W 1989 roku Polska odzyskała suwerenność i rozpoczęła proces transformacji, zmierzania ku standardom demokratycznej republiki, państwa prawa, społeczeństwa obywatelskiego i gospodarki wolnorynkowej. W 2012 roku, mimo 23 lat jakie minęły, a więc upływu niemal pokolenia, nie osiągnęliśmy tych celów - utknęliśmy jakby do połowy zamrożeni w lodowcu.
Nie dzieje się tak dlatego, ponieważ Polacy czymś odstają od reszty ludzkości, są czymś genetycznie czy mentalnie skażeni, ale dlatego, ponieważ przemiany jakim poddano nasze państwo były niepełne, więzione w walce sprzecznych interesów różnych grup nacisku, lobby, poddane doraźnym potrzebom politycznym, ale niemal nigdy - dokonywane z myślą o dobru publicznym. Bez planu, miotając się raz w jedną a raz w drugą stronę, czerpiąc korzyści z niezwykle sprzyjających okoliczności geopolitycznych, Polska jednak jakoś zdołała polepszyć swoją pozycję. Wbrew, na przekór, mimo - Polacy nauczyli się funkcjonowac w tym na wpoły odmrożonym z PRLowskiego lodu państwie. Które jest niby już nasze i niby normalne, ale tylko częściowo. Które niby odnosi sukces, ale ciagle jest ostatnie. Które zarówno tak szybko się bogaci jak i biednieje. Przed którym nieustannie rozpościerają się wielkie perspektywy i możliwosci oraz katastrofa i załamanie.
Polska tego pokolenia jest jak kot Schrodingera - zarazem historią sukcesu jak i porażki. Permanentny kryzys i nieustanny sukces przeplatają się sinusoidami, powodując dezorientację i wywołując wrażenie poszechnej schizofrenii w narodzie. Ale to nie Polacy sa nienormalni, ale państwo w jakim żyją. Absurdy prawne, ustrojowe, urzędowe, organizacyjne niczym z "Paragrafu 22" Hellera są winne wszystkim skrajnościom i niedorzecznościom jakie są częścią naszego życia codziennego. O tym, gdzie są, dlaczego są, dlaczego są paranoją i dlaczego szkodzą oraz jak je naprawić, w jakim kierunku zmierzać by od nich uciec - o tym, w szerokim zamyśle, jest ten blog.
Ale nie tylko. Zarówno o sprawach chwilowych i wydawałoby sie błahych, ale znamiennych dla stanu w jakim znajduje się nasz kraj, jak i też ważkich ktore decydują o naszej przyszłości.
Sulfur
---
Rozejrzyjcie się dookoła. Polska, jaką widzicie, nie rządzi się regułą „paragrafu 22”. To raczej reguła 23%. „Polska 23%”. W równym stopniu wskazuje na wypity przez nią alkohol, jak i na symptomatyczne podniesienie podatku VAT przez - definiujący się jako liberalny - rząd Donalda Tuska. „Polska 23%” nie ma pomysłu na siebie, nie jest świadoma swoich celów. „Polska 23%” jest świadoma swojej przyjemności. Podwyżka podatku pośredniego, jako recepta na „tu i teraz” jest w mojej opinii symbolem prowadzonej przez Polskę polityki w ostatnich latach, bez względu na barwy polityczne. Symbolem decyzji pozbawionych horyzontów, kontekstu, na przekór zarówno paradygmatowi liberalnemu jak i socjalnemu.
Jak w znanej metaforze platońskiej o zaprzęgu i woźnicy. Rydwan prowadzony przez dwa konie: jeden biały, zdyscyplinowany i karny, a drugi czarny, żywiołowy i nieposłuszny. Walka o prymat pomiędzy tymi dwoma rumakami zadecyduje o kierunku, w jakim popędzi pojazd.
Polska pozostawiła swojego białego konia w stajni na rozstaju dróg. Przemierzyła po kolei miejscowości: Suwerenność, NATO i Unia Europejska i już zapomniała po co wyruszyła w drogę. Upiła się w przydrożnej gospodzie i pozwala się prowadzić przez czarnego konia. Pokonuje dystans, ale w jakim kierunku? Czy w złym? Niekoniecznie. Bo co to dziś znaczy „zły kierunek”?
Soren
Inne tematy w dziale Rozmaitości