W „Misiu” Stanisława Barei, kiedy z wyniku awarii stają miejskie tramwaje, władze czym prędzej ogłaszają DZIEŃ PIESZEGO PASAŻERA. Ten epizod doskonale streszcza polską rzeczywistość lat osiemdziesiątych – stan permanentnej katastrofy, której nikt nie próbuje już zaradzić. Wiele wysiłku wkłada się za to w stworzenie pozorów, że kataklizm jest starannie zaplanowanym krokiem ku „lepszemu jutru”; chociaż obie strony – obywatele i władza – dobrze wiedzą, że nikt już w to nie uwierzy.
DOLAR - zielony przedmiot pożądania. Prawdziwe pieniądze, które otwierać miały drzwi do lepszego świata, a w każdym razie do Pewexu. Ale DOLAR był czymś więcej niż tylko środkiem płatniczym. Ostatecznie zachodnie towary kupić można było także za emitowane przez PKO bony dewizowe [→KARTKI]. DOLAR był symbolem marzenia o godnym życiu, emblematem Zachodu, wolności, demokracji i dobrobytu, podobnie jak Kaczor Donald, Ronald Reagan i Coca-cola, po której puszki w niejednym domu zbierano i ustawiano rzędami jako ozdobę meblościanki.
(MAŁY) FIAT – symbole wymarzonej i na miarę polską osiągalnej ( z trudem) stabilizacji najlepiej chyba zdefiniował zespół Perfect, śpiewając „telewizor, meble, mały fiat, oto marzeń szczyt”. Polski fiat 126p, był z tej trójcy najtrudniej osiągalny. Zdobycie go – jak niemal wszystkiego w tamtych czasach – zależało nie tyle od zasobności portfela, co od łaskawości władz. Talon na samochód na liście marzeń Polaków ustępował jedynie przydziałowi na mieszkanie.
FLAGA – jeden z niewielu kolorowych elementów schyłkowo-peerelowskiej rzeczywistości. Biało-czerwona pojawiała się na pochodach pierwszomajowych, demonstracjach opozycji, procesjach Bożego Ciała [→ULICA]. Uroczystościom państwowym towarzyszyła także flaga czerwona, religijnym, a często także opozycyjnym – biało-żółte flagi papieskie. Szacunek dla symboli narodowych był jednym z filarów wychowania socjalistycznego („Nie deptać flagi i nie pluć na godło”). Szacunek ten wymagał, by wywieszać flagi tylko w pewnych – ściśle określonych - dniach oficjalnych rocznic. I tak pierwszego maja flagi wisieć musiały, drugiego jeszcze mogły, ale trzeciego już zdecydowanie nie. Z tego powodu maj był miesiącem szczególnie stresującym dla dozorców i administratorów.
HASŁO – władze poświęcały wiele uwagi wychowaniu obywatela na kulturalną, wartościową, socjalistyczna jednostkę. Celowi temu podporządkowano szkolnictwo na wszystkich szczeblach i środki masowego przekazu. Także wszelkie instytucje i miejsca mniej lub bardziej publiczne (od urzędu wojewódzkiego, przez sklep spożywczy, przychodnię, po klatkę schodową i szalet miejski) zdawały się istnieć głównie po to, by przekazywać bezcenne prawdy i rady streszczone do zwięzłych HASEŁ[ →KOLEJKA]. Podczas spaceru w parku przechodzień był pouczany: SZANUJ ZIELEŃ, na klatce schodowej – wychowywany w duchu ekologicznym (OSZCZĘDZAJ ŚWIATŁO), w przychodni i przedszkolu dowiadywał się o szkodliwości nadużywania alkoholu (TATO, NIE PIJ). W sklepie mięsnym i szalecie przypominano mu (co bywało w tych miejscach rzeczywiście uzasadnione) że KULTURA OBOWIĄZUJE. Skuteczność HASEŁ (i całej ówczesnej propagandy) doskonale oddają komentarze, spontanicznie dopisywane na tego rodzaju plakatach. I tak pod osławionym Z PIJANYM NIE TAŃCZĘ, dopisano: TRZEŹWY NIE POPROSI.
KARTKI- szczególnie pożądanym rodzajem papieru [→PAPIER] były tzw. kartki, a także talony, bez których nie można było kupić m.in. mięsa, cukru, wódki, butów dziecięcych skóropodobnych czy benzyny, nie mówiąc już o samochodzie. W związku z tym kartki, talony, a także bony [→DOLAR] stały się jedyną realną walutą PRL. Oficjalny środek płatniczy - polski złoty, ozdabiany twarzami bohaterów ruchu robotniczego - był słabej jakości atrapą, wymienialną jedynie na inne atrapy [→ZASTĘPCZE OPAKOWANIE]. Tylko kolejka po nie była prawdziwa [→KOLEJKA].
KOLEJKA–Wielogodzinne stanie za czymś, czymkolwiek („za czym kolejka ta stoi?”), a często, jak się w końcu okazywało, za niczym, było zbiorowym doświadczeniem społeczeństwa. Jego socjologiczne, psychologiczne i lingwistyczne aspekty opisano już wielokrotnie: tworzenie list kolejkowych, grupa zawodowa „staczy”, akty agresji wobec osób uprawnionych do zakupów bez kolejki, specyficzna frazeologia składają się na obraz wszechobecnej nudy i bezcelowości, życia, którego głównym aspektem było CZEKANIE. Czekano – często długo i bezskutecznie - w sklepach, urzędach, przychodniach, na dworcach i przystankach. Władze dbały, by czas spędzony w kolejce nie był stracony. Stąd też wszechobecne HASLA propagandowe i wychowawcze [→HASŁO], na których przemyślenie obywatele mieli często (np. w sklepie mięsnym) długie godziny.
MURY- jak wszyscy wiedzieli z piosenki Kaczmarskiego, miały runąć, tymczasem jednak stały się trybuną wolnego słowa. Wywrotowe napisy – odpowiedź na wszechobecne hasła propagandowe [→HASŁO] - stanowiły osobny segment ówczesnej twórczości, a ich różnorodność stylistyczna zachwyciłaby filologa: obok prostych nazw i skrótów: (Solidarność, SW, NZS), pojawiały się denuncjacje (TELEWIZJA KŁAMIE), a także postulaty (PRECZ Z KOMUNĄ). Większość była – z konieczności - prosta w formie i jednoznaczna. Niektóre ujawniały jednak twórczą indywidualność autorów. I tak zamiłowanie do rymów częstochowskich widać w bezpretensjonalnym: CHCEMY CHLEBA, CHCEMY MIĘSA, NIECH NAM ŻYJE LECH WAŁĘSA. Postmodernistyczne wyrafinowanie odnajdziemy za to w nawiązującym do realiów południowoamerykańskich napisie z czasów stanu wojennego: JUNTA JUJE.
PAPIER– dobro w PRL reglamentowane i to w każdej postaci. Niedostępność tzw. papieru maszynowego była w jakiś sposób uzasadniona – na takim papierze zawsze można było coś samodzielnie napisać, lub – nie daj Boże – wydrukować. Obywatele szanowali papier, nie tylko ten jeszcze dziewiczo biały. Papier już zapisany i przeczytany (a często, zbyt często, także ten nie przeczytany) składowano, a potem oddawano do punktów skupu. Makulaturę zbierano z prozaicznego powodu – w skupie za każdy kilogram dostawano rolkę (a w lepszych czasach nawet dwie) niemożliwego do zdobycia innymi sposobami papieru toaletowego.
SZKLANA POGODA– w latach osiemdziesiątych telewizor trafił pod strzechy („szyby niebieskie od telewizorów"). W telewizji nie szukano oczywiście wiarygodnej informacji [→MURY], ale rozrywki. I dostawano ją. Mężczyźni mogli emocjonować się sukcesami polskiej reprezentacji piłkarskiej i roznegliżowanymi kochankami porucznika Borewicza. Kobiety – męską urodą jego samego. Dla wyrobionego widza był teleturniej „Wielka gra” i Teatr Telewizji. Dzieciom przy okazji świąt puszczano nawet bajki Disneya! Całe rodziny śledziły z losy bohaterek telenowel brazylijskich: Lucelia Santos, grająca tytułową rolę w „Niewolnicy Isaurze”, a potem Leaticię we „W kamiennym kręgu” stała się w Polsce ikoną popkultury. Inną postacią, której perypetie omawiano nawet wśród przedszkolaków, była Stephanie Harper, bohaterka australijskiej opery mydlanej „Powrót do Edenu” (w kulminacyjnym momencie wrzucona, zdaje się, do bagna pełnego krokodyli). Do tych atrakcji dochodziły transmisje z festiwali piosenki – także zagranicznych (San Remo), gdzie odziane w połyskujące cekinami kombinezony artystki, śpiewały o miłości na plaży. Tak skomponowana ramówka przygotowała Polaków na nadejście kapitalizmu, a wraz z nim „Dynastii” i „Mody na sukces”.
ULICA – w latach osiemdziesiątych służyła głównie jako miejsce przemarszów grup zorganizowanych różnego typu [→FLAGA]. Od pochodów i parad z okazji świąt państwowych, poprzez tolerowane (z trudem) przez władze procesje religijne, po demonstracje opozycji, którym towarzyszyła zwykle eskorta stosownych służb mundurowych. Z tych względów dla tzw. zwykłego przechodnia ulice jego własnego miasta stanowiły świat obcy i niebezpieczny. Najrozsądniej było prosto z pracy gnać do domu (z kilkugodzinnym przystankiem w kolejce do mięsnego) i nie wychodzić stamtąd aż do dnia następnego. W domu dla zabicia nudy włączano telewizor [→SZKLANA POGODA], by przekonać się, że żyje się nam jednak nieco lepiej niż niewolnicy Isaurze w majątku brutalnego Leoncia.
ZASTĘPCZE OPAKOWANIE– w czasach niedoboru wszystkiego, brakowało także opakowań na (w większości trudne do zdobycia) towary. Tak powstał fenomen „opakowania zastępczego”. I tak w puszce po makreli sprzedawano marmoladę, a w butelce p spirytusie – zakwas na żurek. Istnienie opakowań zastępczych samo w sobie nie było niczym nadzwyczajnym wobec faktu, że produkty, które w nie pakowano, były nierzadko produktami zastępczymi, jak np. wyrób czekoladopodobny, masło roślinne czy pieczywo rotacyjne. Za wszystkie zastępcze towary w zastępczych opakowaniach płacono zresztą „zastępczymi” pieniędzmi [→KARTKI]. Jakże tęskniono wówczas do „prawdziwych” pieniędzy [→DOLAR], wierząc, że ich wartość jest realna i niezmienna, że gwarantuje bezpieczeństwo i godne życie. I do tej naiwnej wiary tęskni dziś wielu ówczesnych PIESZYCH PASAŻERÓW.
Blog Kwartalnika Pamięć i Przyszłość redaguje:
Katarzyna Uczkiewicz - redaktor naczelna Kwartalnika Pamięć i Przyszłość, dr nauk humanistycznych, slawista, teoretyk literatury. Zajmuje się semiotyką kultury, szczególnie interakcjami między historią i popkulturą. Tłumacz literatury czeskiej. Publikowała m.in. w „Odrze” i „Rita Baum”. Kontakt
Kwartalnik Pamięć i Przyszłość jest wydawany przez wrocławski Ośrodek Pamięć i Przyszłość. Dotychczas ukazały się:
Numer 1/2008 Exit. Kresy Wschodnie - Ziemie Zachodnie, a w nim między innymi: Kargul i Pawlak na dzikim zachodzie i zbiorowa psychoterapia wysiedlonych Niemców. Więcej tutaj
Numer 2/2008 Krasnoludki i żołnierze. Wrocławska opozycja lat osiemdziesiątych, a w nim między innymi: Morawiecki o inwigilacji Solidarności Walczącej i "Major" Fydrych w babskich ciuchach. Więcej tutaj
Numer 1/2009 (3) Polska – Niemcy. Pojednanie. Od orędzia biskupów polskich do spotkania w Krzyżowej, a w nim między innymi: Richard von Weizsacker o pojednaniu polsko-niemieckim oraz Kloss i Bruner, Hupka i Czaja, Podolsky i Klose. Więcej tutaj
Numer 2/2009 (4) Jesteśmy na wczasach, a w nim między innymi: wczasy z kaowcem, naturyści vs. tekstylni i rocznicowa wystawa "Wrocław '89". Więcej tutaj
Numer 3/2009 (5) Kontrkultura. Wrocław lat 80. między systemem a kontestacją, a w nim Janerka o Jaskierni, Kaman o koncercie dla ambasadora Nigerii w PRL, dużo punk rocka, blues i alternatywny teatr, ale także dziennik kampanii września '39 kpt Stefana Turkowskiego.
Kwartalnik Pamięć i Przyszłość dostępny jest w salonach prasowych na terenie całego kraju. O archiwalnych numerach i sprzedaży wysyłkowej więcej dowiesz się tutaj
Na blogu zamieszczane są wybrane teksty z kwartalnika, jak również bieżące komentarze autorów z nami współpracujących. Publikowane teksty polemiczne wyrażają prywatne podglądy autorów i nie powinny być traktowane jako oficjalne stanowisko Ośrodka "Pamięć i Przyszłość" i Redakcji
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura