Trochę jakby chyłkiem, za przyczyną własnoręcznie zaprezentowanych na TT fotek, powrócił nad Wisłę nasz ukochany niegdyś przywódca partyjno - rządowy, Donald Franciszek Tusk, za żadne skarby nie dając o sobie zapomnieć. Podzielił się z nami tym co najważniejsze w jego życiu - chłopięcym wyglądem i na dodatek w półnegliżu. Jeszcze niedawno publicznie ustanowił on partią podwyższonych standardów moralnych chultajską ferajnę, której przewodził, decydował co jest polską racją stanu, za wszystko za co trzeba i nie trzeba chętnie i często brał na siebie pełną, osobistą odpowiedzialność. Krzewił non - stop kulturę fizyczną w narodzie nie szczędząc publicznego grosza, dynamicznie prywatyzował nie bacząc na kolor skóry i wyznanie, brylował przed kamerami w towarzystwie koncesjonowanych dziennikarzy. Nieba by wtedy przychylił Polkom i Polakom jak familiarnie do nas się zwracał. Światła zgasły - zapał minął.
I za co spotyka pana Donalda z wrodzonym wdziękiem obecnie królującego Europie na ziemi, lądzie i w powietrzu skrajna niewdzięczość, co szczególnie przykre, praktycznie wyłącznie w Salonie 24, przejawiająca się ironią, kpiną, sarkazmem czy karykaturą z powodu występu w krótkich majtkach w miejscu tragedii? Tylko z powodu niewyprasowania przez Grasia na czas garniturów przywiezionych z Warszawy, którymi z publicznych środów uczyniliśmy Kena z łebskiego fircyka, część blogerów i komentatorów rzuciła się monarsze do gardła. A feee...
Pocieszające jest to, że kilku rozsądnych, rozumnych i racjonalnych, u których jeszcze nie całkiem wystygły ciepłe uczucia jakimi nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi darzyli Pierwszego Reformatora III RP przytomnie zauważą, że im gacie Tuska w miejscu tragedii wielu osób nie wadzą, jako, że unijny włodarz uczestniczył w biegu czy może w regatach, co dostatecznie tłumaczy jego półnegliż. A poza tym - jak naucza nas mądrość ludowa - ładnemu we wszystkim ładnie.
W tych okolicznościach wypada nam się cieszyć, Szanowni, że jego następczyni, nieszczęsna kobiecina z Szydłowca, nie uczestniczyła w Brukseli w jakimś maratonie pływackim protestując w ten sposób przeciwko światowemu terroryzmowi, bo dopiero byśmy się, psianoga, napatrzyli i wstydu najedli widząc ją w stacji metra ze zniczem w ręce w kostiumie kąpielowym i pływackim czepku.
Inne tematy w dziale Polityka