W tym miejscu dokonałem teoretycznoprawnej oceny czynu posła Niesiołowskiego, jaki miał miejsce pomiędzy nim a red. Stankiewicz podczas incydentu z 11 maja pod Sejmem. Zastanawiam się teraz nad czysto ludzkim, intuicyjnym i słusznościowym podejściem do sprawy.
Mianowicie wśród osób broniących posła Niesiołowskiego najczęściej pojawiającym się argumentem jest, że red. Stankiewicz go sprowokowała. Czy tak? Prześledźmy jeszcze raz, co takiego mówiła Stankiewicz:
Stankiewicz: Panie pośle, przepraszam, przepraszam...
Niesiołowski: Skąd pani jest?!
S: Ewa Stankiewicz... nie chcieli pana wypuścić z Sejmu?
N: Nie chcę z panią rozmawiać, nie, nie, nie...
S: Ale dlaczego?
N: Nie chcę z panią rozmawiać (...) Niech pani idzie do Pospieszalskiego i tych innych pisowskich lizusów (...)
S: Ale ja jestem Ewa Stankiewicz, inna osoba. To osobne imię i osobne nazwisko.
N: To jest pani od tego filmu "Solidarni, teg PiSowskiego paskudztwa?
S: Nie, nie PiSowskiego paskudztwa, tylko dokumentu...
N: Nie! Nie chcę z panią rozmawiać, niech pani idzie do PiSu. Proszę odwrócić to, bo pani rozbiję kamerę, jak pani będzie mnie filmować bez mojej zgody.
S: ... Przed chwilą nie mógł pan wyjść z Sejmu... pan wie dlaczego?
N: Czy pani jest głucha? Niech pani idzie do PiSu, do tych pisowskich lizusów swoich. Proszę nie rozmawiać ze mną, Pani rozbiję kamerę! Bez mojej zgody... <uderza w kamerę>
Zastanawiam się: w którym momencie red. Stankiewicz "prowokowała" posła Niesiołowskiego? Ma to o tyle istotne znaczenie, że w razie przyjęcia takiej wersji wydarzeń, poseł mógłby uniknąć kary na gruncie par. 2:
Art. 217.§ 1. Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 2. Jeżeli naruszenie nietykalności wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.
(Należy oczywiście zauważyć, że nie stanowi to wyłączenia bezprawności jak np. obrona konieczna, ale może stanowić przesłankę do odstąpienia od wymierzenia kary)
Pytanie to jednak wykracza poza tylko prawnokarną ocenę. Mianowicie, czy można przyjąć, że dziennikarz nie ma prawa nagabywać o wywiad osób publicznych (posłów) w miejscach publicznych (pod Sejmem)? Czy społeczeństwo nie ma prawa do informacji? Czy możemy zachowanie red. Stankiewicz zrównać z zachowaniem paparazzi, którzy wchodzą na prywatną posesję celebrytów, poza godzinami ich pracy i robią zdjęcia w ukryciu, bez ich zgody? Czy red. Stankiewicz zachowywała się inaczej, aniżeli przeciętny dziennikarz próbujący przeprowadzić wywiad? Czy poseł ma prawo odmawiać filmowania go, gdy znajduje się w Sejmie lub pod Sejmem?
Kolejnym argumentem na obronę posła Niesiołowskiego jest stwierdzenie "bagatelności" sprawy - "gdyby każdego za coś takiego wsadzać do więzienia, to mielibyśmy najbardziej kryminogenne społeczeństwo". Zapomina się tu jednak o kilku istotnych kwestiach. Czym innym jest realizacja przedmiotowych znamion typu czynu zabronionego określonego w kodeksie karnym, a czym innym przestępstwo. Do zaistnienia przestępstwa potrzebne jeszcze jest określenie strony podmiotowej (umyślność i nieumyślność, bo może jeszcze być wyłączona poczytalność), stwierdzenie okoliczności kontratypowych (np. obrona konieczna czy stan wyższej konieczności czy w przypadku naruszenia nietykalności - zgoda pokrzywdzonego), czy np. stwierdzenie, że społeczna szkodliwość jest znikoma (art. 1 par. 2 k.k.).
Argumentacja, że "przecież tak naprawdę nic się nie stało", to próba powiedzenia, że właśnie społeczna szkodliwość danego czynu była znikoma. To jest akurat kwestią w najwyższym stopniu ocenną (w oparciu o dyrektywy z art. 115 par. 2 k.k.) i jak najbardziej może być przedmiotem dyskusji także ludzi, którzy na prawie się nie znają, a starają się podejść do sprawy intuicyjnie i słusznościowo.
Wreszcie, nawet stwierdzenie, że w danym przypadku doszło do przestępstwa nie oznacza od razu, że sąd będzie skazywał daną osobę na karę pozbawienia wolności. Pierwszeństwo mają zawsze kary nieizolacyjne. Ponadto, istnieją takie instytucje jak warunkowe umorzenie postępowania karnego (art. 66 k.k.), warunkowego zawieszenia kary (art. 69 k.k.), odstąpienia od wymierzenia kary (art. 59 k.k.), nadzwyczajne złagodzenie kary (art. 60 k.k.) czy sposoby konsensualnego zakończenia postępowania: skazania bez rozprawy z art. 335 k.p.k czy dobrowolne poddanie się karze z art. 387 k.p.k., gdzie sprawca czynu przyznaje się do winy i ustala z prokuratorem oraz sądem adekwatny, niski wymiar kary.
Sąd ma bardzo wiele instrumentów, by miarkować prawnokarną represję. Kara pozbawienia wolności to zawsze ostateczność i z reguły tyczy się recydywistów. W postępowaniu karnym często chodzi o "pogrożenie palcem" i symboliczne zwycięstwo czy satysfakcja pokrzywdzonego. Tylko tyle i aż tyle.
Oczywiście pomijam póki co możliwość skorzystania z immunitetu poselskiego czy wybrania przez pokrzywdzoną alternatywnej drogi dochodzenia swoich praw - ochronę dóbr osobistych na gruncie prawa cywilnego. To już jednak materiał na kolejną dyskusję.
Soren
Inne tematy w dziale Polityka