Soren Sulfur Soren Sulfur
737
BLOG

Polska na czterech beczkach prochu

Soren Sulfur Soren Sulfur Gospodarka Obserwuj notkę 6

Obyś żył w ciekawych czasach - grozi chińskie przysłowie. Bo o ciekawych czasach miło się czyta w podręcznikach historii ale niespecjalnie miło się w nich żyje.  Czasy zaiste mamy ciekawe a to oznacza nieprzyjemną rzeczywistość. A ta dla Polski przypomina taniec na czterech beczkach prochu.

Każda z beczek stoi obok drugiej w pewnej odległości i każda należy do kogoś innego. wystarcza by eksplodowała jedna, a wszystkie zaraz wylecą w powietrze w reakcji łańcuchowej. Więc skakanie z jednej na drugą nie będzie miało znaczenia.

Pierwszą beczką jest sytuacja w USA. Stany Zjednoczone nie rozwiązały żadnego z swoich problemów, opanowały tylko względnie sytuację w sektorze bankowym. Paraliż polityczny uniemożliwił opracowanie rozwiązania, demokraci nie zgodzili się na zasadnicze cięcia i reformy podatkowe, republikanie na zasadnicze podniesienie podatków i większe pakiety stymulacyjne. Jedyne, na co się zgodzono to podniesienie limitu długu. Teraz jednak odłożone decyzje wracają, pilniejsze niż kiedykolwiek i kosztowniejsze niż ostatnim razem a wszystko tuż po wyborach prezydenckich. Po pierwsze - co z tym długiem? Po drugie, kończy się okres na jaki przedłużone zostały podatkowe ulgi wprowadzone przez prezydenta Busha. Po trzecie wypłukują się mizerne efekty drogich pakietów stymulacyjnych. Ameryka nie dokonała żadnego zasadniczego skoku jakościowego, z trudem tylko poprawiła swój bilans handlowy dzięki zwiększeniu produkcji gazu i ropy naftowej. To jednak za mało by rozruszać największą (jeszcze) gospodarkę świata. A kiedy ona stanie - stanie i świat. Lont jest bardzo krótki i na jesieni wypali się.

Drugą beczką jest sytuacja w strefie euro. Tutaj jest dokładnie na odwrót, niż w Ameryce. Udało się opanować kwestie podatkowe i wydatkowe,zaciśnięto zęby i zgodzono się na bolesne cięcia. Jednak brak kontroli nad sektorem bankowym doprowadził do powielania w kółko tych samych problemów i podkopywanie z trudem osiąganej stabilności fiskalnej. I tutaj paraliż decyzyjny daje o sobie znać. Tymczasem nierówności strukturalne w gospodarce europejskiej rozrywają unię monetarną siłami odśrodkowymi. Próbuje się temu zaradzić wprowadzając ryzykowny, choć z punktu paneuropejskiego sensowny, pomysł unii bankowej. Jednak oznaczałby on kontrolę silnych nad słabszymi a na to zgody nie ma. Efekt: wraz z końcem pakietów stymulacyjnych i brakiem zasadniczych zmian w strukturze gospodarek lont się kończy i beczka grozi eksplozją.

Trzecią beczką jest beczka chińska. Tutaj, jak się zdaje, lont jest najdłuższy - Chiny mają z czego "schodzić". Widać spowolnienie, ale czymże jest zejście z 10 % wzrostu na 7,5% ? wydaje się to z naszej perspektywy śmieszne dopóty dopóki nie zrozumiemy, że dla gospodarki rozwijającej się, zależnej do eksportu i czerpiącej zyski z drobnych różnic cen na jednostce produktu taki spadek oznacza sytuację alarmową. Tym bardziej, że Pekin co prawda później, ale z nie mniejszą energią zajmował się stymulowaniem gospodarki. Zachód wyczerpał tutaj już praktycznie swoje możliwości, Chiny mają jeszcze rezerwy, ale niepokojące jest, że mimo uruchomienia tych nadzwyczajnych mechanizmów nic się nie zmieniło. Gospodarka zwalnia. Brak popytu na chińskie towary oznacza groźbę eksplozji. Lont jest długi, ale pali się od początku kryzysu nieprzerwanie. Czy zostało go dość, by nie przejmować się eksplozją?

I jest też nasza własna beczuszka. Jej eksplozja raczej nie ruszyłaby reszty, ale z naszej perspektywy to bez znaczenia - efekty dla zwykłego Polaka byłyby te same. Do niedawna beczuszka była do połowy pusta, ale sami radośnie żeśmy do niej prochu dołożyli przez poprzednie lata. Rozdęty dług miał posłużyć do finansowania inwestycji infrastrukturalnych. Te jednak niespecjalnie się nam udały, zbudowano z ledwością, robiąc bokami, jedną trzecią tego, co chciano, a i tak nie do końca. Po drodze źle napisane prawo, rozpasana biurokracja, korupcja i nieprawidłowości przetargowe uśmierciły sporą część firm budowlanych które teraz zaczynają na akord bankrutować. Spowolnienie na rynku mieszkaniowym dodatkowo dobiło tą branżę. Razem z nią toną polskie-nie-tak-polskie banki. Które w 3/4 znajdując się w zagranicznym posiadaniu, były przez tą zagranicę drenowane by zabezpieczyć banki-matki przed efektami kryzysu. Oddziały lokalne zaś utopiły sporo kredytów w bankrutujących firmach budowlanych. Do tego kończą się fundusze strukturalne z Unii, inflacja i podatki dobiły płace, więc spadła konsumpcja, a wraz z nią zyski z podatku VAT. Zamówienia w przemyśle spadają, rośnie niepewność. Czy jednak beczka eksploduje?

I na samą dokładkę obok tych beczek ktoś postawił piątą. Jest w pewnym oddaleniu, ale jest na tyle duża, by podmuch mógł wywołać eksplozję reszty. To sytuacja na Bliskim Wschodzie. Splot arabskiej wiosny, sytuacji w Syrii, Iraku i Iranie w połączeniu z faktem, że z tego rejonu pochodzi większość światowej ropy. Jej skoki cen są spowodowane wiszącym na horyzoncie widmem wojny. Czy ktoś rzuci zapałkę?

W sumie, jest to mało istotne która, ale któraś beczka musi wybuchnąć. Nasza, europejska, amerykańska czy chińska lub arabska - jest to mało ważne. Bo to jest jak gra w rosyjską ruletkę, tylko zamiast z jednym nabojem na sześć komór to z pięcioma. Jednak wyboru nie mamy, długi zaciągnięte, mafioso domaga się spłaty poprzez okrutną grę. Bęben w ruch, lufa do skroni i naciskamy spust. Może się uda?

Sulfur

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Gospodarka