Soren Sulfur Soren Sulfur
926
BLOG

"Głuchy telefon" w sprawie Sawickiej

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 6

Zabawa „głuchy telefon” oczywiście polega na tym, że uczestniczący w niej przekazują sobie określoną informację i na końcu sprawdzają, na ile ona została zdeformowana, co wzbudza z reguły salwy śmiechu. „Głuchy telefon” w sprawie Sawickiej takiej radości mi nie przysporzył, chociażby z tego względu, że media zamiast na informowaniu skupiły się raczej na wypowiadaniu komunałów. W konsekwencji trudno mi ustalić, co tak naprawdę powiedział orzekający Sąd Apelacyjny. W dodatku zauważyć należy, że jest to zaledwie ustne uzasadnienie, zawsze odmienne od następującego po nim uzasadnienia pisemnego, gdzie jest miejsce i czas na większą dokładność.

 

Założę jednak taki oto stan faktyczny: CBA nie mając „uzyskanych wcześniej wiarygodnych informacji” zdecydowało się na kontrolowane wręczenie korzyści majątkowej Beacie Sawickiej, a ta ją przyjęła.

Podstawa prawna (art. 19 ust. 1 ustawy o CBA):

Art. 19

1. W sprawach o przestępstwa określone w art. 17 ust. 1, czynności operacyjno-rozpoznawcze zmierzające do sprawdzenia uzyskanych wcześniej wiarygodnych informacji o przestępstwie oraz wykrycia sprawców i uzyskania dowodów mogą polegać na dokonaniu w sposób niejawny nabycia lub przejęcia przedmiotów pochodzących z przestępstwa, ulegających przepadkowi albo których wytwarzanie, posiadanie, przewożenie lub obrót są zabronione, a także przyjęciu lub wręczeniu korzyści majątkowej.

Nie wiem, czy CBA takie wiarygodne informacje uprzednio posiadała, ale utarła się niedobra praktyka (nie tylko na gruncie CBA, dotyczy to też Policji czy innych służb), że jak ex post okazało się, że jest coś na rzeczy, to wówczas uznało się te informacje za wiarygodne. Tymczasem oczywiście wszystko to winno być oceniane ex ante, ale to już nie o tym ta notatka.

W mediach podaje się informację, że w sprawie chodzi o tzw. „owoce z zatrutego drzewa”. Błędnie jednak utożsamia się je z pierwotnie bezprawnymi dowodami. Otóż bezprawnie zdobyty dowód, to owo „zatrute drzewo”. Nie tylko w systemie prawnym anglosaskim, ale również polskim nie ma przyzwolenia na wykorzystywanie uzyskanych w sposób nielegalny dowodów (to zwyczajnie zasada legalizmu – obowiązek organów państwa procedowania w oparciu o prawo). Sprzeczność pomiędzy systemem kontynentalnym a anglosaskim dotyczy dopiero owych „owoców”, skażonych pośrednio, a więc i dowodów nielegalnych zaledwie pośrednio.

Przykład: Policja stosuje podsłuchy na dowolnie wybranych osobach bez otrzymania zgody sądu. Odnośnie jednej osoby z tych rozmów dowiadują się, że zabiła ona sąsiada. Prokurator stawia więc zarzuty sprawcy, on nieskrępowanie przyznaje się do wszystkiego i dostarcza kolejne dowody rzeczowe celem uzyskania jak najniższej kary.

Amerykanie w tej sytuacji uniewinniliby oskarżonego. Ich zdaniem zatrute były nie tylko drzewo - podsłuchy, ale również „korona wszystkich dowodów” - przyznanie się sprawcy i przedstawione przez niego narzędzia zbrodni. W Europie na kontynencie natomiast powiedzą inaczej – owszem, podsłuchy „zatrute”, ale jego przyznanie się już nie. Podsłuchy nie mogą stanowić dowodu w postępowaniu karnym, natomiast wyjaśnienia oskarżonego i zdobycie dowodów rzeczowych było już lege artis.

Przekładając to na sprawę Sawickiej – Sąd Apelacyjny uznał, że czynności operacyjne w postaci „zakupu kontrolowanego” były przeprowadzone nielegalnie, toteż nie może to stanowić dowodu w sprawie. Co jednak z innymi dowodami? Wszyscy pamiętamy przecież płacz posłanki przed kamerami, jej przyznanie się, ale zrzucenie moralnej odpowiedzialności na CBA. Co powiedziała do protokołu w Sądzie? Powstaje (bardzo kodeksowo-formalistyczny) problem, na ile można publiczną wypowiedź Sawickiej wykorzystać jako dowód (zakaz zastępowania wyjaśnień oskarżonego treścią „pism”), ale zawsze jako świadek mogła być przesłuchana osoba trzecia, z którą Sawicka rozmawiała i wylewała swoje żale na CBA.

Kwestia tego, co stanowiło materiał dowodowy, to oczywiście znów dywagowanie na temat akt sprawy, których się nie zna.

Natomiast należy dodatkowo zwrócić uwagę na kolejny aspekt – na ile pozostałe „owoce” (dowody) mogą być zdrowe, jeśli sam czyn zabroniony („łapówka”) był inicjowany przez organy ścigania w sposób bezprawny. Czy zatem to jest problem dowodów, czy może jednak raczej bezprawności czynu zabronionego popełnionego w takich warunkach?

Sprawa jest dyskusyjna, ale na chwilę obecną skłaniam się ku odpowiedzi: czynu zabronionego. Skoro tak, to należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przyjęcie łapówki przestaje być przyjęciem łapówki, jeśli podmiotem ją proponującym jest CBA, ale w sposób wadliwie przeprowadzający „zakup kontrolowany”? Na to pytanie należy odpowiedzieć – nie przestaje być. W dodatku trzeba przy tym zauważyć jeszcze jedną rzecz – kwestią legalności „zakupu kontrolowanego” w tej samej sprawie zajmowała się już prokuratura i sąd, odmawiając wszczęcia śledztwa przeciwko CBA, gdy zawiadamiała o nim Sawicka w przedmiotowej sprawie.

 

 

Soren

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka