Była na wskroś kobietą rock and rolla, niezwykle żywiołową wykonawczynią bluesa, najwybitniejszą wokalistką, jaką zrodziła nawałnica końca lat sześćdziesiątych. Pełna ekstazy na scenie, subtelnych emocji poza nią, przeszła przez życie tak, jak kometa przemyka po niebie: rozbłysła, poświeciła i znikła. Bardziej niż jakikolwiek inny ówczesny wykonawca symbolizowała stan ducha dziesięciolecia, które ukształtowało jej geniusz, a korzystając z jego rekwizytów, psychodelicznych kolorów, skrajności, szalonego seksu, niecierpliwości, podniet, lecz także śmiertelnych zagrożeń, stworzyła niepowrarzalną, imponującą osobowość. I nawet jeśli pewien angielski pisarz przesadził, nazywając ja "największą legendą Teksasu", proszą mi wierzyć, miał po temu powód.
Tytuł notki zaczerpnięto z książki autorstwa Myry Friedman Buried Alive. The Biography of Janis Joplin. Wydawnictwo W.A.B 2005 rok, tekst takoż ze wstępu do książki, w tłumaczeniu Anny Kołyszko.
Janis Joplin zmarła 4 października 1970 roku.
Inne tematy w dziale Rozmaitości