W dniu 9. stycznia br. władze państwowe RP oraz warszawski magistrat, wspólnie i w porozumieniu, przy użyciu Służby Ochrony Państwa, przeprowadziły akcję skierowaną przeciwko Prezydentowi Rzeczypospolitej, mającą wszelkie znamiona spisku państwowego, powiązaną z aresztowaniem posłów na terenie pałacu prezydenckiego. Szczegóły są znane, więc ich tutaj nie powielam.
Ponieważ nie napływają żadne informacje o konsekwencjach wyciągniętych wobec uczestników tego czynu, tzn. wobec szefów odpowiedzialnych resortów, służb Pałacu, czy Urzędu Miasta Warszawa, przy braku zainteresowania tematem "wolnych mediów", tutejsi redaktorzy także gustują w tematach lekkich, łatwych i przyjemnych, pytam: Czy Prezydent Rzeczypospolitej jest bezpieczny?
Pytanie jest o tyle uprawnione, że pan Dupiarz indagowany w sprawie udziału autobusu z podlegającej mu spółki komunalnej oświadczył hardo:"Zawsze do usług", co mogłoby oznaczać, że podobnego rodzaju ataki będą kontynuowane, zaś zamierzenia tęczowej koalicji rządzącej wobec "przeszkody" ulokowanej na Krakowskim Przedmieściu są łatwe do przewidzenia.
Nie wiadomo także czy w Pałacu toczy się intensywne postępowanie wyjaśniające rolę ochrony prezydenta w zdarzeniu z 9. stycznia i kto ponosi odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, czy może machnięto ręką w myśl dotychczas stosowanej zasady: "Było, ale minęło, bo ludzie są tylko ludźmi", zamiast następnego dnia obedrzeć tę nieudolną, zdradliwą formację defiladową z eleganckich sortów mundurowych i wyposażenia, złapać WSZYSTKICH za wszarz i wywalić wprost na ulicę. W przeciwnym razie przyjdzie Prezydentowi przez dwa lata sprawować urząd w oblężonej twierdzy, gdzie nie wiadomo kto swój, a kto obcy.
Więcej na ten temat: https://www.salon24.pl/u/wtemaciemaci/1352139,no-i-na-co-komu-te-marsowe-miny-i-szerokie-bary
Inne tematy w dziale Polityka