Soren Sulfur Soren Sulfur
3415
BLOG

Wypowiedź Halickiego - jak od strony prawnej?

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 23

I.

 
„Jeśli Marta Kaczyńska wierzy w zamach w Smoleńsku, to oznacza, że wyłudziła trzy miliony złotych, jakie otrzymała z tytułu ubezpieczenia za śmierć rodziców” - miał powiedzieć Andrzej Halicki. Czym jest ta wypowiedź? Z punktu widzenia logiki formalnej, to implikacja (jeśli p, to q) gdzie „p” jest „Marta Kaczyńska wierzy w zamach w Smoleńsku” a „q” „wyłudziła trzy miliony złotych, jakie otrzymała z tytułu ubezpieczenia za śmierć rodziców. Implikacja jest co do zasady bardzo wygodną formą insynuacji, ponieważ z reguły zdanie „p” jest nieweryfikowalne, a w konsekwencji cała implikacja jest nieweryfikowalna. Tutaj jednak jest inaczej. http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/marta-kaczynska-to-byl-zamach_288873.html Marta Kaczyńska bowiem wprost przed miesiącem stwierdziła, że wg niej w Smoleńsku był zamach. Andrzej Halicki o tej wypowiedzi wiedział i właśnie tam kierował ostrze swojej ironii. A skoro tak, to cytowana wyżej wypowiedź Halickiego znaczy ni mniej, ni więcej: „Marta Kaczyńska wyłudziła trzy miliony złotych (...)”. „Wyłudzić” oznacza tyle, co „oszukać”, dopuścić się przestępstwa z art. 286 k.k., które jest ścigane z urzędu, o ile nie zostało popełnione na szkodę osoby najbliższej.
 
Andrzej Halicki powziął więc wiadomość o popełnieniu przestępstwa, ściganego z urzędu. Zgodnie z dyspozycją art. 304 § 1 k.p.k. miał społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję. Nie uczynił tego. Być może więc stanowi to podstawę do pociągnięcia posła do odpowiedzialności dyscyplinarnej przez sejmową komisję etyki, co nie jest już przedmiotem mojego zainteresowania.
 
II.
 
Jednocześnie uważam, że nie mamy do czynienia z sytuacją określoną w art. 304 § 2 k.p.k.:
 
§ 2. Instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa.
 
Która statuuje prawny obowiązek denuncjacji, pod sankcją odpowiedzialności karnej za niedopełnienie obowiązków (art. 231 § 1 k.k.). Kiedyś w ten sposób próbowano pociągać do odpowiedzialności sędziów, którzy dowiadywali się o innym przestępstwie na rozprawie i nic z tym nie robili. Z czasem jednak uznano, że sędzia sam w sobie nie jest „instytucją państwową”, tylko sąd; modelowo więc sędzia powinien powiedzieć o tym prezesowi danego sądu pod ewentualną sankcją odpowiedzialności dyscyplinarnej. Moim zdaniem analogiczna sytuacja ma miejsce w relacjach poseł – Sejm. Ponadto powstaje pytanie, o źródło wiedzy Halickiego o popełnieniu przestępstwa przez Kaczyńską – czy to wiedza zarezerwowana dla posła? Jest to bowiem kwestia wypełnienia przesłanki „w związku ze swoją działalnością”.
 
III.
 
Skądinąd jest to dobre pytanie: skąd Andrzej Halicki wie o szczegółach umowy pomiędzy Martą Kaczyńska a ubezpieczycielem jej rodziców? Z doniesień medialnych z lipca 2010 r. („Super Express”) opinia publiczna dowiedziała się, że chodzi o kwotę 3 mln zł oraz że podmiotem tym była „Warta”. Nic więcej. Wygląda natomiast na to, że Halicki wie znacznie więcej. Skąd? Od ubezpieczyciela, co oznaczałoby złamanie tajemnicy zawodowej przez pracownika "Warty"? A może z Kancelarii Prezydenta, która po śmierci Lecha i Marii Kaczyńskich uległa zmianom kadrowym, a w dalszym ciągu była dysponentem zapisu umowy?
 
IV.
 
Zasadniczo stwierdzenie, że ktoś dopuścił się przestępstwa (tu: wyłudził, dokonał oszustwa) stanowi realizację znamion typu czynu zabronionego, określonego w art. 212 k.k. tj. zniesławienia. Jedną z możliwych linii obrony oskarżonego z tego artykułu jest powołanie się na art. 213 k.k., który – mówiąc w uproszczeniu – polega na przeprowadzeniu dowodu z prawdy. Rzecz jednak w tym, że Marta Kaczyńska nie została póki co skazana prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo z art. 286 k.k...
 
Czyn zabroniony zniesławienia jest ścigany z oskarżenia prywatnego.
 
V.
 
A teraz od strony cywilnoprawnej w przedmiocie przysługujących roszczeń. Ponieważ nie znam szczegółów umowy ubezpieczeniowej, toteż będzie to ocena niejako „po omacku” i w oparciu o reguły ogólne.
 
Halicki powiedział: „Ja też mówię więc wprost: jeśli te słowa są według Jarosława Kaczyńskiego i Marty Kaczyńskiej prawdziwe, jeśli głęboko w to wierzą, to znaczy, że ich konsekwencją powinien być zwrot pieniędzy z tytułu ubezpieczenia. Ubezpieczenie nie obejmuje przecież zamachu”.
 
Zacznijmy od tego, że Halicki błędnie zakłada (najprawdopodobniej, bo właśnie nie znamy treści umowy), że roszczenia rodziny pary prezydenckiej względem ubezpieczyciela lub innych podmiotów uzależnione jest od ich myśli. To naturalnie nonsens. Liczy się obiektywny stan faktyczny. Liczy się to, jak rzeczywiście było.
 
Precyzyjniej: liczy się to, jak ustalą autorytatywnie powołane do tego organy. Z wszelkimi konsekwencjami – na korzyść i niekorzyść dla roszczeń Kaczyńskiej. Tymi powołanymi organami, do badania przyczyn zdarzenia z 10 kwietnia 2010 r. w Polsce była komisja Millera, sąd, po części też prokuratura. Organy te ustaliły, że mieliśmy do czynienia z katastrofą.
 
Ustalenia te są dla Kaczyńskiej wiążące z punktu widzenia przysługujących jej roszczeń. W konsekwencji nawet jeśli wytoczy ona powództwo odszkodowawcze (np. z art. 415 k.c. w zw. z art. 446 § 4 k.c.) przeciwko osobie X, która rzekomo by miała stać za zamachem, to ona ten proces by przegrała. A trudno powiedzieć, ile mogłaby uzyskać; może więcej niż 3 mln, może mniej...? Szkoda niemajątkowa (krzywda) niewątpliwie u Marty Kaczyńskiej nastąpiła i należała się jej rekompensata. Związanie ustaleniami faktycznymi przez ww. organy (raport Millera i umarzanie przez prokuraturę śledztw w sprawie zamachu) spowodowało, że mogła ona kierować swoje roszczenia tylko do ubezpieczyciela.
 
VI.
 
Sens wypowiedzi Halickiego mógł być jeszcze inny, a mianowicie: „jeśli to był zamach, jak twierdzi Kaczyńska, to materialnie nie przysługiwało jej roszczenie względem ubezpieczyciela”.
 
Załóżmy zatem, że powołane do tego organy w najbliższym czasie zmienią ustalenia faktyczne odnośnie 10.04.2010 i równie autorytatywnie orzekną, że miał miejsce zamach. I załóżmy następnie, że jest tak jak mówi Halicki i omawiana umowa nie przewidywała odpowiedzialności ubezpieczyciela za zamach. Co wtedy?
 
Rozwiązanie 1: ubezpieczyciel ma roszczenie z nienależnego świadczenia do Marty Kaczyńskiej o owe 3 mln zł, a Marta Kaczyńska ma roszczenie deliktowe (odszkodowawcze) do ustalonego zamachowcy (art. 415 k.c. w zw. z art. 446 § 4 k.c.);
Rozwiązanie 2: ubezpieczyciel ma bezpośrednio roszczenie do ustalonego zamachowca o odszkodowanie (szkodą są pieniądze, które zostały wypłacone Kaczyńskiej);
Rozwiązanie 3: ubezpieczyciel ma roszczenie odszkodowawcze do Skarbu Państwa, który odpowiada majątkowo za błędne ustalenia jego organów (art. 417¹ k.c.?);
 
Szczerze mówiąc nie wiem, które z nich jest jurydycznie najwłaściwsze. Każde z nich zawiera wady. Przykładowo roszczenie ubezpieczyciela do Kaczyńskiej z nienależnego świadczenia może się okazać nieskuteczne, z różnych względów: np. jeśli Kaczyńska nie będzie już wzbogacona, bo całość sumy przeleje na nowy twór – zapowiadaną fundację; ponadto mogła też ona dotychczas wydatkować tę sumę w sposób produktywny, a ściągnięcie od niej z powrotem tej kwoty mogłoby ją całkowicie zrujnować, co już nie stanowiłoby jej winy, a organów państwowych. Rozwiązanie 2 i 3 z kolei pomijają wątek roszczenia Kaczyńskiej do hipotetycznego zamachowca X, które przecież może być nawet większe od 3 mln zł. Być może jednak alternatywnie rozwiązanie 2 i 3 uaktywniłyby się, gdyby ubezpieczycielowi nie udało się ściągnąć wypłaconej sumy od Kaczyńskiej...?
 
Kazus z punktu widzenia akademickiego jest bardzo ciekawy, ale na pewno nie na głowę posła Halickiego...

 

Soren

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka