Pamięta ktoś może przypadek pani Magdaleny z WORD w Gorzowie, opisywany szeroko w mediach jako "Praca za seks", gdzie kobieta wykorzystywana była seksualnie, przez naczalstwo tej ważnej instytucji.
Jakież to okoliczności sprawiły, że wyczulony i wrażliwy na niewieścią krzywdę pan magister Donald Franciszek nie zorganizował wtedy marszu "Miliona Serc", albo przynajmniej milionowego wiecu w Warszawie dla wsparcia pani Magdaleny i dla potępienia czynów zwyrodnialców? Jakiż to niekorzystny zbieg okoliczności sprawił, że akurat w tym czasie obok gorzowskiego WORD nie przechodził z tragarzami reporter tej co całą prawdę całą dobę i nie podał do wierzenia faktów do Faktów?
Hej, Donaldku - miglancu, krętaczu, intrygancie i polityczny łobuziaku! Już wiadomo dlaczego w narodzie nadal popularne jest powiedzenie dedykowane ryżym i rudym: "Pan Bóg szelmę znaczy".
Nachalne są te k...y i zuchwałe, jak mawiał Szymek z Budziejowic, ale jak widać na załączonym obrazku nie wszystkie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
https://zachod.pl/seksafera-w-gorzowskim-word/
Magdalena Szypiórkowska, która była pracownikiem gorzowskiego WORD twierdzi, że otrzymała ze strony Jarosława Śliwińskiego, szefa tej instytucji, propozycję przedłużenia umowy o pracę w zamian za seks.
Wcześniej miała być przez dyrektora mobbingowana, zmuszana do donoszenia na współpracowników a także do zapisania się do Platformy Obywatelskiej, co miało być warunkiem dalszej pracy w WORD i pozytywnej oceny przez przełożonego. Sam dyrektor także był członkiem tej partii.
TAG: Człowieczeństwo
Inne tematy w dziale Polityka