Nie miałem pojęcia dlaczego od samego przebudzenia (a obudziłem się wcześniej niż zwykle) chodził mi po głowie utwór "The Wizard" grupy "Uriah Heep". Aż nagle na Mszy Świętej mnie "oświeciło". Przecież to jest o MĘDRCU - podobnym do tych, których święto obchodzimy dziś. Mówimy "Święto Trzech Króli" a tu chodziło o Mędrców. Niektórzy służyli królom swoją wiedzą. Inni sami mogli mieć godność królewską. Przez wiele wieków nimb tajemniczości otaczał miłośników wiedzy, a postacie takie jak Merlin z Robin Hooda lub Czarnoksiężnik z krainy Oz były postaciami pozytywnymi. Dopiero później pojawił się okultyzm i satanizm, czary i klątwy. Polowania na czarownice stały się nie tylko gorącym, ale i zatrutym kartoflem, za którego winę protestanci zrzucali na katolików (patrz: https://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_o_czary ), Niemcy na Polaków (patrz: https://pl.wikipedia.org/wiki/Barbara_Zdunk ), a ludzie renesansu i baroku zrzucali na "mroki średniowiecza". Natomiast najmocniejszy zwrot ku okultyzmowi miał miejsce... w XX wieku... w czasach hitleryzmu (Karl Maria Wiligut, Heinrich Himmler). Ale zostawmy na boku te patologie (zwłaszcza w tak piękne święto).
Cofnijmy się do czasów Jezusa. Mędrcy ze wschodu niewątpliwie byli poganami. Do Betlejem przyprowadziła ich tajemnicza gwiazda, ale także wiele innych pogańskich ksiąg, kalendarzy itp... wskazywało na to, że właśnie w tym miejscu i czasie wydarzy się coś niezwykłego - przyjdzie na świat Król Królów i Pan Panów. Mędrcy odczytując te znaki szukali najpierw Króla w królewskim pałacu. Ale rezydujący tam Herod akurat był psychopatą, tyranem i zbrodniarzem, więc jego kandydatura z założenia odpadała. Więc podążając za słowami Starego Testamentu poszli do Betlejem, by oddać hołd małemu dzieciątku z ubogiej rodziny, która zmierzając na spis ludności nie miała wystarczających funduszy, aby wykupić miejsce w zatłoczonej gospodzie, więc poród nastąpił gdzieś w stajni, prawdopodobnie zlokalizowanej w grocie za miastem. Po dzisiejszemu "patologia na sterydach". A jednak mędrcy złożyli pokłon i dary. Uznali boskość i największą królewską godność nieporadnego Noworodka, który płakał, trząsł się z zimna, robił siku i kupkę (czasem pewnie Mu się ulało) i był całkowicie uzależniony od Maryi i Józefa którzy sprawowali nad Nim pieczę rodzicielską. Nie dali się zwieść pozorom, tylko oddali hołd Nowonarodzonemu Jezusowi - bo to byli Mędrcy, a może nawet Królowie.
A jak jest dziś? Czy potrafimy odczytywać znaki czasu? Od 13 grudnia 2024 Matka Boża w łódzkiej archikatedrze płacze. Nikt na razie nie wyjaśnił genezy wilgotnych zacieków na obrazie zlokalizowanych akurat pod oczami Czarnej Madonny. Próby poszukiwania wyjaśnień skutkują głównie wyświetlaniem dziesiątek filmików zawierających katastroficzne zapowiedzi na rok 2025 bardzo, bardzo, bardzo wątpliwej wiarygodności. Cztery Ewangelie i Apokalipsa św. Jana ostrzegają przed wiarą fałszywym prorokom, którzy będą zwodzić ludzi w czasach ostatecznych "tak że wielu pierwszych stanie sią ostatnimi, a wielu ostatnich - pierwszymi". Raz na kilkadziesiąt przypadków zdarzy się PERŁA - rozsądne wyjaśnienie, że płacz symbolizuje ból i zawsze takie zjawiska łez Maryi były wezwaniem do opamiętania i nawrócenia. Czy data pojawienia się łez jest przypadkowa? Czy też Polacy wolą wierzyć w katastroficzne przepowiednie zamiast zrobić rachunek sumienia i odejść od fanatycznej ideologii nienawiści, która opanowała nasz kraj równo rok przed pojawieniem się łez. Jedni mówią, że są "katolikami" i wierzą w jakieś dziwne przepowiednie. Inni również twierdzą, że są "katolikami" i nie wierzą w nic, z wyjątkiem ZEMSTY i NIENAWIŚCI nakazującej im nakazywać innych ludzi ZŁEM i porównywać do SEPSY. Gdyby wierzyli w Boga, to nie postępowaliby w ten sposób. Chyba, że to jest okultystyczna wiara na zasadzie "Gott mit uns!" - przekonanie, że Bóg pobłogosławi nasze zbrodnie i będziemy niezniszczalni... a jak nie, to do diabła z nim. Ech, przydałby się dzisiejszym "wykształconym" Polakom choćby maluteńki skrawek tej mądrości i pokory, którą mieli owi pogańscy Mędrcy... jeszcze wcześniejsi niż "mroczne" średniowiecze.
A co z piosenką, która dziś od rana chodzi mi po głowie? Kiedyś muzycy, jak ów Wizard z piosenki skupiali się na tym, co ważne i uniwersalne. Choćby mój ulubiony fragment owej piosenki: "Dlaczego nie słuchamy głosu naszych serc? Wiem, że odkrylibyśmy że nie jesteśmy tak bardzo podzieleni Każdy ma być szczęśliwy, wszyscy powinni śpiewać Bo znamy radość życia, ten pokój, który niesie nam miłość" . To są uniwersalne słowa, pod którymi pewnie podpisałaby się większość z nas, bez względu na poglądy polityczne (później jakby przyszło je wdrażać w życie, to by dopiero były niezłe jaja... bo każdy widziałby przyczynę podziałów w tych drugich, a co drugi twierdziłby, że "najpierw trzeba rozliczyć...") A dziś każdy szarpidrut myśli, że może być większy od Boba Dylana i dyktować "motłochowi" na kogo ma głosować. Tylko czasem przychodzi szok, bo "motłoch" nie posłuchał takich "autorytetów" i wybrał siwego ekscentryka, który może ma tysiąc wad, ale reprezentuje ową UNIWERSALNĄ NORMALNOŚĆ od której świat tak odszedł.
Pamięć jak okrutnie nie kłamie
Gdy przesuwa przed nami
To co sprawia nam ból
Gdy bezsenność rozciąga
Ponad noce i dnie
W gorzką przeszłość posłów śle
JESTEM KOSZMAREM SENNYM KŁAMLIWYCH POLITYKÓW
...stworzonym przez ich obłudę i cynizm byłym idealistą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo