Soren Sulfur Soren Sulfur
830
BLOG

Obniżający się poziom prawicowej publicystyki

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 10

W poprzedniej notce Sulfur właściwie tylko zasygnalizował problem z ostatnim artykułem W. Łysiaka w "Uważam Rze". Mój "blogowy" kolega spuścił temat po brzytwie, szybko przechodząc do własnej wizji przyszłości Polski. Tymczasem, niestety, jest o czym dyskutować. Artykuł W. Łysiaka jest skandaliczny nie tylko merytorycznie (w najlepszym wypadku pomysł restytucji granic na Kresach jest kiepskim żartem), ale również od strony formalnej. Przypomina on pracę maturalną, w której to przy obecnych zasadach przydzielania punktów, abiturienci starają się pisać o wszystkim, byle tylko wstrzelić się w klucz odpowiedzi. To dziennikarstwo niewysłowionej megalomanii, Autor zdaje się popisywać mniemaną erudycją, rzucając losowo znanymi już i tak wszystkim cytatami - nieważne czy przystającymi, czy nie. Łysiak w swej publicystyce coraz więcej pisze o sobie i witających go za oceanem czerwonych dywanach, a coraz mniej o zadeklarowanym temacie. Szkoda, bo przykładowo jego teksty o Napoleonie czyta się z wypiekami na twarzy; zwłaszcza, że jego bezkrytyczność względem tej postaci jest intrygująca i wręcz przekonywająca.

Nie tylko jednak Łysiak rozczarowuje. Ostatnimi czasy tygodnik "Uważam Rze" mocno traci na jakości; i to na własne życzenie. Lubowanie się w wypowiadaniu skrajnych opinii zwyczajnie odbiera pracującym tam publicystom wiarygodność. Jakkolwiek muszę powiedzieć, że prezentowany przez pismo światopogląd jest przeze mnie podzielany, tak jednak dochodzę do wniosku, że w swej stronniczości wyprzedzają swoich kolegów z tak bardzo krytykowanego przez nich środowiska TVN 24, Polsat czy lewicowych tygodników. Bracia Karnowscy już dawno przestali udawać w swych felietonach, że starają oceniać rząd Donalda Tuska obiektywnie. Oczywiście ich druzgocące konkluzje co do postępowania osób sprawujących władzę w Polsce mogłyby pozostać, tylko sposób dochodzenia do nich jest w argumentacji przejaskrawiony i nacechowany złą wolą. Odbierają sobie powagę i przymiot neutralności. Samo też ostrze krytyki zostaje po drodze stępione, bo odnosi się wrażenie, że ma się do czynienia z osobą, która chce skrytykować, a nie która musi skrytykować, by być intelektualnie uczciwa.

Następnie zupełnie zdolny językowo Krzysztof Feusette. W swoich tekstach konsekwentnie poświęca uwagę osobom, którzy jego zdaniem nie są godni poświęcania im uwagi: Monika Olejnik, Tomasz Lis, Kuba Wojewódzki. Niekoniecznie kwestionuję stawiane przez niego diagnozy, ale koniecznie kwestionuję hodowany przez niego w sobie i w czytelnikach resentyment. To ulubieniec Wojtyły - filozofa, Max Scheler pisał, że ludzie świadomi własnej wartości nie mają potrzeby kontemplowania niemoralności w prowadzeniu się innych ludzi, lecz raczej skupiają się na wartości, jaką prezentują sami przez się, bez odniesienia do innych osób. Scheler podawał przykład między innymi starej panny - dewotki, która krytykuje pełną wdzięków, acz rozwiązłą dziewczynę, bo tak naprawdę sama by chciała, a nie może. Jeśli bowiem czyjeś zachowanie jest złe, niemądre czy niemoralne, to raczej należałoby mu współczuć i mieć świadomość, że nie postępuje się tak jak ona, ponieważ taka ścieżka jest po prostu bardziej wartościowa.

Wymieniać wszystkich publicystów naturalnie nie sposób. Dość powiedzieć, że swoją wysoką dyspozycję stracił nawet Ziemkiewicz, jedna z gwiazd - umownie określanej - "prawicowej publicystyki". Grunt, że jego fantastyczna forma wybuchła w najbardziej ważkim momencie - w okresie, i tu termin ukuty przezeń, "katastrofy posmoleńskiej". Ostatnio jednak pisze jakby... bez historii, niezauważalnie, przestaje istnieć w mojej świadomości dziennikarskiej i nie pomagają mu raczej zabiegi polegające na zaostrzaniu języka. Piotr Semka i Bronisław Wildstein, mam wrażenie, piszą natomiast więcej "o temacie", aniżeli na temat. Różnica polega tu na tym, że przedstawiana przez nich problematyka stanowi dla nich raczej pretekst do wypowiadania się dla samego wypowiadania, a nie stanowi zdyscyplinowanego wywodu i przedstawienia swoich racji.

Dobre wrażenie na mnie wywierają publicyści, którzy miarkują słowa, acz jednocześnie znani są ze swoich jednoznacznych opinii. Mam tu na myśli P. Zarembę (który zasługuje na to miano pomimo pisywania dla coraz bardziej pogrążającego się portalu wpolityce.pl z jego godnymi szczerego politowania sondami), M. Magierowskiego czy Ł. Warzechę. Magierowski pisze nie zawsze łatwo i nie zawsze o łatwej tematyce, niemniej w luźniejszej formie, w szczególności na twitterze, potrafi pokazać pazur. Warzecha natomiast umie być bardzo radykalny, bardzo zauważalny i bardzo krytykowany (np. jego podejście do WOŚP i odpór, jaki otrzymał za to od mainstreamu), niemniej znowu rozbija się tu o formę - jeśli się potraktuje rzecz poważnie, przedstawia na chłodno swoje argumenty, które posiada. On z kolei jednak właśnie gorzej wypada na twitterze, gdzie za punkt honoru postawił sobie ciągnięcie wojenek z Panem Ministrem Spraw Zagranicznych. Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że jest to miłość z wzajemnością...

Tak rzecz się ma z "Uważam Rze" (Warzecha nie jest w stopce redakcyjnej, ale ma swoją stałą rubrykę). Prawicowym medium, które i tak w porównaniu do swoich  koleżanek i kolegów po tej stronie sceny politycznej jest... najbardziej powściągliwe. Cóż zatem powiedzieć o wcześniej wspominanej wpolityce.pl czy Frondzie, Gazecie Polskiej lub Naszym Dzienniku? Wyrazistość i jednoznaczność wypowiadanych przez nich opinii pozwoliło im zaistnieć na rynku, zyskać stałe i wierne grono odbiorców. Można rzec: sponsora strategicznego. To zarazem dobrze i źle. Z jednej strony zapewnia stałość dochodów, a z drugiej zamyka przed szerszym audytorium. Na ile w tym wszystkim jest rzeczywista bezkompromisowość światopoglądowa, bez względu na potencjalne negatywne konsekwencje, a na ile wyrachowanie i zadowolenie się stałym, pewnym źródłem dochodu? O jak bardzo mechanizmy dziennikarstwa upodobniły się do mechanizmów polityki...

Soren

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka