Nie oglądam TVN, nie oglądam telewizji. Nie będę zatem przybliżał sylwetki kandydata, którego występów nie miałem wątpliwej przyjemności podziwiać. Telewizyjny komediant w roli prezydenta? Gdzieś to już chyba grali...
Jak każdy wie, w 3 RP mamy do czynienia z demokracją ułomną, fasadową i sterowaną z tylnego siedzenia. Pięknie obrazuje to przypadek Petru, polityka wystruganego z banana, którego formacja miała wg sondaży kilkanaście procent poparcia zanim w ogóle powstała.
Dbający o pozory demokracji i społeczeństwa obywatelskiego system 3 RP stara się przedstawić ofertę dla każdej grupy społecznej. Dobrym przykładem jest Korwin, który od paru dekad kanalizuje aktywność młodzieży i zradykalizowanej inteligencji. Doskonale pamiętamy też Kukiza, który zagospodarował głosy oburzonych tym pseudopaństwem z dykty. Jak się skończyło? Jak zawsze!
Niedawno przygotowano nową ofertę dla sytych i nudnych mieszczuchów. Poprzednim figurantem rzuconym na ten odcinek był pocieszny Ryszard Petru, postać komediowa, który dzięki przepysznym autokompromitacjom okazał się niestrawny i zbyt groteskowy nawet jak na Polskę.
Dziś torcik podzielono zgodnie z aktualnymi nastrojami młodych z wielkich miast. Ci bardziej lewoskrętni, tudzież ideowi, dostali od Wajchowego Biedronia i Zandberga. Nudniejsi, tzw. centrum, ma oprócz zużytej Platformy świeżego showmana z TV.
Hołownia to ponoć liberalny chrześcijanin, czyli takie mdłe kluchy, letnie i oślizgłe. Plastikowy celebryta, wyposażony w zewnętrzne atrybuty sukcesu tak pożądane przez masy swych przyszłych wyborców. Idealna oferta dla wszelkiej maści konformistów, kryjących swoją bezbarwność w kolorowym tłumie. Tych dobrze sytuowanych, pozornie godnych szacunku normalsów i yuppies, którzy poza życiem zawodowym niewiele reprezentują. Ich bogiem jest konsumpcja, moda i to, co wypada. Tzw. Europejczycy albo fajnopolacy, których poglądy ograniczają się do gorącego pragnienia, by było jak na Zachodzie. Niewolnicy trendów, konwenansów i poprawności politycznej. Kiedyś ich określano ładnym słówkiem filister.
W zasadzie Ryszard Petru świetnie reprezentował to miejskie środowisko: milioner i ponoć fachowiec, ale co z tego wynika jeśli poza tym jest pustka?
Dziś marketingowcy dali głosującym nowy produkt, sprofilowany pod bardziej umiarkowany elektorat Prezesa i pseudokonserwatywnych wyborców Platformy. Dlaczego? Bo mamy sytuację patową. Z jednej strony spada poparcie tzw. dobrej zmiany, z drugiej jasno widać, że ani zużyte PO, ani radykalny Zandberg nie jest w stanie konkurować z PiS. Tusk kandydować nie raczył, więc urzędujący prezydent pomimo swej nijakości nie ma przeciwnika. Dlatego im szersze spektrum poglądów potencjalnego elektoratu zagospodarują w pierwszej turze kandydaci opozycji, tym łatwiej będzie jej w drugiej.
Chciałoby się zakończyć notkę internetowym bon motem, że w wyborach prezydenckich będziemy głosować albo na fajne memy, albo na kogoś kto się na ten urząd nadaje. Problem polega na tym, że nie ma tej drugiej opcji...
Inne tematy w dziale Polityka