pół żartem, pół serio, pół na pół - w harmonii...
Ostatnio miałam wizję… tę wizję miałam, kiedy siedziałam w nocy na ziemi z bosymi stopami. Ktoś z przyjaciół wówczas podszedł do mnie i zapytał, czy przynieść mi skarpetki, bo noc była dosyć chłodna. Ale podziękowałam i odmówiłam, ponieważ wiedziałam, że jeśli bym założyła wówczas skarpetki, to straciłabym to głębokie połączenie z Ziemią, jakie miałam. A w wizji wiedziałam, że Ziemia jest połączona ze Słońcem i że współbrzmią ze sobą w pełnej harmonii. Czułam te wibracje. Ziemia miała mocną i piękną energię. Jest gotowa na całkiem nowe pieśni… Czy komuś zależy, żeby te nowe pieśni się nie przejawiły, by wciąż brzmiały stare?
Jest juz tyle przekazów od różnych Istot z kosmosu, że trudno się w tym wszystkim połapać. Prawie wszyscy twierdzą, że przybywają na pomoc ludzkości w tym trudnym czasie przemian na Ziemi. Apelują, odwołują sie, namawiają, radzą, przewodzą, organizuja... tekstami channelingów, w których prawda miesza się z kłamstwem. Jedni ostrzegają ludzi przed drugimi, jeszcze inni przed samymi sobą... Obcy? My sami z przyszłości? Ci, którzy nas stworzyli? Nasi bogowie? Plejadianie, Orionici, Anunnaki, Nibirianie, Arianie, Kasjopejanie, Syrianie, Andromedanie ... Bogowie, Anioły, Archanioły, Hathorzy, Ra, Enki/Ptahy, Jahwe, Samuele, Jezusy, Melchizedecy, Zeta Reticulli, Strażnicy Ziemi, Saint Germany... Matki Boskie, Marie Magdaleny, Białe Bractwa, Wielkie Uniwersalne Bractwa, Najwyższe Rady Bogów i... (przepraszam, jeśli kogoś pominęłam).
Bogowie, Anioły czy Obcy, (a może inni My Sami?) przybędą na Ziemię, by ratować ludzkość... Przed czym? Przed kim? Przed innymi obcymi czy przed nami samymi?
„Jak na górze, tak i na dole”?
Rozumiem, że różni bogowie chcą utrzymać swoje wpływy na Ziemi z sobie wiadomych powodów. Rozumiem również, że wygląda na to, że interesy tych bogów mogą być różne. Ale owi bogowie także uczestniczą w ewolucji kosmicznej. Po części również poprzez ludzkość, a w zasadzie poprzez te części ludzkości (a przede wszystki jednostki oczywiście), które zasilają ich swoją energią.
Ci bogowie boją się utracić władzę, którą mają w swoich rękach. Tak, to trudna lekcja. Inni marzą o przejęciu większej władzy. A jeszcze inni o zdobyciu władzy, której nigdy nie mieli. Dlatego niektórzy za wszelką cenę chcą kontynuować stare gry bawiąc się ich "ulepszaniem" i modyfikowaniem... jednak pozostawiając zasadnicze reguły gier bez zmian. Są jeszcze inni, co chcą kontynuować te gry, tylko że… z zamianą ról. Jednak jedni i drudzy uczestniczą w procesie "ulepszania", a przede wszystkim utrzymywania starych gier. Część z nich boi się zakończyć te gry. Podobnie pewna część ludzi boi się tego "przejściowego okresu", a niektórzy do tego stopnia, że nawet nie dopuszczają do siebie żadnych informacji na ten temat.
To wszystko odbywa się na różnych poziomach, w tym boskich i ludzkich…
Na pewnym poziomie nie ma możliwości zaistnienia wszystkich bogów (nie mówiąc już o boginiach) w harmonijnym współistnieniu. Tak samo jest z ludzkością. Znów: „jak na górze, tak i na dole”? Ale oczywiście są różne poziomy postrzegania…
Wszystkie rozsypane puzzle poukładane ze sobą w harmonijnym współbrzmieniu.
A prawda czyli wypływająca z indywidualnego postrzegania cząstka Prawdy może stać się kłamstwem, gdy jakaś jedna indywidualna cząstka Prawdy stając do konfrontacji z inną, uzna tę inną prawdę za „sprzeczną” z samą sobą i wtedy nazywa ją kłamstwem.
Jakiś czas temu odkryłam, że w całym kosmosie istnieje całkowita harmonia. Jedynie „lokalnie” występują mniejsze lub większe zaburzenia… Owa lokalność jest bardzo szerokim pojęciem zależnym od skali rozpatrywanego/obserwowanego zjawiska. Ale dam przykład „życiowy”: gdy moja (nasza) uwaga skupiona jest wyłącznie na małych fragmentach rzeczywistości (sytuacji, relacji, interesach), to nie jestem (nie jesteśmy) w stanie dostrzec tej harmonii.
Pierwsza dotyczyła przypomnienia, że żyję tu i teraz, ponieważ moja dusza uwielbia te momenty transformacji - owe odzyskiwanie siebie i przypominanie sobie, kim jestem. Wybrałam istnienie w tym czasie, w tym miejscu i w tej formie, ponieważ dzięki temu mogę przeżywać i doświadczać coraz głebszego zrozumienia, poszerzającej się świadomości, wszechogarniającej miłości, radości istnienia, transformacji i współtworzenia.
W kolejnej wizji zrozumiałam, że najbardziej boją się ci, którzy będą musieli przejść przez bramę śmierci. Nie ma znaczenia czy materialnej, fizycznej czy duchowej wymiennie z psychiczną. Są tacy, którzy wolą pozostać nieświadomymi, tak mocne jest ich wyparcie się możliwości zmian. A zmiany wyglądają na nieuniknione. Wiem, że ci, którzy coraz więcej rozumieją i czują, naprawdę potrzebują uwolnienia się ze starych wzorców i schematów działania, które pozwolą nam zakończyć wiele starych gier. Potrzebne jest przejście na inny poziom świadomości dający nową perspektywę i możliwość większego zrozumienia sensu tego procesu przemiany ewolucyjnej odbywającej się na wielu poziomach i w wielu "wymiarach".
Ważne: zdecydowana większość dzieci nie będzie miała żadnego problemu z przejściem przez proces transformacji, ponieważ nie ma w nich tak mocno zakorzenionych przekonań i programów, jak u dorosłych.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich.
Komentarze
Pokaż komentarze (19)