe, czy skoro pani doktor Pawłowska t kategorycznie odrzuca twierdzenia o płci mózgu, twierdząc, że nie ma żadnych badań to potwierdzających, to czy twierdzenie o plastyczności opiera na jakichś badaniach? Są takie badania? Naprawdę? To dlaczego artykuł o nich nie wspomina?
Przytoczone jest tylko jedno badanie-w którym zadano sobie pytanie, czy przypadkiem wielkość mózgu nie ma wpływu na obserwowane różnice między płciami jeśli chodzi o ilość połączeń i tylko nich, bo struktura tworzy tą różnice rozmiaru, a mężczyźni mają statystycznie większe mózgi od kobiet. No to wzięto skany mózgów podobnej wielkości i porównano. I wyszło, że bez względu na płeć, mając taką samą wielkość, były zbudowane podobnie.
Teza o płci mózgu obalona?
No nie. Bo po pierwsze, to badanie dotyczyło porównania jednej struktury mózgu (połączeń spoiwa wielkiego),a nie całego mózgu. Po drugie równie dobrze można powiedzieć, że to dowodzi właśnie istnienia zakodowanych różnic, ponieważ co do zasady mózgi męskie były większe niż żeńskie, a do porównania z męskimi wybrano te żeńskie, które... były podobne. To mniej więcej tak, jakby twierdzić, że nie ma różnicy między kolorem białym i czarnym bo obok czarnej kropki zrobiliśmy drugą czarną kropkę. Badanie to dowiodło czegoś zupełnie innego niż chce „GW”: że struktura spoiwa wielkiego zależy od wielkości mózgu. Bo badanie miało tą samą wadę, która artykuł zarzuca najnowszemu badaniu „okablowania” - nie sprawdzało jak to wpływa na faktyczne umiejętności i sposób myślenia. Wykształcenia również nie sprawdzano.
Te zarzuty też zresztą są zabawne, bo kuriozalne. Tym zajmowały się już inne badania robione wcześniej przez inne zespoły na przestrzeni lat, które dowiodły różnic mających wpływ na zachowania i umiejętności. To nie jest tak, że wiedza o różnicach w mózgach kobiet i mężczyzn pojawiła się wczoraj w tym jednym badaniu. To jest dziedzina wiedzy od dziesięcioleci rozwijana. I badacze stanowczo wykluczyli jakoby głównym powodem tych różnic było wychowanie-stwierdzają, ze biologia jest odpowiedzialna za co najmniej połowę, jak nie więcej, obserwowanych cech. Obecny konsensus to 50-60%. I poprzednia pani doktor-Kossut, właśnie to w cytowanym fragmencie powiedziała. Że na biologii zostaje nadpisane wychowanie. Nadpisane, a nie zniwelowane.
Ale mało tego. Ten sam zespół "objeżdzany' przez "GW" dokonał jeszcze wcześniejszych badań sprawdzających jak różnice w budowie mózgu kobiet i mężczyzn mają wpływ na ich dorosłe zachowania. Co się okazało? Że prawda jest skomplikowana. Był nieznaczny, 3% odchył wskazujący na istnienie różnic między mózgami kobiet i mężczyzn (czyli "tylko" w 53% przypadków schemat "mózg męski-mózg żeński" się sprawdzał).
Co to oznacza? Oznacza kompletne, totalne i absolutne potwierdzenie wszlekich stereotypów. I tych, które mówią o tym, że róznice są i maja wpływ, i tych, które twierdzą, że każdy człowiek jest inny, i że kobiety mogą robić to samo, co mężczyźni. Obydwie te tezy się zgadzają i tłumaczą obydwie intuicje mówiące o tym, że statystycznie różnice występuja, ale indywidualnie nie mają znaczenia. W praktyce oznacza to, że kobiety i mężczyźni są sobie równi, ale statystycznie inaczej rozwiązują problemy.
Użyto jeszcze jednego argumentu-że różnice między płciami w mózgu są takiego samego poziomu jak różnice między osobami. Przedstawiono tow taki sposób, jakby to miało unieważniać całą tezę. Unieważnia? A skądże. Jak zwykle-wręcz przeciwnie.
Bo to, że jest taki sam poziom różnic między człowiekiem a człowiekiem nie oznacza, że nie ma prawidłowości w różnicach między płciami które mogą być na tym samym poziomie. Jeśli powiedzmy, każdy człowiek różni się od następnego o 5% bez względu na inne czynniki, to znaczy, że każdy człowiek jest inny. Ale jeśli w tych 5% zawarta jest jedna prawidłowość o wartości 0,1% która jest w miarę stała dla płci, to wtedy te różnice nakładają się na siebie. Ale nadal jest rozpoznawalny wzorzec dla kobiet i mężczyzn. Jest też inna możliwość, że skoro różnice od człowieka do człowieka wynoszą 5%, to wynoszą one 5%, ale oprócz tego są jeszcze różnice dotyczące płci które…wynoszą też 5%. Taki sam poziom różnic? No taki sam.
Czy to oznacza, że różnic zależnych od płci nie ma? Nie.
Podsumowując w obronie gender przytoczono jedno badanie, które dotyczyło tylko jednego aspektu budowy mózgu, które nie dowodzi niczego, bo zostało źle skonstruowane, użyto jednego cytatu oburzonej na poziom debaty o badaniach pani doktor, która zaraz w drugim zdaniu potwierdza tezy anty-gender, co zatarto wypowiedzią genderystki z doktoratem od kamulców, udzielającej się wszem i wobec w inicjatywach feministycznych wygadującej duby smalone o plastyczności mózgu uzasadniającej wszystko.
A tymczasem wystarczy sobie wpisać w Google co się chce dowiedzieć i bach, wyskakuje. Są różnice? Są. Sa wrodzone? No są. Mają wpływ na zachowania ludzi? Ano mają.
Że nie wspomnę o zawsze pojawiającym się pytaniu-OK, rozumiemy, płeć kulturowa. Ale skąd się wzięła kultura? Przecież w czasach przed cywilizacją nikt niczego nie planował. To skąd to się wzięło? Tak, w niektórych kulturach tylko mężczyźni mogą wypełniać obowiązki domowe... ale w żadnej kulturze nie podważa się ról płci. Dlaczego? Skoro to wszystko takie plastyczne, to musiała być gdzieś kiedyś kultura która miała wszystko „na odwrót”. To gdzież ona?
Przy tekście „Harald Eia masakruje gender studies w Norwegii”(przy okazji dziękuję portalowi Rebelya za przetłumaczenie pierwszej części filmiku i nagłośnienie sprawy) w komentarzach wyrażano opinie, że to musiał być jakiś wypaczony odłam oszustów. Tymczasem w słowach dr. Pawłowskiej widać ślady tych samych wyssanych z palca tez.
Dla ciekawych polecam zacząć od artykułu na temat różnic zaleznych od płci w mózgu na angielskiej Wikipedii i stamtad podążać w otchłanie internetu. Bycie ciekawym popłaca.
http://en.wikipedia.org/wiki/Neuroscience_of_gender_differences
Interesujacy jest tez ten kótki wywiad:
http://www.rp.pl/artykul/1007900.html
Sulfur
Inne tematy w dziale Polityka