Donald Tusk wzywa zwolenników Gronkiewicz-Waltz do nie pójścia na referendum mające za cel jej odwołanie. Tłumaczenie ma następujące: skoro to referendum przeciwników pani prezydent, to jej zwolennicy powinni na nie nie pójść i w ten sposób wypowiedzieć się w tej sprawie. Niby wszystko w porządku do czasu aż ktoś, o zgrozo, pomyśli czy to ma sens. Bo na zdrowy rozum w referendum odpowiada się "tak" lub "nie", nie zaś "tylko tak" lub "tylko nie". W takim razie premier powinien zwolenników pani prezydent nawoływać do stawienia się licznie do urn i głosowania na nie. W ten sposób obroniły stolicę. Cóż to za pokrętna logika miała swoją premierę? Spójrzmy.
Otóż patrząc na jakość rządów PO, zwłaszcza w kwestiach budżetu, gospodarki, finansów państwa czy szeroko pojętej administracji obecne problemy dało się przewidzieć na lata w przód. PO unikało niezbędnych reform jak ognia, a jak już nieszczęśliwie musiało się za któreś wziąć, to brało się w sposób wołający o pomstę do nieba (reforma emerytur). W efekcie nawet to, co było reformowane nie jest zreformowane. Było tylko kwestią czasu kiedy to wybuchnie PO w twarz. Polityka małych kroków w istocie była polityką żadnych kroków. Pomysłem premiera było stać i trwać, licząc na piar.
Tenże piar zaś zdaje się, że przestał działać - powiedzą niektórzy. Premier nie jest już "teflonowy" jak to zaczęto w pewnym momencie Donald Tuska określać. Co w niego rzucą to się już przylepia i zostaje. Dochodzi do tego „zmęczenie władzą”-czyli naturalny proces kumulacji wpadek, błędów i porażek tym fatalniejszy im dłużej się rządzi, bo tym więcej się ich nagromadzi.. Ludzie po prostu mają dość.
Faktycznie, tłumaczenia te mają zdaje się sens. Ale jest też winna inna kwestia, raczej pomijana, bo nie tak powierzchowna i łatwa do zdiagnozowania. To nieśmiało rosnący w Polsce kapitał społeczny. Jego wzrost i podenerwowanie, jakie to wywołuje obnażają prawdziwą naturę „strategii przetrwania” Platformy Obywatelskiej.
Fenomen wieloletnich rządów PO polegał bowiem nie tylko na utrzymywaniu iluzji spokoju i dobrobytu, i żerowaniu na wzbudzanych i wzmacnianych lękach iż ten spokój mógłby ktoś zakłócić; bazując na grupie społeczeństwa zwanej potocznie i pogardliwie "lemingami" lub "młodymi, wykształconymi z większych ośrodków". Abstrahując od oceny tejże grupy, taktyka PO polegała również i przede wszystkim na utrzymywaniu jej w stanie zwątpienia. Zwątpienia w alternatywy i w wszelkie doniesienia o niekompetencji ekipy rządzącej. Soczewką tej taktyki były grupy opiniotwórcze, medialne, to do nich był adresowany ten przekaz w pierwszym rzędzie, dopiero potem - przez nie do reszty społeczeństwa. Tenże jednak "leming" okazał się tworem nietrwałym i z gruntu sfałszowanym. Po pierwsze, nie był to osobnik wielkomiejski, lecz małomiasteczkowy. Co najwyżej mógł dokonać migracji do większego miasta. Wykształcenie miał świeże, zdobyte w tym lub w drugim dopiero pokoleniu. I wcale nie jest już taki młody, bo mający ok. 40 lat. Warstwa ta więc dysponuje raczej płytkim kapitałem ludzkim i dopiero uczy się, co to oznacza być obywatelem. Często brak jej rozeznania w najprostszych mechanizmach demokracji czy władzy, a ciągła walka o byt w pseudo-kapitalistycznej Polsce spowodowała, że miała coraz mniej czasu i ochoty na zainteresowanie się sprawami publicznymi. Te wydawały się czymś odległym i abstrakcyjnym. Ta odległość i abstrakcyjność mogła zostać zagrożona tylko przez tych, którzy chcieli by przestało to być odległe i abstrakcyjne - jak PiS. Stąd mechanizm odrzucania a priori pisowskiej wersji polityki. Nie z obawy, że rządziliby źle (bo każdy w Polsce rządzi źle jak wie "leming"), tylko z obawy, że rządziliby blisko. A doświadczenia Polaka z władzą są jednoznacznie negatywne od trzech pokoleń i chce ja trzymać „z dala”.
Taki „odstraszony od” i „niedouczony do” wspólnotowości i polityki wyborca był nadzwyczaj pasywny i "pobieżny". Póki polityka dotyczyła rzeczy odległych, a jego życie się nie zmieniało, nie miał on powodu by zmieniać swoje opinie - i tu była rola piaru by miał ją taką a nie inną. Ale teraz - teraz nastąpiło jak się zdaje przesilenie. Otóż ta odległa i abstrakcyjna polityka zaczęła kąsać pasywnego Polaka po łydkach. Zwiększając uciążliwości biurokratyczne, wprowadzając absurdalną ustawę śmieciową i przerzucając jej koszty na obywateli, podnosząc podatki na każdym kroku, likwidując szkoły, szpitale, doprowadzając do upadku firmy budowlane. Ta abstrakcyjna polityka nagle stała się bardzo bliska - bo z jej skutkami spotykało się z każdą wyprawą do sklepu, apteki, urzędu. I wtedy wyabstrahowany z polityki Polak zaczął widzieć, że jest sens organizowania się, bo samemu zostanie się zjedzonym przez wariatów w garniturach grożących, że wejdą mu z butami do mieszkania szukając odbiornika telewizyjnego, za który musi odprowadzić podatek.
Referendum w sprawie sześciolatków, referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz, ruch "Zmielonych", marsze niepodległości, i lokalne inicjatywy obywatelskie - odwołania kolejnych władz miast świadczą o tym, że Polacy w końcu zaczęli kumulować krytyczną ilość kapitału społecznego. I właśnie tego obawia się premier - bo świadomy obywatel nie jest wyborcą Platformy o ironio, Obywatelskiej. Cała strategia tej partii i jej poszczególne taktyki trzymania się u władzy polegały na usypianiu Polaka i żerowaniu na jego obojętności. Polak zainteresowany, aktywny i z opinią - to coś nowego i groźnego, niechcianego. Lepiej, by pozostał więc on w domu, by było tak, jak wcześniej. Nastąpiło odsłonięcie prawdziwego mechanizmu mocy PO - premiera logiki premiera: ludzie, miejcie to nadal gdzieś, jak dotychczas.
Przygnębiająca nieco w tym może być świadomość, że to nie "piar" i manipulacje mistrzowskie ekipy Donalda Tuska pozwalały mu się trzymać u władzy tak bezproblemowo, lecz ignorancja, apatia i obojętność. Platforma Obywatelska okazała się Platformą Wszystkomijednych. Paweł Śpiewak, socjolog w przeszłości związany z PO, skomentował niegdyś, że PO jest po prostu wypadkową tego, na co Polskę i Polaków obecnie stać - a stać jest na niewiele. Ta Polska, którą na niewiele jest stać właśnie nie bez walki jest składana na taczkę.
Sulfur
Inne tematy w dziale Polityka