Natenczas Wojski... Natenczas Wojski...
484
BLOG

Kto by pomyślał, że Lidl jest aż tak muzykalny

Natenczas Wojski... Natenczas Wojski... Rozmaitości Obserwuj notkę 40

Na mnie padło dzisiaj zrobienie zakupów, więc po załatwieniu innych spraw udałem się do sklepu Lidl dysponującego obszernym parkingiem. Wyjąłem broszurę nabaźgraną przez Natenczasową  i hejże zgodnie z rospiską buszować po regałach. Jeszcze tylko dwie konsultacje telefoniczne z "zamawiającą" i już po małej godzinie zmierzam w kierunku kas. Towar w wózku, kolejka we wszystkich dwóch kasach, więc stoję cierpliwie i patrzę po nogach. (nie swoich) W pewnym momencie spoglądam w górę i cóż widzę? Nad kasami wisi ogromny banner "LIDL gra z Jurasem..." i takie inne ble, ble, ble o ratowaniu dzieci i piastowaniu seniorów.

Szlag mnie na moment trafił, po czym pośpiesznie wycofałem się z wózkiem w strefę alkoholową, gdzie go zostawiłem, po czym, już z rękami w kieszeniach, skierowałem się do wyjścia. Niestety, moją rejteradę dostrzegło czujne oko - jak sie okazało pani kierowniczki tego interesu - która słowiczym, acz stanowczym głosikiem przypomniała mi o porzuconym wózku z zawartością, na co ja odpowiadam mocnym barytonem, jakim dysponuję, że pomimo słusznych lat pamięć mi dopisuje, a wózek z zakupami zostawiłem, ponieważ Lidl mnie próbował nabić w butelkę. Skoro już firma gra z cwaniakiem w czerwonych gaciach oraz jego Dzidzią, to już beze mnie, tyle, że banner o tym informujący należało umieścić PRZED wejściem.

Do dyskusji wmieszało sie kilka osób, jak ja umiarkowanie "muzykalnych" oraz jedna "muzykalna", agresywna osoba, aczkolwiek w spodniach koloru szarego, choć w śmiesznych okularach. Zakończyłem więc mój występ deklaracją, iż moja noga więcej w Lidlu nie postanie zostawiając mocno podjarane towarzystwo, po czym udałem się do innego, wielkopowierzchniowego marketu, gdzie dokonałem zakupów w przyjemnej atmosferze, przy miłej muzyczce sączącej się z głośników, zostawiając tam 370 złotych, uprzednio sprawdziwszy rzecz jasna, czy sieć na literę "K" nie jest przypadkiem równie jak Lidl muzykalna.

Niezwykle zdumiała mnie i dodatkowo zirytowała reakcja Natenczasowej, a zwłaszcza akurat podejmowanej przez nią, zaśmiewającej się sąsiadowej babiny,  gdy po powrocie do domu opowiadałem o zaistniałym incydencie. Początkowo ich nadzwyczajne rozbawienie przypisywałem ilości wypitego wina, jednak okazało się wkrótce, że identyczne zajście zanotowała Izydorowa babina robiąc zakupy przed południem i dopiero co zakończyła swoją opowieść, z tą jedną różnicą, że w jej przypadku uważny Pan Sklepowy polecił jej rozładować zakupy na półkach, z których je do wózka ściągnęła. Bardzo, ale to bardzo się przeliczył nie znając możliwości Izydorowej. Bye, bye, Lidlu. Nie masz już co najmniej dwojga klientów na pewno.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Rozmaitości