Władza jest tam, gdzie ludzie myślą, że jest. Wydawać by się mogło, że to pretensjonalne i puste stwierdzenie, nadęty fałsz, bo przecież jak to? To by oznaczało, że władzy nie ma, że jest niczym innym jak zgodą na czyjeś panowanie... a przecież kto by się na coś takiego zgodził?
Człowiek ma nad drugim władzę tylko, jeśli mu się na to pozwoli z własnej woli. Przymuszenie kogoś do posłuszeństwa siłą jest możliwe tylko wtedy, gdy jedna strona ma broń, a druga nie. Gdy jednak tych, co mają broń jest mniej niż tych co nie mają, całość zaczyna coraz bardziej przypominać sztuczkę, cień na ścianie. Przestępca włamujący się do czyjegoś domu i terroryzujący obecnych bronią ma nad nimi bezpośrednią władzę, ponieważ może ich zabić jednym pociągnięciem cyngla. Strach przed utratą życia daje mu tą siłę. Ale co sprawia, że naród wielomilionowy daje się terroryzować powiedzmy, stutysięcznej armii? Przecież każdy żołnierz nie dosięgnie każdego człowieka każdą kulą. Co sprawia, że cały naród daje sobą pomiatać, słuchając rozkazów jednej osoby, dyktatora? Dlaczego nawet widząc obłęd i niesprawiedliwość jego rządów nie sprzeciwią się, nie odmówią? Przecież na dworze króla-szaleńca wszyscy widzą prawdę. Wystarczyłoby, by po prostu przestali robić to, co się im każe. Gdyby to zrobili okazałoby się, że przerażający władca jest zwykłym wariatem, którego można zamknąć w celi.
Otóż to strach przed śmiercią i zdolność przewidywania czynią człowieka niewolnikiem. To odróżnia ludzi od zwierząt, które boją się tylko bezpośredniego zranienia i bólu, ale które nie mają możliwości bać się śmierci. Ludzie, będąc zdolnymi do tego strachu, dają się więc znacznie łatwiej przez to kontrolować, niż zwierzęta. Wystarczy sama myśl o takim niebezpieczeństwie, by byli posłuszni nawet największemu szaleńcowi.
Ale wyobraźmy sobie, że narzucenie takiej władzy nie jest możliwe. Że nie jest możliwe stworzenie iluzji wszechmocy, bo nie poskutkuje broń. Włamywacz wchodzi do domu, ale gdy wyceluje lufę pistoletu w głowę niewinnego, ten rzuca się na niego razem z resztą rodziny. Włamywacz nie ma władzy, mimo iż może zabić, mimo iż padają strzały i są ofiary. Albo jeszcze inaczej: wchodząc do domu ledwo wyciągnie pistolet, natyka się na wycelowaną w niego strzelbę. Nie ma monopolu siły. Nie ma monopolu strachu. Nie ma już władzy, bo sam może zginąć.
Nie ma na świecie rzeczy bardziej przerażającej niż człowiek, który ma broń. Bo ten, kto ma broń, nie boi się cudzej siły. Bo sam nie podda się zastraszeniu. Gdy domownik ma broń, włamywacz nie ma nad nim przewagi. Asymetria zostaje przerwana, władzy nie da się narzucić. Na takiej zasadzie zbudowano społeczeństwo amerykańskie. Wolność jest tam gwarantowana powszechnym dostępem do broni. Dlatego próby ograniczenia tego dostępu spotykają się z takim oporem.
Nie ma też rzeczy bardziej przerażającej na świecie niż człowiek, który nie boi się śmierci. Bo człowiek, który nie boi się śmierci to człowiek, którego nie można zniewolić. Wtedy włamywacz nie może zmusić nikogo do niczego. Na takiej zasadzie było zbudowane przedwojenne społeczeństwo polskie. Wolność była u nas gwarantowana naszą niezłomną wolą by nie dać się sterroryzować. Nasze powstańcze zrywy, nasze rzucanie kamieni na szaniec, nonszalancja z jaką potrafiliśmy oddać życie w imię wolności jest tym, co od zawsze przerażało i co gwarantowało nam przetrwanie. Umysł zniewolony, bojący się śmierci, będzie tą logikę odrzucał. Dlatego będzie dawał się kontrolować. Z tego powodu próby narzucenia tego strachu, tego zniewolenia, spotykają się u nas z takim oporem.
Nie byłoby tego wyzwolenia, gdyby naród Polski nie miał specyficznego stosunku do śmierci. Pamiętamy o naszych zmarłych, czcimy ich, oddajemy hołd. Nie robimy z tego jasełek, nie próbujemy uciec od tego w infantylizację i oswajanie jak kultury zachodu. Traktujemy śmierć z powagą, rozumiejąc jej majestat. I dlatego, ponieważ ją rozumiemy - nie boimy się jej. Lękamy, ale nie boimy. To zrozumienie nie byłoby możliwe bez chrześcijaństwa i tradycji katolickiej. Śmierć w wymiarze religijnym jest tylko początkiem, ale ten początek jest uwarunkowany dobrym życiem na ziemi. A aby dobrze żyć, nie można być niewolnikiem strachu, gdyż ten upadla i wydobywa to, co najgorsze. Śmierć w wymiarze świeckim zaś to budowa wolności, tradycji. Żadne życie nie idzie na marne, jeśli służy walce z zniewoleniem, jeśli jest niezgodą na zło. Człowiek nie umiera naprawdę, gdyż jego dziedzictwo zostaje przekazane w formie poświęcenia. Staje się częścią wspólnoty na zawsze poprzez pamięć, historię, czyn, świadectwo.
Wszyscy, którzy są przeciwnikami wolności od zawsze bali się tych dwóch typów ludzi. Tych, co mają broń. Gdyż ich nie można kontrolować. I tych, którzy nie boją się śmierci, gdyż nie da się ich zniewolić. Dlatego wszystkie ideologie dążące do narzucenia władzy nad człowiekiem próbują zawsze zniszczyć te dwie podstawy wolności. Polacy byli kimś takim. Przerażającym Narodem którego nie da sie złamać i wykorzystać, bo nie boi się śmierci.
Powstanie Warszawskie miało sens.
Sulfur
Inne tematy w dziale Kultura