W sprawie "drugiego expose" premiera na pewno pojawi się mnóstwo analiz, krytyk i pochwał. Merytoryka - i słusznie - przesłoni formę. Ale to właśnie na tę formę chciałbym zwrócić uwagę, bo jest ona znamienna dla tego rządu od samego początku.
Z pierwszych przecieków co do treści przemówiena Tuska dowiedzieliśmy się, że planował uzusowienie umów cywilnoprawnych. Oczywiście na swój sposób przecieki te były balonami próbnymi i można mniemać, że fakt, iż Donald Tusk uzusowienia nie ogłosił to efekt wycofania sie z tego rakiem w momencie gdy zorientowal się że zostałby, delikatnie mówiąc, rozjechany za to walcem na taki płask, że stałby się przezroczysty.
Naszła mnie jednak nieciekawa myśl, której nie mogę się pozbyć patrząc na to jak cynicznie ta ekipa potrafiła rozgrywać emocje i grać socjotechniką. Teoretycznie powinno zakładać się raczej dobrą, aniżeli złą wolę by utrzymać jakieś ramy obiektywizmu na tyle, na ile to możliwe, ale mam dziwne wrażenie że wcale tych ram mimo tego nie przekraczam.
O co chodzi? Ano o to, że trudno sobie wyobrazić by premier i jego minister finansów po tylu latach nie wiedzieli czym grozi uzusowienie umów cywilnoprawnych. I trudno podejrzewać, że przecieki nie były kontrolowane i precyzyjnie dozowane. Premier nie mógł się spodziewać innej reakcji na tą propozycję niż negatywna. Dlaczego więc informacja o uzusowieniu przeszła do prasy? Mało tego. Dlaczego te balony próbne wypuszczono hurtem na dwa dni przed przemówieniem? To nie daje czasu na żadne poprawki i odczytanie reakcji - prosze porównać to z poprzednim expose. Chyba... że się wie jakie te reakcje będą.
Konkluzja nasuwa się sama i jest źródłem nieciekawej myśli. Otóż może zrobiono to z rozmysłem i cynicznie do bólu. Zagrożono czymś o fatalnych konsekwencjach dla nas wszystkich, co zważywszy na to w jaki sposób podniesiono wiek emerytalny nie wydawało się nieprawdopobne - Platformę byłoby na taki ruch stać po to tylko, by ratować finase publiczne. To wydawało się realne na tle poprzednich posunięć. I nagle okazuje się, że tak nie będzie, że premier zgadza sie z naszymi obawami, koi je i zapewnia że uzusowiene - to bzdura i droga donikąd. Wszyscy oddychają z ulgą. Nagle Donald Tusk z ekonomicznego dyletanta i krwiopijcy podatkowego zamienia się w liberała rozumiejącego bolączki każdego obywatela. Toż to klasyczny przykład manipulacji.
Premier Tusk rozwinął metodę, która tak bardzo sprawdziła się w czasie poprzedniego expose. Umiejętnie gra emocjami, starając się zawsze pokazać jako ten, co nie tylko może, ale i chce być lekiem na nasze bolączki. Nie na wszystkie - bo "wiecie, rozumiecie" - ale na część, po troszku. To taktyka dozowania środka przeciwbólowego tak, by uśmieżyć go nieco, ale nie żeby zlikwidować na dobre. W ten sposób Donald Tusk psychicznie uzależnia od siebie swoich wyborców. Ale pierwszy raz celowo i świadomie najpierw uderzył młotkiem w palec by zabolało i by środek był potrzebny...
Majstersztyk.
Ale może przegniłem cynizmem do reszty?
Sulfur
Inne tematy w dziale Polityka