No i stało się. Ale aż kwartału trzeba było, aby partia ludzi kulturalnych i eleganckich, ortodoksyjnie demokratyczna, stojąca na straży demokratycznego dorobku Unii Demokratycznej oraz jej równie demokratycznych poprzedniczek, wybrała ( ha! "wybrała" - nie uduście się ze śmiechu Szanowni, proszę) swojego charyzmatycznego wodza bez owijania w bibułkę zrezygnując z nieznanych powodów z demokratycznego wyłonienia kandydata poprzez prawybory, w zamian serwując swojemu elektoratowi nowatorską formułę wyborów między nikim, a nikim. Wybory nowego Tuska PO, tyle że z nowszymi zębami, są dla nas okazją do zweryfikowania dotychczas funkcjonującego w narodzie krzywdzącego Schetynę i jego partyjnych towarzyszy przekonania, jakoby prominentny aktyw tej partii prowadził na cmentarzach wyłącznie biznesowe rozliczenia finansowe.
Nie wykluczając wprawdzie do końca takiej możliwości, waszak nie do takich ekscesów przez osiem lat przyzwyczaiła ludzkość Matka Partia Żywicielka, bo tam gdzie ona, nigdy i nigdzie nie było jak być powinno, zauważmy jednak, że na cmentarze i stacje benzynowe delegowani byli służbowo sprawdzeni działacze PO w celu poszerzenia elektoratu poprzez spisywanie z nagrobków danych personalnych, potencjalnych acz niedoszłych członków PO, wcześniej powołanych przez św. Piotra w grono aniołków. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że na 17 tysięcy uprawnionych do wyboru przewodniczącego, partyjny zaszczytny obowiązek podjęło zaledwie ...8.5 tysiąca łaknących wolności, demokracji oraz mediów i TK orzekającego na starych zasadach?
Wraz z "wyborem"nowej, w każdym calu europejskiej nowej miotły, Schetyny, traci zapewne ważność obowiązujący do dzisiaj program Platformy zawarty w czterech słowach plus spójnik, ujawniony w knajpianym anturażu przez jednego ze współautorów program PO i jego ambitnego realizatora, zaś paradoksem jest, że niedługi przecież, przez osiem lat realizowany program partii podwyższonych standardów moralnych: "ch... d... i kamieni kupa" nowy przywódca partyjny z pretensjami do państwowego, przejmując menażerię, ograniczył do zaledwie dwóch słów: "Ulica i Bruksela".
Czy pod takim przywództwem, z takim programem, skompromitowana, zakłamana, zdeprawowana, zdemoralizowana ferajna schizofrenicznych warchołów, patologiczna partia - demolka, osiągnie swój cel "żeby było tak, jak było"?
W uzupełnieniu notki interesujący artykuł Pawła Lisickiego:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,141202,title,Pawel-Lisicki-urazona-ambicja-Grzegorza-Schetyny,wid,18126054,wiadomosc.html?ticaid=1165ea
Inne tematy w dziale Polityka