Z niewiadomych powodów w madiach głównego nurtu, a także Salonie 24 pomijana jest bohaterka - sprawczyni afery podsłuchowej - nie bójmy się tego słowa użyć - Platforma Obywatelska, współrządząca Polską od ośmiu lat, wraz ze spadkobiercami politycznej spuścizny Wincentego Witosa, dumną, pierwszoligową partią pod przewodem wicepremiera Piechocińskiego, PSL.
Nawet pan Zbigniew Stonoga, sprawca ponownego zaiteresowania społeczeństwa knajpianymi występami najwyższej rangi aktywu nowoczesnej, europejskiej, reformatorskiej partii oraz jej akolitów reprezentujących najważniejsze instytucje państwa, jakby skąpił sławy i chwały partii podwyższonych standardów moralnych przemilczając nie tylko spiritus movens całego zamieszania, Donalda Franciszka Tuska, konsumentów wyszukanych frykasów, a przede wszystkim pomija jakże miłą sercu ponad ośmiu milionów racjonalnych wyborców Bronisława Komorowskiego nazwę formacji - Matki Polki Żywicielki, Platformy Obywatelskiej in gremio.
To nie była, Szanowni, afera kelnerów zgarniających napiwki w warszawskich i podwarszawskich knajpach, restauratora Sowy, co do jego przyjaciół takiej pewności już nie ma, ale dygnitarzy PO, najwyższych rangą rządowych urzędników i instytucji państwa, decyzyjnych gremiów, pozostających w ścisłym związku z rzeczoną Platformą Obywatelską.
Dlatego upraszam uprzejmie o niepomijanie w swoich enuncjacjach na temat afery pięknej nazwy pięknej, zdrowej formacji - Platforma Obywatelska, choćby tylko na wzgląd, iż w stołecznych lokalach gastronomiczno - rozrywkowych omawiane były istotne dla funkcjonowania państwa zagadnienia, jak twierdził publicznie Donald Franciszek Tusk. Przypomnijmy dla porządku: państwa rządzonego przez uczestników nagranych libacji.
Oto przykład. Rozmowa ówczesnego ministra spraw zagranicznych z wicepremierem, ministrem finansów:
Radosław Sikorski: Znasz to? Przychodzi pan Jacek do burdelu.
Jacek Rostowski:Pan Jacek?
RS: Tak.
JR: A może pan Radek? [śmiech] No, mówisz.
RS: A burdelmama mówi: Panie Jacku, pan już dzisiaj trzeci raz.
JR: [śmiech]
RS: Kurwa, przez tę sklerozę to się zapierdolę na śmierć.
JR: Piękne [śmiech].
RS: Słyszałem dziś kawał. Agencja towarzyska, oferta promocyjna, cennik. Szef agencji mówi: "Panowie, blow job - 25 złotych. Anal job - 35 złotych. To bardzo przystępnie".
JR: To bardzo przystępnie.
RS: Klient pyta: a klasyczne pierdolenie? A szef burdelu odpowiada: klasyczne nie jest jeszcze w ofercie, bo niestety jestem jeszcze sam.
JR: [śmiech] Ja bym właśnie taki opowiadał, że przychodzi do burdelu facet i prosi o najchudszą dziewczynę. Jedną z najchudszych, wysoką... Gdy dziewczyna się pojawia, klient mówi: proszę jej włożyć obrożę.
RS: Obrożę?
JR: Obrożę. Reks! [woła psa] A ta cała zdenerwowana. Burdelmama zdenerwowana. Reks, widzisz? Jak nie będziesz jadł, będziesz tak wyglądać.
http://niezalezna.pl/56633-burdelowe-dowcipy-rostowskiego-i-sikorskiego-prosze-jej-wlozyc-obroze
Inne tematy w dziale Polityka