Szanowni, KOD nie istnieje, zatem nie przypisujcie tych niecnych wybryków zbrojnemu ramieniu ferajny spod ciemnej gwiazdy, chuliganerii przez dekadę jeżdżącej na spotkania polityków PiS z wyborcami ze stałym repertuarem wyzwisk, innych przejawów zdziczenia i chamstwa, nie stroniącej od przepychanek z interweniującymi, czy rzucania przedmiotami, co subtelnie opisał w innym miejscu Salonu24 tutejszy pan redaktor.
Tego już nie ma i nie będzie.
Natknąłem się w S24 na komentarz nadzwyczaj aktywnego i bojowego kodziarza, nadal realizującego misję powierzoną mu przed laty przez kumpla od kieliszka, podpułkownika prawnuka (TEGO) a i własnych powodów, aby dopier*ić temu Kaczoru, ma niemało, gdyż jako skromny operator kamery regionalnej TV, wskutek splotu nieszczęśliwych dla niego zdarzeń osobistych, które przemilczę, został przez kolegów w odruchu serca awansowany na "pana redaktora" studyjnego. Długo to nie trwało, bo przyszedł dyrektorować pisoski siepacz i zakończył jego karierę, rozwijającą się na zasadzie: "Daj chłopu pióro, to atrament wypije", jak mawiają w Małopolsce.
Otóż bojownik ten o demokrację jaką on, Doniek i pozostała reszta ferajny z piekła rodem rozumie, w tym elektorat, wysmarował komentarz, w którym półoficjalnie, trochę półgębkiem, ogłasza koniec KOD, gdyż założone cele zostały osiągnięte, a demokracja w Polsce została obroniona, zaś działaniami podpułkownika prawnuka, Bobasa Bodnara oraz szefa kidnaperów, Kierwińskiego, wyniesiona została na znacznie wyższy poziom, a przy tej okazji uwolniła się z pisoskich oków także deptana dotąd praworządność. Dlatego w miejsce KOD, jako że demokracja nie znosi próżni, z pomocą chętnych ośmiogwiazdkowców, do których apeluje o odwagę i aktywność, zamierza tworzyć... Ruch Wsparcia Reform. Rozumiecie, reform!
Jeśli się zastanowić, to rzeczywiście podstawa prawna, a zwłaszcza forma przeprowadzania "reform", pokazana przez koalicję 13.grudnia przy "reformowaniu" TVP, TAI, Prokuratury Krajowej, czy akcji porwania posłów z siedziby prezydenta, wymaga potężnego wsparcia, kto wie czy nawet nie zbrojnego.
Znając realia, obawiam się, że ta inicjatywa "pana redaktora" niestety się powiedzie, przynosząc nowe burdy, wybryki i skandale, jakich jeszcze nie widzieliśmy. W najlepszym razie.
Inne tematy w dziale Polityka